Po naprawdę pięknej i wrażliwej książce ,,Co robią uczucia?'' Tina Oziewcz postanawia odpowiedzieć na pytanie o to ,,Co lubią uczucia?''
Uczucia lubią być razem. Rzadko kiedy pojawiają się w pojedynkę.
Różne uczucia lubią różne rzeczy – niektóre wolą wspominać, inne gdzieś się przykleją, a kolejne zaszyją się w jakimś ciemnym i cichym kącie, bo boją się że nikt ich nie polubi.
Są uczucia, które dobierają się w pary i takie, które towarzystwa wręcz nie znoszą.
Lekturę książki zaczynamy od obserwacji Nostalgii, która zdejmuje z szafy pudełko z ozdobami na choinkę. I to dzięki niej przechodzimy do Smutku, Czułości, Wdzięczności i Tęsknoty.
Okazuje się, że pod szafą mieszka Lęk do którego czasami zagląda Ciekawość.
Potem pojawia się Cierpliwość, która uwielbia konfitury, i której przyjaciółką jest Spokój. Tylko, że spokój przychodzi ze swoim psem, a gdzie pies, tam zaraz pojawiają się kolejne uczucia!
Tina Oziewicz znowu w piękny sposób pokazuje nam, że świat uczuć i emocji jest światem naczyń połączonych. Można jednocześnie cieszyć się ze świąt i czuć smutek spowodowany jakimś wspomnieniem, na które natknęliśmy się w korytarzach Pamięci. Można jednocześnie czuć Lęk i Ciekawość.
A Złośliwość – nie zwyczajna Złość – potrafi być bardzo destruktywna i dlatego nikt jej nie lubi.
Całości dopełniają fantastyczne ilustracje Aleksandry Zając – są naprawdę klimatyczne i oryginalne, a uczucia na nich przedstawione przyjmują postaci sympatycznych, łatwych do polubienia stworków. Zazwyczaj są małe i puchate. Mają okrągłe noski, delikatne łapki i sympatyczne uszka.
Tylko ta Złośliwość... Ale nawet ona nie jest Groźna i Przerażająca, bo ukrywa się przed innymi, starając się udawać kogoś, kim nie jest.
,,Co lubią uczucia?'' jest książką przeznaczoną dla nieco starszych dzieci – myślę, że 4+ byłoby odpowiednią kategorią wiekową – bo jest w niej zdecydowanie więcej tekstu, niż w ,,Co robią uczucia?''. Jest to w pewnym sensie zarówno fajne, jak i trochę ograniczające.
Fajne, bo dziecko słuchające tekstu (lub czytające go samodzielnie) powoli przyzwyczaja się do dłuższych form literackich.
Ograniczające, bo dostajemy jakby gotowe ,,zestawy'' uczuć do omówienia. A takie ,,gotowce'' mają to do siebie, że dość często kuszą, żeby z nich skorzystać i tylko na nich się skupić. Tu jednak wiele zależy od nas, dorosłych i od stopnia rozwoju dziecka. Można bowiem te ,,zestawy'' wykorzystać również w bardziej kreatywny sposób - jako swoisty szablon w zabawie polegającej na łączeniu innych uczuć w pary i grupy.
W każdym razie, książka Tiny Oziewicz jest publikacją niezaprzeczalnie wartościową i godną uwagi: w bardzo przyjemny i przystępny sposób pozwala nam ona oswoić i poznać świat uczuć. A dzięki pięknym ilustracjom sprawia, że tych uczuć nie sposób się bać – nawet tych ciężkich i tych, których wolelibyśmy na co dzień nie przeżywać.
*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl