Ubieram w słowa moją wstrętną depresję...
oto nadchodzi
powoli
czołga się przez czarne pola
ciągnie przez mgłę i popiół
otwiera swoją paszczę
szeroko
ostre białe zęby lśnią
języki mielą fałszywe słowa
gnieździ się w twoim umyśle
głęboko
jego oddech - swąd spalenizny
tonie w dymie, zanurza się w cieniach
chwyta twoje sny
cierpliwie
jajo złożone w ścięgnie
pasożyt toczący kość