Godzina ósma, minut kilka. Kleks(ja) powoli loguje się do matrixa, Merlin spożywa, od czasu do czasu kontrolnie unosząc łeb, czy Kleks dotrzymuje towarzystwa przy spożywaniu (dotrzymuje), gdy dzwonek przy drzwiach dostał, kolokwialnie mówiąc, pierdolca. Dzwoni, dzwoni i ani na chwilę nie zamierza przestać. Kleks napluł sobie w brodę za pomysł na dzwonek z ciągłym gongiem, zgarnął Merlina, który już kręcił się pod drzwiami i otworzył drzwi. Po drugiej stronie, w szerokim uśmiechu szczerzyła zęby Taka Jedna, tak jakby koleżanka z podstawówki, z którą tak jakby Kleks ma kontakt, najbardziej wtedy, gdy spotkana przypadkiem Taka Jedna na widok Kleksa ewakuuje się na drugą stronę ulicy. Hmm... Obok niej stał nabzdyczony podrostek ośmio- lub dziewięcioletni z miną kontra świat. Spoczywający na kleksowym ręku Merlin, wyciągnął szyję podglądając, kto zacz. Kleks uniósł brew. - No cześć! - Taka Jedna wyszczerzyła się jeszcze bardziej. - Sprawę mam do ciebie i pomyślałam, że o tej porze będziesz w domu. Widzisz? - zwróciła się do chłopaczka. - Dobrze myślałam! - I cóż to za sprawa jest? - brewa pykła Kleksowi jeszcze wyżej targając wymodelowaną grzywkę. Jednocześnie zdecydowanym gestem usunął domowego tygrysa spoza zasięgu chciwie wyciągniętych po Merlina łapek. - Sprawę mam do załatwienia na mieście. Młody uparł się przyjechać ze mną, ale razem nas nie wpuszczą. Pomyślałam, że na ten czas zostawię go u ciebie, żeby się kotkiem pobawił. Tym razem brewa strzeliła Kleksowi aż na potylicę. - Mój kot to nie zabawka. - wycedził zimno. - Zwierzę to nie zabawka. Widzimy się raz na ruski rok, a ty wbijasz mi się o świcie na chatę, żeby ci dzieciaka poniańczyć, bo, przepraszam, pazurki nowe sobie musisz?(!) Sorry, moja droga, nic z tego. Młody tu nie zostanie. Twoje dziecko, twój problem. Smark kopnął w drzwi. - Powiedziałaś, że kotem się pobawię! - zawył. Kleks spojrzał i przestał silić się na uprzejmości. - Jeszcze raz i to ja się tobą pobawię. Spuszczę cię na kopach na sam dół. Zrozumiano? Zbierajcie się stąd oboje i nie chcę was tu więcej widzieć. Kleks to bydlę i świnia bez uczuć. Można ciskać gromy.
Koloryzowane: Widzenie świata przez Kleksa, gdy, ktoś chce "bawić się kotem" Gif z prywatnych zasobów Jagrys