Honoriusz Mond był znany w kręgach kryminalistycznych jako Mortalista. Przydomek zyskał dzięki prowadzeniu jedynej w Polsce katedry mortalistyki.
"Mortalista – Specjalista od umierania iwszystkiego, co znim związane. Od śmierci iśladów, jakie kostucha pozostawia na ciałach oraz wmiejscu, wktórym dopadła człowieka."
Teraz Mond przyjmuje pracę w firmie sprzątającejAllegry Szmit. Usuwając ślady bytności zwłok w jednym z wiejskich domów, trafiają na szczątki kilku osób, a dokładniej dzieci.
Powieść jest preludium cyklu. Naszkicowany portret psychologiczny Monda jest przemyślany i dopracowany. Bardzo cenię w książkach autora jego lekki styl, którym przelewa na papier swoją obszerną wiedzę na przeróżne zagadnienia. W przypadku tej powieści i postaci Honoriusza dał popis erudycji zarówno w sferze wierzeń, religii, strojów, jak i badań nad ogólnie pojętą śmiercią i zwłokami. Natomiast zdewociała, wiecznie pijąca chichę Allegra nie przypadła mi do gustu. Irytował mnie jej sposób bycia, otoczka, jaka była stworzona wokół niej, wierzenia, rytuały, fetysze, a nawet żarty.
Wątek kryminalny jest niebanalny, od początku wciąga dynamiką, elektryzuje. Rozdziały krótkie, zakończone cliffhangerami, pozbawione są zbędnych opisów, które mogłyby powodować zastoje akcji. Było wybornie. A że apetyt rośnie w miarę jedzenia, sięgam po kolejny tom.