... będziemy czuły niepewność, będziemy czuły żal, ale nie będziemy czuły się winne, mówi Agata.
Mariche dodaje: Możemy czuć się winne, ale będziemy wiedziały, że nie jesteśmy winne.''
Kobieta, jako istota, która ma służyć. Ma milczeć. Nie może myśleć.
Ma słuchać i być posłuszna. Swojemu mężowi, swojemu biskupowi, swojemu bogu.
Jeśli spotyka ją coś złego to najwidoczniej dlatego, że została ukarana za swoje grzechy. Może nie dość dokładnie zasłoniła włosy. Może ośmieliła się mieć swoje zdanie. Może chciała nauczyć się czytać. Może nie chciała wyjść za mąż.
Albo zrobić coś równie szalonego.
Przez ostanie dwa lata w Mołocznej działy się rzeczy przerażające. Ciemnymi nocami demony zakradały się do sypialni kobiet i gwałciły je. Najmłodsza z nich, Miep, miała trzy lata.
A gdy okazało się, że to nie żadne demony, ale mężczyźni z Mołocznej, Salome, matka Miep, rzuciła się na mężczyzn zamierzając ich zabić.
To właśnie wtedy biskup Peters postanowił przekazać ich do miejskiego aresztu – nie dlatego, że mężczyźni zrobili coś szczególnie złego, ale dlatego, żeby nie stała im się żadna krzywda. Ze strony tych szalonych kobiet.
Czyli wściekłych, zrozpaczonych, szalejących z powodu gniewu matek. Sióstr i córek.
W czasie gdy mężczyźni przebywają w areszcie kobiety zbierają się na stryszku, żeby omówić plan działania, to, co mają teraz zrobić. Czy wciąż mają być posłuszne mężczyznom Mołocznej, nawet, jeśli wiedzą jakimi potworami się okazali? Czy mają zostać – w końcu to też ich dom, ich ziemia – i walczyć o swoje prawa? Czy po prostu odejść?
Ich spotkania zapisuje August Epp, ,,marnotrawny'' syn Mołocznej. Mężczyzna, który niegdyś został ze wspólnoty wydalony – razem ze swoimi rodzicami – i odszedł w świat. Zasmakował życia. Poznał inne języki. Uczył się. Buntował.
Ale teraz wrócił.
Dlaczego?
Powieść Miriam Toews jest krótka, żywa, poplątana i przerażająca. Przerażająca tym bardziej nie tylko dlatego, że zdajemy sobie sprawę z tego, że podobna do opisywanej sytuacja miała miejsce (i pewnie wciąż gdzieś się wydarza, w mniejszej lub większej skali), ale przede wszystkim dlatego, że kobietom Mołocznej wmawiano, że to, co je spotkało było ich winą. A one to akceptowały. Przynajmniej do pewnego momentu.
Smutne jest to, że gdy już Greta, Mariche, Mejal i Autie, że gdy Agata, Ona, Salome i Neitje pozwoliły sobie samodzielnie myśleć, że gdy znalazły w sobie odwagę potrzebną do zrobienia tego kroku, to okazało się, że drzemie w nich niebywała i piękna siła. Siła napędzana dobrocią, miłością i wiarą. Coś, czego nikt wcześniej nie dostrzegał.
,,Głosy kobiet'' są książką o nienawiści, wierze i o poszukiwaniu siebie. O odkrywaniu własnej drogi, o odwadze i o straszliwym, bezmyślnym ucisku wynikającym z mocno patriarchalnych tradycji. O świecie w którym wrażliwość kobiet i ich potencjał nie jest dostrzegany, bo dostrzegany być nie może. I nie powinien.
Znajdziemy też w ,,Głosach kobiet'' tak niesamowity ładunek wrażliwości, poetyckości i miłości, jakiego nie spodziewalibyśmy się po książce poruszającej tematy tak ciężkie i smutne.
I chociaż jest to książka krótka i wymagająca, to zostanie z Wami na dłużej.