Cały tydzień czekałam i wyglądałam niedzieli, żeby dzisiaj podzielić się drugą częścią rocznego podsumowania i gładko wejść w Nowy Rok. W efekcie prawie o tym zapomniałam, i gdyby mnie coś nie tknęło, żeby do pierniczków z mlekiem nie włączyć komputera to szlag by trafił - jasny, jako i ciemny - moje plany na dzisiejszy wpis.
Ale oto jest! Zapraszam więc do lektury. :)
W drugim półroczu przeczytałam 43 książki, z czego najwięcej w grudniu, bo aż 11! Wśród nich wyróżniły się następujące tytuły:
Wśród tych 82 książek, które udało mi się w roku 2022 przeczytać 25 otrzymałam z Klubu Recenzenta. I jedną - ,,День народження ялинки'' - przeczytałam w całości po Ukraińsku. Z czego jestem dumna, nawet jeśli to książka dla dzieci. Od czegoś w końcu trzeba zaczynać, prawda? ;)
I to byłoby chyba na tyle, jeśli chodzi o tegoroczne podsumowania. ;)
Sylwester za nami więc czas na podsumowania!
W 2022 roku przeczytałam 82 książki, co oznacza, że mój cel roczny został zrealizowany w 113%. W porównaniu do roku poprzedniego przeczytałam mniej książek (o 36 tytułów), ale to i tak sporo, zważywszy na to, że początkowo w ogóle zakładałam, że przeczytam tylko 52 pozycje.
Pierwszą książką, którą przeczytałam w 2022 roku, był horror ,,Zawsze mieszkałyśmy w zamku'' autorstwa Shirley Jackson. Ostatnią reportaż Jacka Hugo-Badera - ,,Strażnicy wolności''. Pod względem doboru lektur ten rok okazał się dla mnie bardzo chaotyczny - czytałam na przemian książki ciężkie i depresyjne, i podnoszącą na duchu literaturę dziecięcą - najlepiej taką z przyjemnymi, ciepłymi ilustracjami i sympatycznymi bohaterami.
W pierwszym półroczu przeczytałam 39 książek (o 21 mniej, niż w roku poprzednim) i wśród nich szczególnie wyróżniły się następujące pozycje:
Wreszcie kończymy rok 2022 - i dobrze. Bo z wielu powodów okazał się dla mnie naprawdę ciężki. Więc mam nadzieję, że ten nadchodzący będzie lepszy.
Bo serio - po 2019 to już wypadałoby być lepszym rokiem, prawda?
Ale! Życzenia!
Przede wszystkim: szczęścia dla wszystkich i niech nikomu niczego nie zabraknie!
No i zdrowia, i żeby inflacja przestała galopować jak Konie Przewalskiego po mongolskich stepach. Bo też bez przesady.
A w ramach nieśmiertelnej akcji nowy rok-nowa ja proponuję, żebyście się przyłączyli do mojej #PółkaWstyduChallenge2023.
Każdy z nas ma swoją półkę wstydu, kupkę wstydu albo wręcz regał wstydu. Postanowiłam więc coś z tym zrobić. I opakować to w atrakcyjną formę, bo czemu nie.
A więc: akcja polega na tym, że dzisiaj/jutro wybieracie sobie 12 książek Wstydu. Obojętnie jakich. Opakowujecie je ładnie - papierem, który został Wam ze świąt, papierem pakowym, gazetami, czymkolwiek. A potem wkładacie je do pudełka, albo kładziecie w jakimś Widocznym Miejscu (żeby o nich nie zapomnieć).
I potem co miesiąc wybieracie sobie jedną książkę, którą przeczytacie. :)
Wyzwanie wrzuciłam na swojego Instagrama, więc możecie się tam do niego podłączyć. Ale możecie też książki z wyzwania wrzucić na swojego kanapowego bloga, albo na fejsbuczka, albo na nasze forum, albo wcale nie musicie brać w nim udziału tak, żeby wszyscy o tym wiedzieli - możecie to robić również w domowym zaciszu. Ostatecznie chodzi przecież o to, żebyśmy ruszyli z naszymi półkami wstydu i żebyśmy się przy tym dobrze bawili. ;)
Bez bicia przyznaję, że ten konkretny rok jest dla mnie bardzo ciężki pod wieloma względami i że w związku z tym trochę (haha. mało powiedziane.) zaniedbałam artystyczną część mojego blogowego poletka.
Ale!
Ale już nadrabiam. Oto kolejne obrazy Norvala Morriseau, które wyhaftowałam:
Bądź mną.
Podejmij bohaterską próbę zmiany glanów na bardziej ,,kobiece'' buty.
Kup ładne trzewiki w Trzyliterowej Sieciówce.
Trzewiki nie wytrzymały miesiąca - obcas prawego buta zaczął się zachowywać jak piłka do fitnessu, uginał się i wyglądał czasami tak, jakby zaraz miał eksplodować.
Zwróć buty. Czekaj na przelew.
W międzyczasie pomyśl sobie: a co tam, niech będą Drogie Kobiece Buty z Małej Rodzinnej Firmy.
Zamów. Zapłać. Ciesz się, że będziesz miała Drogie Kobiece Buty.
Po tygodniu od złożenia zamówienia postanów zapytać Małą Rodzinną Firmę gdzie są w sumie Twoje buty? Dowiedz się, że no - ups - chyba ich nie ma bo przenoszą magazyn i nie wiedzą gdzie są te buty, ale będą coś wiedzieć w piątek.
Czy była jakaś informacja na stronie internetowej o możliwych opóźnieniach i problemach
w zamówieniach, ze względu na przenosiny magazynu? Oczywiście, że NIE.
Poczekaj do piątku i zapytaj.
Dowiedz się, że dalej przenoszą magazyn, ale w poniedziałek na pewno będą coś wiedzieć.
No więc poczekaj do poniedziałku. W poniedziałek okazuje się, że dalej nic nie wiedzą, ale we wtorek już NA PEWNO będą wiedzieć.
Okej, pomyśl sobie, naprawdę chcesz nowe buty więc postanawiasz poczekać.
Nadchodzi wtorek. Happy endu nie ma, bo okazuje się, że nie ma Twoich butów w magazynie. Przykro nam, szewc szyje nowe. Będą za OKOŁO dwa tygodnie.
(Albo i nie, jak pokazuje praktyka.)
Poproś o anulowanie zamówienia i zwrot środków.
Zostań z wiernymi glanami, które za chwilę będą świętowały swoje 10 urodziny (yay!) i z oczekiwaniem na dwa przelewy. Bo, oczywiście, pierwszy wciąż nie dotarł.
Przyszedł ostatnio Młody z Mamą. A jako, że Młody wypożyczył książkę o zwierzątkach, to w ramach mojej małej bibliotecznej akcji załapał się na ciekawostkę o dziobakach. Więc mówię Młodemu, że dziobaki świecą w ultrafiolecie na niebiesko-fioletowo, ale nikt nie wie dlaczego, bo w sumie dopiero ostatnio ludzie wpadli na pomysł, żeby poświecić na dziobaki światłem UV.
Młody - zachwycony.
Więc mówię mu więcej o dziobakach, że dziobaczątko to po angielsku puggle i że dziobaki są jadowite, a przynajmniej samce, bo mają kolec jadowy na płetwie, i że dziobaki są ssakami składającymi jaja.
I wtedy wkracza Mama.
- A to dziobaki w ogóle istnieją? - pyta.
Mówię, że tak, zaraz jej pokażę zdjęcie dziobaka - szukam w internecie i voila, dziobak.
Pani patrzy z niedowierzaniem i mówi:
- Ja myślałam, że one są wymyślone... - przerywa i spogląda na Młodego. - A ty wiedziałeś, że dziobaki są prawdziwe?
Młody, obdarzając Mamę pełnym wyższości dziecięcym spojrzeniem:
- Wiedziałem.
- A skąd? - dziwi się mama.
- Z bajki.
Po chwili doszliśmy do tego, że bajką byli ,,Bracia Koala''. ;)
Jeśli macie ochotę zrobić coś dobrego dla Zwierzątek i chcielibyście w zamian dostać mięciutką, szytą ręcznie płaszczkę, to zapraszam do grupy Fundacji Kudłaty Kumpel - Licytacje dla Zwierzaków.
Właśnie tam można upolować te dwie piękności: różową albo miętową. Albo obie. :)
(Ale uwaga - wysyłka będzie szła z Fundacji, nie ode mnie. W każdym razie proszę KLIKAĆ i licytować. Dziękuję! :) )
Koniecznie MUSZĘ się pochwalić. Otóż.
Dzisiaj w pracy był wzornik. We wzorniku była książka. Książka na tyle ciekawa, że postanowiłam ją znaleźć w internecie, najlepiej na stronie wydawnictwa, bo wiadomo, że na stronach wydawniczych można trafić czasami na naprawdę fajne promocje. No więc znalazłam Poznańskie Towarzystwo im. Iwana Franki, ale jakoś nie umiałam się przekliknąć z ceną, to znaczy zmienić jej nie potrafiłam z eurasków na złotówki.
Cofnęłam się więc ze sklepu do strony głównej (bo to zazwyczaj działa tak dobrze, jak restart komputera czy modemu) i...
I paczam i paczałkom swym nie wierzę, bo Poznańskie Towarzystwo im. Iwana Franki wrzuciło kawałeczek mojego tekstu (,,Stulecie Jakowa'' Wołodymyra Łysa) na swoją stronę główną! :3
Pijcie ze mną kompot! :3
Co tu się, to ja nawet nie...
Miejsce akcji: biblioteka. Osoby komediodramatu: bibliotekarka, dziwny koleś.
DK (wchodząc do biblioteki): Proszę pani, mam problem! Mam dwie takie same książki, żona mi kupiła drugi raz taką samą książkę i chciałbym się zapytać czy mogę ją wymienić na książkę XYZ?
B: ... Nie. Ewentualnie może pan wypożyczyć książkę XYZ, albo zostawić swoją książkę, ale nie może jej pan wymienić.
DK (z niewinną miną): Tak myślałem, ale widzi pani, żona mi kupiła jeszcze raz ten sam tom, a minęły już dwa tygodnie i nie mogę jej oddać i pomyślałem, że może do pani przyjdę i ją wymienię na XYZ.
B: No nie, niestety nie ma takiej możliwości. Na pana miejscu popytałabym na forach internetowych czy ktoś nie ma ochoty na wymianę...
DK (wciąż z miną niewiniątka): Ale to nie wiem, nie ma pani może trzech ezemplarzy XYZ i nie wymieni mi pani?
B: Nie...
DK: A inne biblioteki?
B: Też nie.
DK: I na pewno nie chce się pani wymienić?
B: ... No nie, to co mi pan teraz proponuje to danie drugiego egzemplarza książki, którą już mam w zamian za to, żebym zdekompletowała sobie serię.
(Chwila ciszy. DK myśli, myśli i wymyślił!)
DK (radośnie, z cwaniackim błyskiem w oku): A jakbym wypożyczył książkę i ją zgubił to jak to wygląda?
B: ... Trzeba odkupić nową, taką samą...
DK (wyraźnie złamany): Cholera... No nic. A ma pani w ogóle tom XYZ?
B (z pewnym wahaniem): Mam.
DK: To ja bym go wypożyczył. Ale oddam! A jaki jest termin zwrotu?
B: Jeśli ją pan wypożyczy dzisiaj, to będzie na 5 października.
DK: A to nie...
I poszedł.
... wiersz, który jest ze mną już od czasów liceum czyli ,,Tuptuś skwer niedzielny" z tomiku ,,Na cały regulator" Jerzego Harasymowycza.
Włosów błękitny pióropusz
twarz w rajskie ptaki
Siadła na ławce
powstali wszyscy
wzbiła kurz wyzwisk
Czy nikt z nas
nie fruwał z jaskółkami
nie chciał być ptakiem
Czy urodziliśmy się od razu
w inwalidzkim wózku dobrego wychowania
w którym każdy siedzi jak połamany
podając sztuczną rękę przywitań
Czy urodziliśmy się klęcząc
w klęczniku urzędnika
przed niepokalanym obrazem władzy
słynącym gospodarczymi cudami
Czy każdy wyjechał z łona Matki
mercedesem jak z garażu
i wszystkie jego uczucia są zmotoryzowane
na wzór nas starych
Czy nikt nie biegał po zawilcach
Gwizdy
Powietrzem poleciała suka
przez psa pokochana
rzucił ją pobożny garnitur
w prążki dobrych uczynków
siedzący świątecznie z rodzinką
Nogami zatupał - won
i miasto zatupało wieżami -
I rajski ptak uleciał stąd
tylko pióra pozostały
Ja to tępie panie
(spirytualia iluminowały z lic)
I siadł
zbawiony
w prążki kręcone
i zasypiała
jego głowa
wołowa
też zbawiona
Jak fiks
Przemogłam się i zaczęłam oglądać ,,Stranger Things'', więc przeżywam teraz kolejnego nostalgicznego tripa do czasów mojej młodości, kiedy Korn i jego teksty były dla mnie wspaniałym muzycznym odkryciem.
No więc... Możecie posłuchać ze mną:
... ale kiedy już to robię, to jest ona dobra.
Każdy ma jakieś wyobrażenia na swój temat. Każdy chciałby być ,,jakiś''. Ja czasami chciałabym być może bardziej cyniczna i nieufna, niż jestem. Tymczasem rzeczywistość cały czas dobitnie pokazuje, że jestem naiwnym, mięciutkim króliczkiem, który w głębi duszy cierpi z powodu niesprawiedliwości i okrucieństwa świata.
Gdyby jeszcze w zeszłym roku ktoś mi powiedział, że ci ,,zwykli biedni rosjanie'' (celowo z małej litery) będą mordować Ukraińców w Buczy i Irpiniu, że zrównają Mariupol z ziemią, że będą przeprowadzać planowaną, totalną i regularną rusyfikację kraju, który nie jest, nie był i NIGDY NIE BĘDZIE częścią rosji (też celowo z małej), to pewnie bym w to zwątpiła i może zaczęłabym szukać nawet jakichś usprawiedliwień.
Wiecie, że może ,,ci biedni zwykli rosjanie'' nie wiedzieli gdzie jadą, że ich zmanipulowali i tak dalej. I taki tam bełkot.
Pewnie też bym powiedziała coś w stylu, że nie można z powodu wojny cancellować rosyjskiej literatury i kultury, bo Tołstoj, Łukjanienko (kutas), Jerofiejew (kolejny kutas); bo rosyjska muzyka, bo filmy, bo symbolika, mili państwo, ta wrażliwość!
Ale wiecie co? Okazało się, że to wszystko to była tylko fasada – to czym tak się zachwycano (i czym zachwycałam się ja, kiedy nie wiedziałam lepiej) – tylko otoczka, ładny papierek skrywający obrzydliwą zawartość.
Zawartość, która chce zniszczyć Ukrainę w imię swoich chorych imperialistycznych dążeń. Zawartość, która zrzuca bomby na schrony z dziećmi, morduje cywili, z pełną świadomością i premedytacją rozstrzeliwuje bezbronnych mężczyzn, jak to robiła w Buczy i Irpiniu. To zawartość, która dla zabawy strzela z wozu opancerzonego w samochód starszej pary wracającej do domu.
I wiem, wciąż są ludzie, który mówią, że to ,,wojna Putina'', że są ,,biedni zwykli rosjanie'', którzy ,,cierpią z powodu sankcji'' (i dobrze). Ale to nie Putin zbombardował wczoraj centrum handlowe w Krzemieńczuku. To nie on usprawiedliwia wojnę w mediach społecznościowych. To nie on pisze nienawistne i przepełnione jadem komentarze o tym, że trzeba byłoby zrzucić bombę nuklearną na Kijów. To nie on ,,pozwala'' mężowi gwałcić ukraińskie dziewczyny. To nie on je gwałci.
To robi ten ,,zwykły dobry rosjanin''. I robi to dokładnie tak samo, jak w czasie II Wojny Światowej zwykły dobry Ernst rozstrzeliwał Żydów.
Pamiętam swój pierwszy Moment Przełomowy w tej pracy: przyszła do mnie Pani z prośbą o książkę kobiecą, ale życiową. Żeby była w niej psychologia postaci i głębia, żeby fabuła była wartka i wciągająca, żeby to było coś a m b i t n i e j s z e g o.
No i stawałam na uszach podsuwając jej co rusz ciekawe tytuły, które - jak uważałam w swojej naiwności - spełniają te kryteria. Po kilku minutach Pani sprowadziła mnie jednak na ziemię pytając:
- Ale to co, nie ma już nic Michalak?
Dzisiaj z kolei miało miejsce wydarzenie niesłychane, niezwykłością swoją podobne zstąpieniu archaniołów z niebios tylko po to, żeby wręczyli mi awizo. Co się stało?, zapytacie. Otóż, odpowiem Wam, przyszedł do mnie Wyrafinowany Czytelnik.
Pan, niepozorny, przyszedł, przywitał się, rozejrzał się, podszedł do mnie i w te oto słowa rzekł:
- Czy jest coś Marlona Jamesa?
To pytanie było tak niezwykłe, że mój mózg uruchomił się w trybie awaryjnym wyrzucając z siebie ciąg szybkich myśli w rodzaju: ale, że TEN Marlon James? On pyta o TEGO Marlona Jamesa? Czy to możliwe? A może jest jakiś inny Marlon James? O-mój-borze-szumiący NIKT mi nie uwierzy! Rany, mam czytelnika, który pyta o MARLONA JAMESA!
- Ale - błysnęłam elokwencją, jeszcze nie do końca wierząc w to, co się dzieje - chodzi o tego Marlona Jamesa od ,,Księgi nocnych kobiet'' i ,,Diabła Urubu''?
- I tego od ,,Czarnego lamparta, czerwonego wilka'' - potwierdził Wyrafinowany Czytelnik. - Ale to już czytałem, a pani go zna?
I tak jakoś od słowa do słowa okazało się, że czytamy bardzo podobne książki, że oboje lubimy fantastykę i Pan Wyrafinowany Czytelnik nawet przeszedł się ze swoim psem przed bibliotecznymi oknami, żeby pokazać mi w pełnej krasie swojego mięciutkiego owczarkowatego towarzysza rowerowych podróży. :)