„Ten, kogo kochasz, nie umiera” początkowo wydaje się delikatnym, niespiesznym thrillerem, lecz im dalej, tym coraz bardziej jakby paraliżuje swoją fabułą i wzbudza wiele emocji.
Sama zastanawiałam się co może łączyć trzy nieznajome osoby mieszkające w różnych częściach Europy. Narracja prowadzona jest z perspektywy trojga bohaterów i wydaje się, że to trzy oddzielne historie niemające ze sobą nic wspólnego. A jednak...
Lena po traumatycznych przeżyciach i rozwodzie, kupuje na Majorce małą posiadłość i chce tam otworzyć pensjonat, Bianca pracuje w jednym z wydawnictw w Sztokholmie i wdaje się w romans z żonatym szefem, a do małego irlandzkiego miasteczka Sligo, przyjeżdża do chorego ojca Shane. Trzy osoby, trzy miejsca, trzy historie. Poznajemy rozterki każdego z bohaterów i obserwujemy akcję czekając na moment, w którym te historie się przetną lub połączą. Co musi się wydarzyć, żeby te trzy tak różne osoby się ze sobą zetknęły? Los często lubi plątać i przeplatać różne przypadki ze sobą, więc pewnie dlatego i tu zdecydował przypadek.
"Tyle zbiegów okoliczności tka sieć naszego życia. Kulki odbijają się i zmieniają kierunek. Chaotyczne systemy, w których nie sposób się zorientować ani wyśledzić, co z czego się bierze."
Każdemu z trojga naszych bohaterów los nie oszczędza a wręcz ciągle rzuca im kłody pod nogi.
Bianca otrzymuje wiadomość od swojego brata, który zniknął z jej życia kilka lat temu, na spotkanie z nim jedzie wraz z kochankiem, lecz nieprzewidziane okoliczności wizyty na Majorce sprawiają, że szef wraca do żony...
Gdy Lena z agentką jedzie zobaczyć prace na swojej nowo nabytej posiadłości, okazuje się, że dalsze prace muszą być wstrzymane, gdyż ekipa remontowa znalazła w wykopie zwłoki mężczyzny...
Natomiast Shane chcąc oddać krew ojcu, odkrywa, że mężczyzna, który go wychowywał nie jest jego biologicznym ojcem. Kim w takim razie jest? Dlaczego nikt mu nie powiedział? Matka już nie żyje, ojciec jest nieprzytomny, więc musi dowiedzieć się o swoim pochodzeniu od innych członków rodziny...
"Czasem nie da się zrobić nic innego, jak tylko stać obok i patrzeć, jak ktoś upada. Nawet jeśli bardzo to boli."
"Człowieka kształtują ci, których spotyka na swojej drodze."
Ta historia nie jest tylko o poszukiwaniu nowego, lepszego miejsca na nowe życie, lecz przede wszystkim o emocjach kształtujących naszą tożsamość, i które znacząco wpływają na nasze przyszłe wybory życiowe. Anna Platt wnikliwie analizuje ludzką naturę, pokazując jednocześnie jak bardzo nasze życie łączy się z tymi, których kochamy i że zawsze wracamy do miejsc, w których kocha się lub kochało kiedyś życie. Nawet ci, którzy odeszli, a których kochamy, nigdy nie umierają, są z nami za zawsze, w naszych sercach...
Polecam, warto.
Wydawnictwu Harper Collins Polska dziękuję za możliwość przeczytania tej książki.