Uciekając przeznaczeniu to trzeci tom o Synthi i Riderze, których doskonale poznaliśmy w poprzednich częściach, ale z pewnością nie spodziewaliśmy się takiego zwrotu akcji, jaki nastąpił kilkukrotnie, a już na pewno nie zachowań głównego bohatera.
„Tak, teraz byłam już pewna: odnalazłam coś, o co warto było walczyć. Miałam zamiar stoczyć walkę o utrzymanie przy sobie nieuchwytnego Króla Hordy. Każda Piękna potrzebowała przecież bestii, a on był moją bestią”.
Pierwszy tom zbombardował nas ilością gorących, momentami nawet niesmacznych scen i odrobine rozbawił przedstawieniem postaci z nietypowymi mocami i sposobem ich pożywiania się.
W drugim tomie oswoiliśmy się z tym fantastycznym światem dając się w pełni pochłonąć akcji, która wzięła górę bardziej skupiając się na fabule oraz bliższym relacjom bohaterów, aby na koniec pozostawić nas w zupełnym zawieszeniu. Natomiast trzeci tom bardzo w pozytywny sposób zakończył całą serie podkreślając, że Rider oraz reszta bohaterów i wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce były przemyślane.
Zwroty akcji w tym tomie były na porządku dziennym, nie dopuszczając do znudzenia się lekturą. Musimy przyznać, że nie spodziewałyśmy się po sobie, że tak bardzo zdołamy polubić postać Ridera, trochę szkoda że udało się to osiągnąć na sam koniec ale jak to mówią, lepiej późno niż wcale.
Synthia zawsze będzie się nam kojarzyć z wojowniczką i kobietą dążącą do celu dzięki swojej sile. Miewała chwile słabości, nie ukrywała też swoich słabych punktów i tęsknoty, pokazując tą bardziej kobiecą stronę swojej natury, przez co stawała się bardzie realna.
„Moim planem było również znienawidzić Rydera, i co? Gdy ten tylko mnie dotykał, ja uginałam się tak, jakbym była słabą i niedoświadczoną w tych sprawach istotką. Przy nim stawałam się bezradna, a przecież musiałam być silna, zwłaszcza teraz. Zależało od tego całe moje życie – życie nieśmiertelniczki! Cóż, prawie nieśmiertelniczki, coś w ten deseń”.
Po zakończeniu tej książki z chęcią przyznamy, że cieszymy się z możliwości poznania tej serii. Nie będziemy ukrywać, że zakończenie mogło zostać mocniej rozwinięte i nadeszło zdecydowanie zbyt szybko pozostawiając spory niedosyt. W ogólnej ocenie, jeśli macie ochotę na oryginalną książkę z gatunku fantastyki to śmiało, możecie sięgać po kroniki Fae. Dla pełnoletnich czytelników może być to ciekawe doświadczenie.