"The Proposal. Oświadczyny" to książka z którą można zdecydowanie spędzić przyjemnie czas, jednak to również książka, która nie zapadnie Wam głębiej w pamięci.
Z całą pewnością możemy stwierdzić, że autorka miała naprawdę zacny pomysł na fabułę, gdyż przyznacie, że oświadczyny wyświetlone na telebimie podczas meczu baseballa nie są często spotykanym wątkiem.
Czytając tę powieść nieustannie odnosiłyśmy wrażenie, że relacja Nikole i Carlosa zatytułowana jest "chcę ale...". Zarówno ona jak i on nieustannie mieli sto powodów do tego, aby wykręcić się od wejścia w związek, który braliby na poważnie. Dzięki nim zauważymy ciągłą obawę przed tym, że nie podołamy innym obowiązkom będąc zaabsorbowanym jednym człowiekiem a także to, że czasami jako ludzie bierzemy zbyt dużo na swoje barki chcąc zatroszczyć się o wszystkich dookoła siebie jednakże zapominając o własnym życiu i szczęściu a czasami to inni za bardzo starają się na nas scedować troskę o innych zapominając, że my również mamy prawo do własnego życia.
Czy bohaterowie będą potrafili podtrzymać niezobowiązującą relację pełną jedzenia, śmiechu i fantastycznego seksu? A może to co już mają zacznie się zamieniać w coś poważniejszego przez co ich drogi będą musiały się rozejść...?
My spędziłyśmy z tą powieścią miło czas. Choć czasami niektóre tu podjęte decyzje były dla nas nie do końca zrozumiałe i momentami odnosiłyśmy wrażenie, że mamy do czynienia bardziej z nastolatkami niż z dorosłymi ludźmi to naprawdę nie żałujemy ani chwili spędzonej z książką. Idealna, lekka lektura do zabrania na urlop 😊