Każdy ma jakieś rzeczy święte, których się nie tyka. Do ręki bierze wyłącznie w sytuacji kryzysowej a po użyciu z pietyzmem odkłada w to samo miejsce. Gorzej, gdy świętego przedmiotu w owym miejscu nie będzie. Dzieją się wówczas rzeczy straszne.
- Gdzie jest inhalator?!? - wydarł się Kleks(ja) przez aplikację mobilną
- W kosmatyczce nie ma? - zdziwił się Szczęście.
- Jakby był, nie robiłabym zadymy. Gdzie jest inhalator? Co z nim zrobiłeś?
- Nie wiem. Poszukaj.
Oż ty...
- Niczego nie będę szukać! Gdzie jest inhalator, pytam się?!? Myśl!!! - zapienił się Kleks.
- Który?
Jezu Haroldzie... Kleks(ja) odliczył trzy głębokie wdechy.
- Ten duży, z maseczką. Gdzie on?!? - załomotał wściekle w klawisze a klikając "Wyślij" prawie przebił paluchem klawiaturę.
- Skąd mam wiedzieć? W domu gdzieś jest. Nie zginął. - stoicki spokój Szczęścia czasami autentycznie może doprowadzić do furii.
- Zginiesz to ty, zobaczysz i nie będzie to śmierć przyjemna! A potem będę się teściowej tłumaczyć, jakim prawem jej synusia uszkodziłam! - zasyczał Kleks gotując się z emocji.
- Kobieto! Ja tu pracuję. Poszukaj. Musi gdzieś być. I w ogóle o co tyle krzyku?
- To nie są krzyki! To dzika awantura jest! Z wyzwiskami i ciskaniem talerzami!!! - odpisał rozjuszony Kleks.- Kot mi dycha, przez ręce leci, z kota zresztą też a ja mam teraz biegać po kątach szukać inhalatora?!? Oddawaj inhalator, zbrodniarzu!
- Przy książkach na parapecie.
- Nie mogłeś od razu jak człowiek...?!?
- ...
- Kolejne pytanie: Gdzie schowałeś Ventolin? Gadaj zaraz albo masz eksmisję...
Jak zostało powiedziane: Dzieją się rzeczy straszne.