@MAD_ABOUT_YOU komentarzem o Bomblu i zdobycznym ptaku przypomniała mi...
Mamy tu w okolicy całkiem niezły ptaszyniec: Wróble, sikorki, jaskółki, gołębie, kosy, szpaki. Jest też kilka par sierpówek oraz kawki. I o tych ostatnich będzie mowa.
Jak wiadomo, są to ptaki inteligentne, przebiegłe i po ptasiemu złośliwe. Ich stałą rozrywką, po wyczajeniu Merlina była zabawa w "Kot patrzy".
Działało to tak:
Faza pierwsza:
Podlatywała na balkon jedna i zaczynała drzeć dziób. Jeśli w oknie pojawił się Merlin - zabawa wchodziła na wyższe obroty. Jeśli nie - ptaszydło darło dzioba znowu, tyle że głośniej. Znów chwila przerwy, kontrola, czy kot jest. Jeśli dalej go nie było - darcie dzioba; dłużej i głośniej. Zmęczoną gadzinę zmieniała inna - bardziej wypoczęta.
Faza druga:
Merlina udało się "wywołać". Już na pierwsze drgnięcie firanki ptaszysko zaczynało się kiwać.
W przód i w tył. Co raz bardziej. Merlin na parapecie dostaje piany, chce wyskoczyć na balkon przez zamknięte drzwi albo wystawić okno razem z futryną - a ta cholera, buja się jak pijana na wszystkie strony.
To leci do przodu na zbity dziób, to bez kontroli wypada do tyłu albo giba się miętka na boki... Zaraz spadnie, tknięta niedowładem. Jeszcze chwila, jeszcze momencik... A wała.
Trzepocze skrzydłami, siada pionowo, wykrzywia łeb i rozpoczyna wygibańce od nowa, dopóki Merlin nie poobijał się o szyby i nie zachrypł od zawodzenia. Trwała ta dzika jazda ze trzy lata. Okropnie było to wkurzające i nie było na te podlizny sposobu. Aż kiedyś...
Faza trzecia:
Merlin wygrzewa się na balkonie. Trochę drzemał, trochę podglądał świat. Generalnie - full relaks.
I przyleciały te cholery. Zaczęło się podlatywanie nad balkon i obniżanie lotu nad leżącym kotem.
Mogłabym przysiąc, że wzięły sobie za cel, które z nich pacnie bardziej Merlina skrzydłem.
Gdy kot drgnął lub ruszył wąsem - podlatywały wyżej drąc dzioby z radości.
Aż Merlin skoczył. Z totalnego wyluzowania i leżenia na boku wyprysnął dwa metry w górę.
Chwycił przelatującą właśnie nad balkonem larwę w zęby. Skrzek, wrzask, jazgot, Kleks(ja) stan przedzawałowy. Wyrwała się, ale w trakcie szamotaniny Merlin przydeptał kawce ogon i uciekając straciła dwa pióra z tyłka. Łatwo ją było potem poznać, taką wyszczerbioną na kuprze.
I skończyło się rumakowanie.