Róża to poniekąd odmiana parkowa, jest więc dość ciernista. Co prawda, na etapie wzajemnego poznawania straciła łodyżkę z pączkiem, ale Irys zebrał bolącego kłujca w nos. Kontakt nie zachęcił do, hmm... bardziej zażyłej znajomości. Lawenda z maciejka intrygują, bo pachną; pewne obawy może budzić barbula. Ale po bliskości z kocimiętką najbardziej zdumiona jestem ja. Że mam wszystkie palce. XD