Gdy Gunter uświadomił to sobie, stanął nagle jak porażony piorunem. W uszach zadźwięczały mu jak dzwon słowa Rity: Gdybym znowu musiała żyć tak jak dawniej, nie czując niczyjej miłości, wolałabym umrzeć. Ba, nawet musiałabym! . Tak kiedyś powiedziała. Günter zerwał się i jak szalony biegł na przełaj, by jak najprędzej znaleźć się w miejscu, gdzie główna aleja dochodziła do jeziora. Na chwilę jasna postać zamajaczyła między drzewami, ale szybko zniknęła w ciemności. Po kilku sekundach nocną ciszę przerwał krótki ale głośny hałas, jakby odgłos wpadającego do wody ciężkiego przedmiotu. Gunter wrzasnął jak oszalały: Rita! Ona jednak już nic nie słyszała. Powodowana jakąś przemożną wewnętrzną silą nie zatrzymała się ani na chwilę i ostatni krok postawiła już nad urwistym, wysokim brzegiem jeziora, wpadając wprost w ciemną i zimną toń.