"Usuwacz" Krystiana Stolarza to moja pierwsza styczność z twórczością autora i myślę, że nie ostatnia.
Pierwsza myśl, jaka przychodzi mi w związku z tą książką, to że mamy tu taki.. męski kryminał. Oczywiście odbieram to na plus.
Jakieś 50 stron potrzebowałam, by wczuć się w klimat, specyficzny dla danego środowiska język i przyznaję, czułam autentyczność dialogów, postaci, a że autor sam, jak przeczytamy "wieloletni funkcjonariusz wydziału kryminalnego", wywodzi się z tego środowiska, to i myślę oddał jego charakter, choć są momenty, w których zastanawiałam się, czy nie za bardzo ubarwił pewne elementy fabuły oraz nie złagodził dialogów usuwając z nich mnogie wulgaryzmy, które jestem w stanie sobie wyobrazić w prawdziwym światku.
Koło się potoczyło, akcja nabrała tempa i naprawdę wciągnęłam się w uchwycenie Usuwacza - seryjnego mordercy, który postanawia samemu oddać sprawiedliwość tam, gdzie system... jednym słowem nawalił.
I skoro o sprawiedliwości już mowa. Zatrzymajmy się tu na chwilę, bo i do takiej refleksji skłania nas książka. Czy istnieje sprawiedliwy wyrok za czyjąś śmierć? Kara śmierci, a może pozbawienie wolności, ale jeżeli tak, to na ile?
"Sprawiedliwość. Kiedy się patrzy na nią przez pryzmat ludzkiego cierpienia, jej sens, powaga i ustanowione reguły stają się zupełnie bezwartościowe."
Autor porusza ważną kwestię śmierci spowodowanej przez pijanych kierowców - to t...