Avatar @Jagrys

@Jagrys

Bibliotekarz
72 obserwujących. 51 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.
Napisz wiadomość
Obserwuj
72 obserwujących.
51 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 6 godzin temu.

Blog

niedziela, 17 maja 2020

11.

Szczęście ogląda tiwi (czytaj: pyka pilotem po kanałach) Kleks(ja) miota się po kuchni preparując obiad: utłuc mięsko, posolić, uszlachetnić substancjami smakowymi. spanierować w bułce i jajku itd. Merlin - amator kurzych cycków - porzucił zabawę w łowy i asystuje Kleksowi z nadzieją, że któryś złapie (zazwyczaj łapie). Szczęście porzucił wędrówkę po kanałach i zajął się ogarnianiem efektów łowieckich instynktów tygrysa, gdy do drzwi zapukała sąsiadka z młodszym bąkiem. Kleks(ja) uniósł brew.
- Słuchajcie, nie wprowadził się może do was chomik? Dzieciaki wypuściły gryzonia na balkon i gdzieś im nawiał.
Kleks(ja) łypnął okiem na Szczęście. Szczęście zaciągnął mocniej supeł na czarnym worku.
- Nie wprowadził. - Powiedział zgodnie z prawdą Kleks.
Sąsiadka zgarnęła bombelka i wróciła do się. Merlin, który o zbiegłym myszaku wiedział coś więcej - nie powiedział nic. Kleks zamknął drzwi i ponownie łypnął na Szczęście, który wyraźnie chciał coś powiedzieć.
- Nie wprowadził. - powtórzył Kleks. - Merlin przywlókł do domu trupa. A teraz bardzo cię proszę: Wyrzuć śmieci.

Tagi:
#merlin#kleks#kot
czwartek, 14 maja 2020

10.

Kleks(ja) z natury jest stworzeniem zgodnym, spokojnym i dobrze wychowanym. Bliżej mu do łagodnego cielątka niż rekina czy młodego wilkołaka. Nie zmienia to faktu, że odpowiednio zmotywowany, przechodzi w tryb "Hulk niszczyć" w nanosekundę. Plus: Ówczesny zawód wykonywany wyrobił Kleksa werbalnie. A że Kleks nie jest ani mały, ani chudy...
Sytuacja właściwa: Późny wieczór, zrobiło się porządnie ciemno. Merlin na krótkiej smyczy czyta ogłoszenia na pobliskim krzaku. Od czasu do czasu błyska białym elementem ubarwienia a Kleks(ja) w nieforemnych roboczo-domowych ciuchach kikuje, żeby zaaferowany lekturą kyć nie polazł w chaszcze bardziej. Krótko mówiąc: Jakaś pokrak-baba z dachowcem na sznurku, wieczorową porą kicają w krzaczorach. Wtedy to zza roga wyszło pięciu rechoczących młodzieńców w wieku 19-23, z piwkiem, przepitką i "pod wpływem". Kleks zesztywniał, Merlin zapadł się w trawę. Któryś z młodych byczków radośnie rechocząc z rozmachem cisnął butelką o krawężnik, która rozprysła się na wysokości kocich ślepi. Panowie buchnęli śmiechem, bo takie to było śmieszne i dowcipne. Hulk się nie śmiał. Chwycił tygrysa pod de pachę oraz to, co miał pod ręką i wyskoczył na chodnik. Składany kozik otworzył się sam.
- Któremu z was, [zwisy męskie*][chędożone w anusy*][przypalantować*] najpierw?!? No?!? Który [dama z Koryntu*] ma [nabiał*], by rzucić mi szkłem w ryj?!? A może mam oddać?
I stał się cud. Rozhasane goryle straciły rezon. W momencie uszła z nich para, stuliły uszy i odtruchtały w dal z podkulonymi ogonami. Kleks wrócił do domu na miękkich nogach.
Ale był dumny.
Tagi:
#merlin#kleks#kot
środa, 13 maja 2020

9. Pomaluj mi świat...

...na zielono

Któregoś pięknego lata Kleks(ja) dojrzał do renowacji wizualno-kolorystycznej balkonu. Wykorzystując bezwietrzną pogodę przystąpił do czynności malarskich. Tygrys twórcze zapędy Kleksa przekimał, malowniczo rozlewając się przed wentylatorem. Odmalowane barierki prezentowały się pięknie. Kleks(ja) z satysfakcją podziwiał lśniące soczystą zielenią esy-floresy gdy na kolana do głaskania wskoczył Merlin, gdzie się dało - upitolony na zielono. Miał zielone wąsy i uszy, ciapy na dziobie, zielone smugi na bokach, na łapach, ogonie... Nawet brzucho udziabał sobie w zielony rzucik. Kleks(ja) załamał ręce i ze łzami w oczach wyskoczył na balkon. Świeżo odmalowane barierki znaczył szlak z poprzyklejanych biało-burych kłaczków.
Schodziła z niego ta zieleń prawie do Nowego Roku.

...na niebiesko

Było to w czasach kiedy Merlin był młody i głupi. Urządzał sobie wówczas dzikie stampede przez całe mieszkanie, wpadał do łazienki, wskakiwał na sedes, umywalkę i galopem wracał przez kuchnię i pokój, by za chwilę ten szalony rajd powtórzyć. Tak było i tym razem. Z tym, że zamiast susa do umywalki rozległ się chlup i miauk. Kleks(ja) runął na pomoc. Ktoś zostawił podniesioną klapę i tygrys wleciał na pysk do środka. Kleks(ja) wyciągnął oszołomione i lekko podtopione kociałko z klopa. wysuszył, utulił, podał na pocieszenie rybkę i mleczko... Tylko wiecie... Kleks co jakiś czas wrzuca do spłuczki "Kreta" w tabletkach. Taki odkamieniacz do instalacji sanitarnych. Woda robi się wtedy taka intensywnie niebieska... I chodził potem Merlin przez kilka tygodni biało-niebieski na pysku i łapach...

Merlin zrobiony na zielono
Tagi:
#merlin#kleks#kot
środa, 13 maja 2020

8.

Nieprzystojnych historii ciąg dalszy

Kleks(ja) dotarł do domu w pośpiechu, bliski kompromitacji. Z rozmachem otworzył drzwi łazienki i z westchnieniem ulgi opadł na sanitariat... sadzając tyłek na czymś futrzastym i kudłatym. WTF?!?
Kleks(ja) poderwał się z okrzykiem oburzenia. Merlin pochylając się nad uchem porcelanowego bożka kontemplował bąbelki piany w odpływie.
- Wynocha! To moja kuweta!
Kyć łypnął okiem i ani drgnął zapatrzony w bąbelki.
Ratując resztki godności, Kleks(ja) bez pardonu przepchnął tygrysa odwłokiem, dociskając opierające się kociałko do klapy. Uniknął katastrofy w najostatniejszym momencie. Opuszczając świątynię dumania, sponiewierany na dumie Kleks obrzucił złym spojrzeniem kozę z księciem na desce. Merlin przygładził lekko skołtunione futerko i wrócił do kontemplowania bąbelków...
Puenty nie będzie. Za to trauma pozostanie mi do końca życia.
Tagi:
#merlin#kleks#kot
wtorek, 5 maja 2020

7.

Wpis z rodzaju tych nieprzystojnych, więc co wrażliwszych estetycznie uprasza się nie czytać.

Do Kleksa przybyła na plotki zakolegowana sąsiadka z młodszym krasnalem (córa lat dwa i pół).
Kawka, herbatka, ciasteczko, kredki, pogaduchy, wspólne malowanie itd. I jak to zwykle w takich sytuacjach bywa - krasnal zawołał siku. Impreza z salonu przeniosła się - by tak rzec - za zasłony Wersalu.
Krasnal kiwa się na tronie, majta nogami coś do siebie gaworząc, czujna mamusia w otwartych drzwiach pilnuje, żeby mała przy tym kiwaniu nie wpadła do środka razem z hmm.. zawartością. Gadki-szmatki, hi hi hi, he he he, gdy przy gościach zmaterializował się Merlin. Przysiadł grzecznie w progu, ogon złożył na łapach i zapatrzył się na krasnala wzrokiem pełnym skupienia i zadumy. Sąsiadka objęła wzrokiem chichoczącą akurat córę oraz wpatrzonego w nią kota.
- Zastanawiałaś się kiedyś, o czym myśli kot widząc człowieka siedzącego na klopie? - zapytała tonem głębokiej refleksji, grzebiąc łyżeczką w kubku z herbatą.

Tagi:
#merlin#kleks#kot
czwartek, 30 kwietnia 2020

6. Dlaczego się boję

Stało się dawno temu, albo całkiem niedawno - zależy jak spojrzeć. Kleks odebrał telefon. Wysłuchał, nawet spokojnie. Udzielił odpowiedzi, względnie uprzejmie, zakończył połączenie po czym bluznął ciężką kurą lekkich obyczajów, rozpętał armageddon w zakolegowanej grupie kociarzy i zaczął się szykować na przyjęcie gości. Goście w osobie umiarkowanie miłych pań dotarli z niewielkim opóźnieniem. Merlin przywitał szacowne damy z reweransem, Okazał się towarzyski, sympatyczny i dobrze wychowany. Damy nie były przekonane. Kleks(ja) - już ze szczękościskiem - pokazał paniom liczący kilkadziesiąt stron wątek na forum, wyciągnął sprzęt, poinformował, że na potrzeby tygrysa sprowadził ten kawałek plastiku z Kanady (bo w Polszy naonczas ten cud medycyny wielu widziało w prospektach, w naturze bliżej mu było do yeti). Wreszcie - doprowadzony do ostateczności - skontaktował panie z lecznicą, gdzie doktor prowadzący Merlina został poddany gruntownemu przesłuchaniu. Po dwóch godzinach z okładem panie wreszcie zmiękły. Uznały bezzasadność zgłoszonych zarzutów, przyznały, że Merlin jest dbany i cacany, zgodziły się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu a głupich nie sieją. Kleks(ja) z kolei stwierdził, że owszem, z perspektywy czasu wyraził się dość niefortunnie, ale - cholera jasna - przecież rozmawialiśmy wówczas o Merlinie, czytaj: zdawałam szczegółową relację z kontrolnej wizyty u weta! O co poszło? Otóż w rozmowie wyraziłam się per: "Teraz was opuszczę, bo to pora zapodać księciu strzała w pysk". Coś w ten deseń. I wszyscy obecni chwycili o co chodzi: O podanie leku wziewnie, przez inhalator. Wszyscy, oprócz jednej dzidy, która uczestnicząc w rozmowie o astmie u kota pospieszyła z donosem, że znęcam się nad zwierzęciem. Biję go regularnie po głowie, do czego się przyznaję na forum... Cycki i stopy procentowe normalnie opadają. Tak, znam tę zgagę z widzenia. Do feralnego telefonu wymieniałyśmy nawet grzeczności na ulicy.
Więc dlaczego się boję? Bo Merlin oprócz astmy, z wiekiem wyhodował sobie nadczynność tarczycy, stracił ponad połowę wagi i zwyczajnie jest chudy. Boję się, że babsko znowu sobie coś ubrda i gdzieś poleci. A mnie nie uda się Merlina wybronić.
Tagi:
#merlin#kleks#kot
czwartek, 30 kwietnia 2020

5.

Kleks(ja) został wyprowadzony na spacer. W sumie nic nadzwyczajnego. Myk w tym, że od czasu kiedy Merlin zaczął brać sterydy, zrobił się bardzo lękliwy i każde wyjście inne niż na balkon to święto lasu. A i to takie sekund pięć, góra dwie minuty. Dlatego kiedy Kleks został wywleczony przez swojego księcia na koci skwerek - nie kwękał i nie protestował. Chce kot, niech ma. Na zdrowie. Stoi zatem Kleks w charakterze słupa, Merlin wizytuje krzaki, sztacha się trawką co wyrosła, co lepsze pędki biorąc na ząb, gdy na horyzoncie pojawiła się Ona. Ona to jakaś tam znajoma z zakolegowanej grupy kociarzy Teoretycznie fajna babka, onegdaj narobiła smrodu i nieprzyjemności od czego Kleks do dziś złorzeczy i stroszy kolce. (Była) znajoma spojrzała z niechęcią na Merlina w trawie i z obrzydzeniem na Kleksa obok.
- Tego kota to ci powinni odebrać! - syknęła żmija kalecząc się o własne zęby.
- Zamilcz - warknął równie przyjaźnie Kleks - Albo to ja na ciebie doniosę.
Odeszła tupiąc obcasikami, ciągnąc za sobą psa. *
A ja, mimo wszystko ale, się trochę boję.

*) Mały pokurcz typu szczur w mopie. Ona dreptała tzw. świńskim truchtem a pies na krótkich łapkach wyraźnie nie nadążał. Ponaglała go szarpnięciem.

Tagi:
#merlin#kleks#kot
piątek, 24 kwietnia 2020

4. Wątróbka panierowana mojito

1 limonka obrana i pokrojona w cząstki
2 łyżeczki brązowego cukru
ugnieść muddlerem lub końcówką rączki tłuczka do mięsa
kilka zgniecionych listków mięty
kruszony lód do połowy wysokiej szklanki,
40 ml białego rumu,
wątróbka drobiowa
dopełnić wodą gazowaną...
Zaraz... Wątróbka drobiowa?!?
MERLIN!!! Żeżkułajetwojamać! Jak mogłeś mi tyle dobra zmarnować!
Jeszcze nie płaczę, ale jest mi bardzo, bardzo smutno.
Tagi:
#merlin#kleks#kot
wtorek, 21 kwietnia 2020

3.

Merlin wrócił z kuchni do pokoju i oblizał wąsy z mleka. Szczęście odstawił kubek i oblizał wąsy z kakao. Człowiek i tygrys spojrzeli sobie w oczy.
- I co, kocie? - powiedział Szczęście. - Popiliśmy. Teraz będziemy śpiewać.
Tagi:
#merlin#kleks#kot
wtorek, 21 kwietnia 2020

2.

Po dniu ciężkiej pracy na kocie saszetki państwo wrócili do domu. Merlin już czekał na komodzie przebierając łapkami, złakniony michy i pieszczot (kolejność dowolna). Szczęście raźnym krokiem oddalił się do kuchni złożyć na bufecie łupy w postaci toreb z zakupami. Złachany Kleks(ja) pochylił się, żeby rozsznurować buty, gdy poczuł na głowie pacnięcia kociej łapki. Szczęście wyszczerzył kły w szerokim uśmiechu.
- Zapamiętaj: Tak nisko masz się kłaniać, gdy wracasz do domu
Tagi:
#merlin#kleks#kot
wtorek, 21 kwietnia 2020

1.

Będzie to zbiór historyjek różnych, zbieranych przez półtorej dekady obcowania dwóch człowieków z jednym tygrysem, które przetrwały w formie wspomnień, luźnych notatek a najbardziej jako spis treści. Nawet jeśli nie chcecie - chcę ja. Żeby nie zapomnieć.

Było to w czasach zamierzchłych, zanim kilkumiesięczny wówczas Merlin przepoczwarzył się z terminatora w mruczącą poduchę z pazuramy. Przyszli do nas goście: znajoma psiapsióła, żeby pochwalić się zajebistymi kozaczkami oraz mąż psiapsióły, przywleczony przez nią do towarzystwa.
Zatem goście siedzą, państwo się bawią, śmichy-chichy. Panowie dudlają piwo, panie spijają winko, Merlin hula za ulubioną myszą... Hula? Nie hula. Biega po kątach i szuka, z rozpaczą w ślepiach. Oblatany w kocich dziuplach i schowkach Kleks(ja) ruszył z pomocą. Nie znalazł. Szczęście również. W poszukiwania zostali zaangażowani znajomi - skoro już przyszli, niech będzie z nich jakiś pożytek. Bezskutecznie. Ni ma. Amba wcięła. Różowo-zielony gryzoń przepadł jak kamień w wodzie. Płacz i żałość okrutna.
Kilka dni później dzwoni znajoma i rzecze:
- Słuchaj, te buty co w nich u ciebie byłam... Nogi mi trochę spuchły i cisnęły mnie okropnie. Ledwo do domu doszłam. Z samego rana zaniosłam je do naukowego rozbicia. Szewc wsadził łapę do środka, wyciągnął tę cholerną mysz, dał mi ją do ręki i powiedział: "Proszę, teraz powinno być już wygodnie".

Tagi:
#merlin#kleks#kot

Archiwum