Szczęście zawiesił się przy garmażu, błądząc zatroskanym spojrzeniem gdzieś pomiędzy szynką wieprzową a ekspozycją z kurzęcych cycków.
- Ile może zjeść kot? - zapytał kontemplacyjnie ni to Kleksa ni ekspedientkę za ladą.
Kleks(ja), który nurkował pod łokciem Szczęścia dokładając jajka do koszyka podniósł głowę.
- Nasz? Tyle, ile waży i jeszcze pół.
Szczęście zadumał się jeszcze bardziej.
- Czyli jak kupimy kilo wątróbek, to jest nadzieja, że zostawi coś dla nas?