Stało się dawno temu, albo całkiem niedawno - zależy jak spojrzeć. Kleks odebrał telefon. Wysłuchał, nawet spokojnie. Udzielił odpowiedzi, względnie uprzejmie, zakończył połączenie po czym bluznął ciężką kurą lekkich obyczajów, rozpętał armageddon w zakolegowanej grupie kociarzy i zaczął się szykować na przyjęcie gości. Goście w osobie umiarkowanie miłych pań dotarli z niewielkim opóźnieniem. Merlin przywitał szacowne damy z reweransem, Okazał się towarzyski, sympatyczny i dobrze wychowany. Damy nie były przekonane. Kleks(ja) - już ze szczękościskiem - pokazał paniom liczący kilkadziesiąt stron wątek na forum, wyciągnął sprzęt, poinformował, że na potrzeby tygrysa sprowadził ten kawałek plastiku z Kanady (bo w Polszy naonczas ten cud medycyny wielu widziało w prospektach, w naturze bliżej mu było do yeti). Wreszcie - doprowadzony do ostateczności - skontaktował panie z lecznicą, gdzie doktor prowadzący Merlina został poddany gruntownemu przesłuchaniu. Po dwóch godzinach z okładem panie wreszcie zmiękły. Uznały bezzasadność zgłoszonych zarzutów, przyznały, że Merlin jest dbany i cacany, zgodziły się, że nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu a głupich nie sieją. Kleks(ja) z kolei stwierdził, że owszem, z perspektywy czasu wyraził się dość niefortunnie, ale - cholera jasna - przecież rozmawialiśmy wówczas o Merlinie, czytaj: zdawałam szczegółową relację z kontrolnej wizyty u weta! O co poszło? Otóż w rozmowie wyraziłam się per: "Teraz was opuszczę, bo to pora zapodać księciu strzała w pysk". Coś w ten deseń. I wszyscy obecni chwycili o co chodzi: O podanie leku wziewnie, przez inhalator. Wszyscy, oprócz jednej dzidy, która uczestnicząc w rozmowie o astmie u kota pospieszyła z donosem, że znęcam się nad zwierzęciem. Biję go regularnie po głowie, do czego się przyznaję na forum... Cycki i stopy procentowe normalnie opadają. Tak, znam tę zgagę z widzenia. Do feralnego telefonu wymieniałyśmy nawet grzeczności na ulicy.
Więc dlaczego się boję? Bo Merlin oprócz astmy, z wiekiem wyhodował sobie nadczynność tarczycy, stracił ponad połowę wagi i zwyczajnie jest chudy. Boję się, że babsko znowu sobie coś ubrda i gdzieś poleci. A mnie nie uda się Merlina wybronić.