Fragment: Minął znów tydzień i Felicja liczyła już godziny, które dzielą ją od przyjazdu ojca do Rio. Wydawało jej się, że wloką się w nieskończoność, choć matka dwoiła się i troiła, by zapewnić córce jak najwięcej rozrywek. Nie było dnia, żeby nie odbywało się jakieś przyjęcie. Felicja przekonała się już, że nie uda jej się nawiązać z matką bliskich, ser- decznych stosunków, ale wcale nie winiła za to tylko jej.