(...) Siedzieli przez chwilę w milczeniu. Hans nie mógł się oprzeć chęci spojrzenia na twarz Flavii. Miał wrażenie, jak gdyby dziś po raz pierwszy patrzył na nią świadomie. Zauważył, jaka była piękna, jak czarujące i dystyngowane sprawiała wrażenie. Steffa Marena nie posiadała takiej wytworności w swym charakterze i wyglądzie. Steffa była czarująca i powabna, zabawna i wesoła, ale - właśnie w tej chwili stało się to dla niego jasne - wyglądała tak trochę zwyczajnie z tym swoim zadarty noskiem i nabrzmiałymi ustami. "Artystki nie są po to, aby się z nimi żenić", tak powiedziała matka. Pamiętał te słowa. Pamiętał również coś gorszego - "artystki są dziwkami". (...)