Nie jestem może zbytnią fanką literatury fantazy, lecz z miłą chęcią przeczytałam debiutancki thriller z tego gatunku. "Bogoójczyni" tak mnie wciągnęła w swoją fabułę, że aż szkoda było mi odłożyć ją na półkę. Lecz nie leży już na niej, moje nastoletnie wnuki dorwały się do lektury i żałują, że brakuje im czasu na czytanie, a do ferii jeszcze dwa tygodnie...
Nie ma tu wielu głównych bohaterów, poznajemy młoda kobietę Kissen, której ojciec zakochał się w morskim bogu, a później cała rodzina została zabita przez fanatyków bogini ognia, jej udało się uniknąć spalenia, lecz odniosła wiele ran i jest niepełnosprawną osobą. Kissen została bogobójczynią, bo w jej królestwie walczy się z bogami chcącymi panować.
"Kissen nie wyczuwała tego, co bogowie: strachu, nadziei, rozpaczy - emocji, którymi lubili się bawić, ale o które nie dbali. Wiedziała jednak, co ich porusza, czego pragną."
Nieco inną, chociaż łudząco podobną historię ma Inara, która jest dziedziczką roku Craier, dziewczynka straciła w pożarze matkę i cały dwór, uratował ją przed wejściem w płonące ruiny mały bóg Skediceth, który nie posiadając swojej świątyni i nie wiedząc nic o swoim pochodzeniu, jest ciągle przy dziewczynce i jest z nią niejako związany. Skedi to bóg małych kłamstw, nie tylko potrafi je rozpoznać, lecz także wmówić innym kłamstwo.
"Nie odbiegła daleko, zanim Skedi nie poczuł mocnego szarpnięcia za serce. Inara wydała stłumiony okrzyk i upadła, gdy niewidzialny łańcuch, który ich spajał, naprężył się."
Elogast natomiast jest weteranem wojny z boginią ognia i przyjacielem króla, lecz porzucił swój rycerski stan i chce zapomnieć o koszmarze wojny i żyć spokojnie. Został więc piekarzem, niestety, jego plany spokojnego życia nie do końca wypaliły.
Co może połączyć małą dziewczynkę, która została sama na świecie, za towarzysza mając tylko małego boga kłamstewek z waleczną bogobójczynią oraz z emerytowanym rycerzem?
Wiadomo, że każdy z nich ma swoje skryte tajemnice oraz wiele wspomnień z przeszłości, często dość bolesnych i trudno się ich pozbyć, lecz równie trudno o nich mówić.
W każdym razie, cała trójka podąża do Blenraden, miasta bogów, chcąc uzyskać odpowiedzi na swoje pytania. Każdy z nich jest zupełnie inny, ale razem tworzą swego rodzaju drużynę, bo łatwiej w grupie wędrować i odpierać ewentualne niebezpieczeństwa. Czy uda im się dotrzeć do miasta? Co, lub kto czeka ich w podróży?
Z każdą stroną dowiadujemy się coraz więcej o panujących w królestwie zasadach, poznajemy nowych bogów i ich wielbicieli. Poznajemy również wiele pobocznych postaci, które pośrednio również mają wpływ na całą fabułę. Motyw wędrówki przewija się przez całą książkę. A nie jest to łatwa podróż, gdyż trudno zaufać komuś ledwo poznanemu, z którym na dodatek więcej nas dzieli niż łączy. A każdy z nich ma inna misję do wykonania...
Na plus tej książki do mnie przemawia oczywiście piękna okładka. Jako okładkowa sroka jestem niepoprawna, lecz nie można przejść obojętnie od tej oprawy, dopracowana niemal w każdym calu...
Zakończenie wskazuje od razu na kontynuację a czytelnik zostaje sam z wieloma pytaniami. Czekam więc na dalszą część i mam nadzieję, że będzie to krótki czas.
Książkę przeczytałam dzięki Pani Marcie Kucharz oraz Wydawnictwu Jaguar, za co bardzo dziękuję.