Do tej pory miałam wrażenie, że każda książka Remigiusza Mroza jest jak na kryminały/sensacje subtelna i mało dramatyczna.
Jednak "Behawiorysta" to już zupełnie inna bajka. Tutaj jest brutalnie, nieobliczalnie i groźnie. Ta powieść wpłynęła na moje czytelnicze emocje i to dość mocno. Z każdym rozdziałem coraz bardziej przeżywałam to, co się tam działo. Wiernie kibicowałam nietuzinkowemu, stanowczemu i nad wyraz inteligentnemu Gerardowi Eldingowi, który musiał stawić czoło wyjątkowo okrutnemu, przebiegłemu i nieuchwytnemu mordercy.
Autor nie szczędził nam tutaj mocnych i drastycznych scen, ociekających przemocą, bezsilnością i wyrafinowaniem. Nagłe zwroty akcji tylko podsycały moją ciekawość i ekscytację, co rusz wyprowadzając mnie w pole.
Czasami miałam wrażenie, że owa fabuła jest nieco zbyt abstrakcyjna, podobnie jak poczynania byłego prokuratora, który robił co mu się rzewnie podobało. A mimo to z ogromnym zainteresowaniem śledziłam każdy jego krok, każdą myśl, bo bez wątpienia Gerard Elding to postać fascynująca, przykuwająca wzrok i skradająca serca. Tak było ze mną.
To, że ta książka ma prawie 500 stron to wcale nie znak, że będzie nudna, toporna i czasochłonna. Co to to nie! Ona jest lekka, atrakcyjna i dynamiczna. Nie sposób się od niej uwolnić, póki nie dobrniemy do ostatniej strony. Idąc za ciosem, już sięgnęłam po kontynuację tej serii-"I...