Anna wraz z dziećmi cieszy się z nadejścia zimy, jednak nie wszystko w górnym Garmo jest takie idylliczne. Nikolai twierdzi, że nie ma nic wspólnego z nieszczęściami, jakie dotykają Jorgena, ale czy można mu wierzyć? Któregoś wieczora ktoś puka do drzwi do domu. Na zewnątrz stoi Nikolai!
- Przychodzę zabrać Eliasa.
Słowa cięły ją w twarz jak bicz.
- Nie, teraz nie możesz go zabrać - szepnęła.
- Elias przywykł do ciepłego domu - dodał nieco ostrzej Jorgen. - Żyje tak jak chłopski syn.
- Ha! Chłopski syn! Może i niektórzy Cyganie zostają osiadłymi, ale nie mój syn. Nigdy!