Lubię być pozytywnie zaskakiwana przez autorów, wobec których nie mam zbyt wielkich oczekiwań. Na Maxie Czornyju przejechałam się już tyle razy, że do jego książek podchodzę wręcz bez emocji, ale tym razem udało mu się je we mnie rozbudzić.
"Inkarnator" to trzeci tom serii z Honoriuszem Mondem i Allegrą Szmit. Historia tej dwójki rozpoczęła się intrygująco, był to powiew świeżości zarówno w twórczości samego autora, jak i gatunku w ogóle. Kontynuacja niestety nie wypadła już tak dobrze, potencjał nie został wykorzystany, ale na szczęście za trzecim razem naprawdę się zachwyciłam.
Oczywiście swoje zarzuty do fabuły mam. Mond jest aż zbyt genialny, a droga jego dedukcji niestety zbyt często jest niejasna. Czasami poznajemy przebieg jego rozumowania, gdy dzieli się nim z Allegrą albo komisarzem Bergiem, ale częściej jest to zupełnie pomijane, przez co jego wnioski, nawet słuszne, sprawiają wrażenie absurdalnych.
Mimo wszystko bardzo mnie ta lektura wciągnęła. Akcja była dynamiczna do tego stopnia, że wręcz momentami brakowało mi opisów. Jednak naprawdę sam zamysł fabuły był wręcz idealny i wszystkie mankamenty są przez to wyjątkowo mało istotne. Seryjni zabójcy są fascynujący sami w sobie, a pomysł, by jeden z najbardziej tajemniczych w nowożytnej historii świata stał się inspiracją dla kogoś działającego na terenie naszego Krakowa, a zwłaszcza jednej z jego dzielnic, po prostu mnie zelektryzował.
Oczywiście wiem, że ta seria ma się k...