Czekałam z niecierpliwością na ciąg dalszy losów Bryce i Hunta.
Ta część wciągnęła mnie równie mocno, jak dwa pierwsze tomy..
Cóż mogę powiedzieć - uwielbiam tą serię.
Uwielbiam Bryce za cięty język, nieugiętą wolę, upór. Za to, że potrafi się postawić się największym alfa dupkom w Lunathionie.
Asteri dali Bryce i Huntowi ultimatum. Mają się nie wychylać, albo ich bliskim stanie się krzywda.
I choć oboje bardzo się starają, to jednak kłopoty same się o nich upominają.
Najwyraźniej spokojne życie nie jest dla nich.
Nawet książęta Hel nie dają im spokoju i dążą dla konfrontacji.
Cóż, nie zostaje im nic innego, jak wejść w to wszystko z przytupem i znaleźć najważniejszego przeciwnika.
Ponieważ w tym wszystkim, chodzi o prawdę, o wolność.
Trzeba stanąć po jednej ze stron, gdy twój świat, który znasz jest bliski eksplozji.
Jedyny minus dla mnie, to tłumaczenie i korekta. Jest sporo błędów, których korekta niestety nie wyłapała - a szkoda. Tu wydawnictwo mogło się bardziej postarać. I niestety, ale jak czytam np.
"Osiągnęliśmy pożądaną głębokość - oznajmiła kapitanka i kamera przestała się obracać.." to po prostu mnie to osłabia.
Kapitanka, czy komandorka - nie, nie i jeszcze raz nie dla takiego tłumaczenia.
Jednak sama powieść jest jak najbardziej godna polecenia.