Nie trzeba znieść jajka, by pokochać to, co się z niego wykluje. Nie trzeba wyglądać jak swoi rodzice, by być ich dzieckiem. Czasami jednak potrzeba czasu, by to zrozumieć
„Jaszczurunia" to urocza historia o więzi rodziny, której nie łączy wspólna krew. O Juniorze, którego rodzice wybrali z Domu Jajka, nie spodziewając się, że dwóm kaczkom trafi się krokodyl. O miłości pomimo różnic i przygodzie, która wcale nie musiała dla każdego skończyć się szczęśliwie. O szukaniu prawdy oraz wierze na tyle silnej, że marzenia stają się prawdą.
Jak to zwykle bywa z literaturą dziecięcą — najpierw przyciągnęły mnie ilustracje, a potem oczarowała treść. Wspólna praca Marty Guśniowskiej oraz Joli Richter-Magnuszewskiej tworzy uroczą historię z ładnym przesłaniem. Mam miękkie serduszko dla takich książek, więc ich lektura jest dla mnie bardzo satysfakcjonująca i świetnie mnie odpręża. Dorosły czytelnik w „Jaszczuruni" znajdzie więc wiele dobrego, ale to młodszy czytelnik wyniesie z niej szczególnie wiele.
Podoba mi się przesłanie i podoba wykonanie. Takie tytuły mogę Wam polecać z największą przyjemnością.