Spędziłam kilka godzin na krzesełku w szpitalnej poczekalni i czekałam na teściową, która przyjechała pożegnać męża. Czekałam też na szwagierkę i męża, którym pozwolono pożegnać ojca.
Mnie, jako synowej, zaproponowano miejsce siedzące przy oknie, coby Jagrys stojący z TŻ pod drzwiami nie robił placówce obciachu.
Dla umilenia sobie czasu i skrócenia oczekiwania, Jagrys wyciągnął czytnik i ku pamięci cykał foty co lepszym kwiatkom tłumaczki i redaktora serii.
Jagrys siedzi, czyta i cyka. Personel medyczny taksuje spojrzeniem być może hipotetycznie przyszłego lokatora. Jagrys uniósł łeb znad czytnika, odwzajemnił wyraz twarzy gospodarzy.
To szpital psychiatryczny. Mam prawo cykać foty czytnikowi i nikt nie powinien się dziwić.
Teraz czekamy na telefon z placówki. To będą bardzo smutne święta.