Avatar @Chassefierre

@Chassefierre

Trickster
131 obserwujących. 56 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.
chassefierre
Napisz wiadomość
Obserwuj
131 obserwujących.
56 obserwowanych.
Kanapowicz od 5 lat. Ostatnio tutaj około 8 godzin temu.
sobota, 9 października 2021

#79 Krótko o tym, co znaczy słowo ,,zwykłe''

Na początku mojej przygody z Uniwersytetem i socjologią (dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą, jestem socjologiem z wykształcenia) któryś z wykładowców powiedział nam, że kierunek skończymy ze skrzywieniem zawodowym. W tym sensie, że nie będziemy myśleć już jak zwykły Kowalski, ale jak socjolog. 

Jedną z rzeczy, które każdy socjolog musi zrobić na początku swojej pracy - niezależnie od tego, czy zabiera się za robienie reklamy, ankiety czy badań naukowych, jest stworzenie definicji. 

Definicja ta musi być możliwie jak najbardziej dokładna, żeby nie wkradły się różne dziwne błędy interpretacyjne. 

Człowiek, który tworzył reklamę dla Biedronki, która jest przyczyną mojego rantu pewnie nie był socjologiem. Albo miał to po prostu w dupie. Ja nie mam, bo wiem czym są broilery. 

 

Czym są broilery? Broilery to dróg ras mięsnych intensywnie tuczony i przeznaczony na ubój[1]. Taka kura z hodowli przemysłowej. Kura, której życie trwa około 42 dni[2]. Nieco ponad miesiąc. W tym czasie broiler osiąga wagę około 3 kilogramów i ląduje na naszych stołach. W tym czasie jego kurze nóżki są zbyt słabe, żeby utrzymać jego ciężar i często się łamią. Serce takiej kury też nie wytrzymuje tempa, w jakim biedne stworzenie rośnie. 

Dla Biedronki taka kura jest zwykła

Zwykła kura ze zwykłej hodowli przemysłowej. 

 

Gdy tymczasem zwykła kura to taki szczęśliwy kurczak biegający po podwórku koleżanki @LetMeRead. To kurczak, który swoją pełną masę osiąga po upływie 200 dni. Nie 42, nie 70. 

 

I jasne, ja się naprawdę cieszę, że teraz w Biedronce będzie można kupić mięso z kurczaka, który żył na wolnym wybiegu - nawet, jeśli będzie prawdopodobnie dwa razy droższe. Cieszę się, że ludzie będą mieli wybór i będą mogli zagłosować portfelem i pokazać w ten sposób firmom z sektora mięsnego, że nie godzą się na dalsze męczenie broilerów. 

Ale szlag mnie trafia kiedy w tak infantylny sposób normalizuje się czyjeś cierpienie - broiler nie jest zwykłą kurą. Jest biednym, stworzonym przez człowieka stworzeniem. Stworzeniem, które cierpi przez całe swoje życie, żeby można było szybciej, lepiej i wydajniej sprzedać jego mięso. 

Więc niech Biedronka nie próbuje wmawiać mi, Wam i wszystkim naokoło, że ich kurczaki z wolnego wybiegu dorastają wolniej, niż zwykła kura. Nie. One dorastają wolniej, niż broilery. I serio, nie ma się czym chwalić. 

 

Dziękuję za uwagę. 

#zdenerwowalamsie#spoleczenstwo#swiat#Biedronka#reklama#kura#zwykle#definicja#socjologia#poranneprzemyslenia#juzniepotrzebujekawy#przypadkowyrant
× 24
Komentarze
@OutLet
@OutLet · około 3 lata temu
O, wypraszam sobie! Bomba nie jest zwykłą kurą! ;-)

To tak żeby choć trochę złagodzić smutny wydźwięk tego, co napisałaś...
× 11
@Wiesia
@Wiesia · około 3 lata temu
Jak byłam nastolatką mieliśmy broilery w kurniku. Wychowałam Kogutka od małego, przybiegał na dźwięk mojego głosu. Nie było w domu innych zwierząt więc całą swoją miłość przelałam na kogutka.
Jak zdechł,płakałam rzewnymi łzami i przez długie lata nie tknęłam rosołu.
Może jestem starą głupią babą ale do dziś mam łzy w oczach na wspomnienie jak biegł do mnie na tych swoich dużych pokracznych nogach.
× 10
@OutLet
@OutLet · około 3 lata temu
Ja wychowałam z tuzin takich kogutków i kurek... Też mam cudowne wspomnienia z tym związane.
× 5
@Wiesia
@Wiesia · około 3 lata temu
No ja też, a patrzenie na kurczaczki (w kartonie pod lampą) było fajniejsze od bajki w tv :)
× 5
@OutLet
@OutLet · około 3 lata temu
A moja babcia napełniała butelkę gorącą wodą, owijała kocem i kurczaczki się przy tym grzały. Podśpiewywały sobie, zasypiając w ciepełku. :)
× 5
@Chassefierre
@Chassefierre · około 3 lata temu
@Wiesia - doskonale Cię rozumiem! Kiedy byłam nastolatką moja babcia przyniosła do domu małego kurczaczka, dałam mu na imię Arnold (chociaż, jak tak teraz o tym myślę, to była raczej Arnoldinia) i opiekowałam się nim przez kilka dni
@LetMeRead - puszczając mu nagrane na taśmę odgłosy kur, żeby nie było mu smutno, a potem moi rodzice oddali go na wieś do sąsiadów, którzy mieli kury.

I chociaż to było malutkie przydomowe gospodarstwo to potem przez kilka lat w ogóle nie tykałam nic związanego z kurzym mięsem, bo to byłoby tak, jakbym miała zjeść Arniego. :(

Ale przynajmniej był szczęśliwym kurczakiem, tak myślę. Miał podwórko, inne kury, ziarno do dziobania i w ogóle. :)
× 6
@OutLet
@OutLet · około 3 lata temu
Ziarno... Ta kukurydza, co ją ostatnio Klakierka liczyła, to właśnie dla Bomby i spółki. :)
× 3
@Airain
@Airain · około 3 lata temu
@LMR, u mnie w rodzinie to był specjalny płaski garnek, owijany ściereczką. Kurczaki robiły krąg i poćwierkiwały cicho, zasypiając.
Oprócz tego pamiętam, że wczesnym kurczakom trzeba było piasku do grzebania i łykania (jakby kto nie wiedział, kury połykają drobne kamyki, żeby ułatwić sobie trawienie). Patent polegał na szufli piasku w starej formie do pieczenia. Po kilku godzinach w piekarniku i wystudzeniu, kiedy już można było zagłębić w piasek rękę, podkładało się to kurczaczkom, które z lubością grzebały w ciepłym i zdezynfekowanym piasku.
× 4
@OutLet
@OutLet · około 3 lata temu
To musiał być raj, ten piaseczek. :)
× 3
@Mackowy
@Mackowy · około 3 lata temu
Świetny tekst. Dotykasz meritum problemu. Goebbels byłby dumny z dzisiejszych marketingowców.
× 8
@Lady_in_Red
@Lady_in_Red · około 3 lata temu
Trafna uwaga. To przykre, że sami normalizujemy na siłę to, co przecież jest wbrew naturze. A przez takie językowe manipulacje marketing dodatkowo zabija w odbiorcach uśpione wyrzuty sumienia. Gdyby każdy kupując to mięso miał przed oczami realną wizję tego jak wygląda "produkcja" broilerów to wskaźniki sprzedaży poszybowałyby na łeb, na szyję w dół. Mi już odechciało się mięsa na obiad.. :/ Twój wpis to taka gorzka prawda, z którą ciężko się zmierzyć twarzą w twarz, bo pozostawanie w błogiej nieświadomości jest łatwiejsze. Pozostaje nam tylko dokonywanie mądrych i świadomych wyborów przy półkach sklepowych. I nie tyczy się to tylko kurczaków. Marketing jest mistrzem językowych manipulacji konsumentami - najbardziej rażący przykład: fit/slim jogurty, które nie mają nic wspólnego ze zdrową i dietetyczną żywnością oprócz nazwy, a zawartość cukrów i węglowodanów pozostawia wiele do życzenia. Wniosek jest jeden - czytać etykiety i nie ufać nikomu oprócz własnego rozsądku xD
× 5
@jagodabuch
@jagodabuch · około 3 lata temu
Kiedyś było jakoś lepiej... dziś stawiamy na ilość nie na jakość, nie jest dziś ważne ile wywalimy ale ile zarobimy, zwierzęta hodowlane "kury" np. klatkowe żyją w strasznych warunkach, wybiegowe wcale nie mają lepiej na dużych farmach jest to straszne jak na to spojrzymy, a uboje niejednego by wzruszyły, ale jak to człowiek do wszystkiego się po jakimś czasie przyzwyczaja taka jest rzeczywistość. A spoty reklamowe mają za zadanie przyciągnąć dużą grupę ludzi, bo dziś liczy się tylko pieniądz, nie nasze zdrowie nie te zwierzątka które mogłyby w normalny sposób rosnąć. Kiedyś było lepiej...
× 4
@jatymyoni
@jatymyoni · około 3 lata temu
Świetny tekst. Nie będąc socjologiem, też wyłapuję od czasu do czasu takie reklamowe bzdury.
× 3

Archiwum

2024

2020

© 2007 - 2024 nakanapie.pl