Dawno już nie czytałam dobrej fantastyki. Takiej z świetnie wykreowanym światem, charyzmatycznym bohaterem, może z jakąś wymyślną misją i ciekawymi złoczyńcami. I najlepiej byłoby, gdybym nie mogła jej odłożyć. Taką historią miał się okazać "Dżin", ale coś poszło nie tak.
Książka jest delikatnie mówiąc średnia, ale nie można jej odmówić rozmachu, jednak dla mnie - nużąca. Przez początek dosłownie musiałam się przedzierać i parę razy miałam ją ochotę porzucić. Autor wprowadza nas w środek nowego świata, bez zbędnych wyjaśnień czy komentarzy. Trochę wpawiało mnie to w konsternacje, czytałam i nie wszystko rozumiałam. W dodatku postacie są płaskie i nijakie. Nie czułam do nich sympatii, nie interesowały mnie ich losy.
Nie wiem, czy to wina moich oczekiwań czy złego momentu na czytanie, ale ewidentnie coś poszło nie tak jak trzeba.
Miałam duże oczekiwania, a stała za nimi masa pozytywnych opinii. Ciężko mi jednak określić, co się stało, że nie ma między mną, a bohaterami chemii potrzebnej do zatracenia się w tej historii. A szkoda.