wykradliśmy światło z twoich źrenic [ tłumiąc jego blask czarną ziemią ]
zabraliśmy oddech z twoich płuc [ wypełniając je śniegiem ]
[ zabraliśmy cię do krainy radości i krwi
słodkiego zapomnienia i głodnej ciemności
wciskając twoją duszę w leśne poszycie
miraże i kolory
rozkoszne obietnice, słodkie niczym miód ]
wykradliśmy jasny uśmiech z twoich ust
znikasz pośród czarnych korzeni i i szepczących liści
sięgających głęboko, żywiących się twoim lękiem
przecież kochasz dłonie sypiące księżycowy pył
w twoje zmęczone oczy
jesteś wspaniała, moje lazurowe słońce
znaczysz czarne niebo plamami błękitu
tworząc morza i oceany między wierzchołkami drzew
obmywając szczyty górskie szafirowymi falami
twoje blade światło wnika we mnie, by rozkwitnąć
wśród kwiatów z wody i lodu
żyły wypełnione błękitnym blaskiem
ciche gwiazdy lniące niczym diamenty
płoniesz niczym ognisko beltane
wgryzając się w moje ciało chciwymi płomieniami
okład na krwawiące rany wytrawione w mojej skórze
zbyt długo wystawione na okrutne pocałunki szkarłatnego dnia
wczoraj tańczyłaś ze mną
liście we włosach, koszmary pomiędzy twoimi placami
wokół ciebie - aureola złotego blasku
głęboko zatapiająca się w skórze zmierzchu
wczoraj lśniłaś mrokiem
grając na moich pragnieniach
pozwoliłaś mi płonąć przyćmionym płomieniem
aż opanował mnie, żywiąc się twoim czarem
wczoraj kochałaś mnie
w rzece krwi - nocne stworzenia, dzikie i okrutne
oplecione przez korzenie
tonące w nocnych kwiatach
niebieskie oczy twoich kruków
czarne pióra, szpony w moim sercu
pełgające błędne ogniki
drżące płomienie, wgryzające się w noc
zima zaplata stary rok w swoje spódnice, dotknięte szronem i słodką zapowiedzią, obietnicą czegoś nienazwanego.
nie wiemy, jak się zacznie, a tym bardziej, jak się skończy.
mróz szczypie w policzki księżycowym blaskiem, przyszłość skrzy się niczym niebo pełne gwiazd.
wystarczy zanurzyć dłonie w śniegu.
spojrzeć w noc, która odlicza minuty, sekundy.
a gdy nadejdzie godzina wiedźm...
... odetchnąć.
oto nowe.
pełne nadziei i lęku. pełne snów i koszmarów.
śnieg topnieje, spływając pomiędzy palcami, zamarzając u naszych stóp.
Udanego roku 2025 :D Oby był jeszcze lepszy, niż ten, który odchodzi.
A więc zacząłem na nowo układać puzzle :)
Zdecydowałem się na urokliwy zakątek.
Muszę przyznać, że mój kot podołał i nie zburzył puzzli przed czasem :>
... czyli sennych majaków odbiorca rudawy...
... śpiący snem zaplątywacza włóczki...
Kukulcan... czyli odrobinę kota.
moje sny tańczą w moich włosach
splątane z kośćmi i kruczymi piórami
zatopione w drewnianych runach i pierścieniach z obsydianu
moja ja - kuszone przez senne marzenia - zaczarowany błędny ogień
dzikie i bezszelestne - bijące wraz z pulsem drzew
ozdobione korą i bursztynem
moje sny oddychają w moich splotach
jak wiosenny wiatr i morska bryza
powoli płynąc ku mojemu sercu - zielony mięsień z mchu
głodny zapomnianych zaklęć i uroków
jesteś upleciona z promieni słońca i kłosów pszenicy
zapętlone światło; twój uśmiech karmi południowy skwar
rozkwita niczym lato, dławiąc odchodzącą wiosnę
jesteś stworzona z opadających liści i złota
ze skrzydeł odlatujących ptaków; ich cynobrowych piór
migoczesz pomiędzy gałęziami, nigdy nie pozwalając się ujrzeć
gdy moje zimne palce zacisną się wokół gardła lasu
a biel zastąpi zieleń i błękit
będziesz moją czerwienią
krwią na kamieniu; moją karmazynową panną młodą
jestem twoją kaplicą w środku lasu, ociekającą płynną zielenią
ostatnim oddechem dnia, zanim noc zamknie jego oczy
cichym łapaczem snów
czarną studnią, w której topisz strach przed ciemnością
powiedziałaś mi, że tańczę jeden krok nad otchłanią
jestem bramą między głodnymi ustami niebios
a płonącą rozkoszą piekieł
powiedz mi, że pragniesz
gdy odbieram życie kolejnej marze pijącej z twoich żył
gdy zatapiam twoje koszmary - tylko wraki i ruiny
wiecznie głodne - usta zaszyte pnączem, wypełnione mchem
* dla mojej magicznej dziewczyny
topię się w lubczyku i barwinku
[ słodka pułapka dla chętnej ofiary ]
w mleku wypełnionym zapachem lawendy
maskującej zapach krwi
w mleku pełnym słodkiego zapomnienia
które leczy rany gorącymi pocałunkami
topię się w tymianku i szałwii
skrywających mdlący zapach rozkładu
moje wino przepełnione posmakiem śmierci
dotyk końca, gdy jestem pewien ponownych narodzin
jestem dwojgiem cieni
jeden blady niczym księżyc, dym znad wygasającego ogniska
drugi kąpie się w krwi bogów
tańcząc wśród odłamków złamanych dusz
W ten piękny chłodny dzień, przełamałem kryzys czytelniczy. Czytanie znów sprawia przyjemność.
Nie ma jak seria "Dzieci Starych Bogów" jako lekarstwo. Wszystkim borykającym się z kryzysem - a lubiącym fantasy - polecam :D
Moja dziewczyna kupiła parę nowych książek. Żyć nie umierać :D
Cześć wszystkim!
Udało mi się właśnie opublikować tomik poezji w języku polskim :>
https://nakanapie.pl/ksiazka/opowiesci-krwi-i-mchu
Dostępne w Empiku :)
Mam nadzieję, że ktokolwiek przeczyta, spodoba mu się :)
Mój komputer, konto bankowe, paypal... wszystko zostało przejęte przez wirusa. Wszystko zostało też zablokowane przez bank - karta, konto, zostałem bez środków do życia.
Akurat, kiedy byłem pewny, że wszystko zaczyna sie układać...
Cześć, po długiej przerwie. Niestety problemy z psychiką sprawiły, że nie czytam, nie udzielam się i dręczę wszystkich dookoła w realnym świecie (to ostatnie - niekoniecznie ^^).
Ale mam wieści (długo nie pisałem w ojczystym języku, oof).
Wydałem książkę - tomik poezji. Na razie w j. angielskim.
Tak, pod pseudonimem. Niestety to, kim jestem i jak się czuję, nie widać na pierwszy rzut oka - moje imię to tak zwane "dead name" obecnie.
W każdym bądź razie, tomik jest na Amazonie, jeśli komuś angielski język pasuje :)
https://nakanapie.pl/ksiazka/a-song-of-blood-and-moss
moja ścieżka rodzi ołtarze z mchu
święte oczy wiosennego lasu
ukryte za powiekami liści
ożywione przez żyły żywicy
kołysane cichym głosem wiatru
nerwy drżą, ramiona gałęzi wyciągnięte ku niebu
kwitną opalizującymi kroplami
wykrwawiam księżyc na moich ołtarzach z mchu
srebrne strumienie niosą gwiezdny pył
zatapiając się głęboko w łonie z korzeni