Cześć,
Wreszcie mam więcej czasu, więc chcę się Wam pochwalić moim nowym hobby. A mianowicie to kwietny ogród. Odziedziczyliśmy ogródek i mąż lubi warzywa, a ja kwiaty. Zawsze marzyłam o ogródku pełnym kwiatów. Mama wolała krzewy. No a ja kwiaty. Jeszcze wiosną nie wiedziałam co to byliny, ale koleżanki z Na kanapie mi służą informacjami. No i ogród powstaje. A pracy przy nim co niemiara. Nie mówiąc o pieniądzach. W każdym razie już się nie dziwię ludziom, którzy narobią się w ogrodzie i mówią, że to wspaniałe, bo to faktycznie wspaniałe. Coś się komponuje, tworzy od podstaw, od pustego pola. Ja całą wiosnę i lato gmerałam, kupowałam, ale to dopiero początki. Teraz chodzę i patrzę z troską, czy moich cebulek coś nie zje, czy byliny nie wymarzną. Cieszyło mnie też, że pomagał mi synek,który mimo swoich trzech lat, pamiętał co gdzie sadziliśmy, tak jak ja obserwował kwiaty i niczego bezmyślnie nie deptał.
Będą trzy klomby oraz ukwiecone tereny przy budynkach. Kupiłam kilka bylin, trochę cebulowych. Sporo się uczę o roślinach. Na razie wypełniałam miejsca jednorocznymi kwiatami, ale i tak już kwiaty przez całe lato cieszyły oko i motyle.
Oto kilka fotek:
To jest nowy klombik. Tu były kwiaty jednoroczne. Cynie, szałwie jednoroczne i lwie paszcze. Ale w przyszłym roku spróbuję posadzić tam byliny.
Tutaj już to tak nie wygląda, bo przesadziłam te wielkie tuje z prawej i małe hibiskusy, a w klombie posadziłam wiosenne cebulowe oraz żurawki. Floksy zabrałam w inne miejsce, bo tu nie pasują. Ale zostały i dosadziłam naparstnice. W każdym razie najważniejsze tu mają być cebulowe, jeśli nornice ich nie zjedzą, a mróz nie zmrozi. Jukę też zabrałam stąd, bo miała za mokro, a skalniaka wyrzuciłam bo to pozostałość po klombach skalnych. Pozostawiłam natomiast przepiękną języczkę.
Drugi klomb to taki nasypany. Kiedyś były tam piece kaflowe. Ziemia jest więc spalona i nawieziono dobrej tak na 30 cm. Moja mama miała tam aksamitki. Ale to nudne. Ja bym chciała różnorodność. Coś posadziłam. Place zapełniłam jednorocznymi. Pod koniec lata przepięknie wyrosły mi jednoroczne dalie. Chciałabym, żeby te bulwki się przechowały w piwnicy. Jak nie to posieję na wiosnę następne. No i wyglądało to tak:
Godecje i celozje też posadziłam, ale one były mniejsze. Może w skupiskach by się lepiej prezentowały.
Trzeci klomb jest najbardziej eksponowany, bo przy furtce. Kiedyś była tam aleja róż, skalniaki i trawa. JA marzyłam o kwiatach i wreszcie mogę to zrealizować. Najpierw obsiałam letnimi. W czerwcu była tam pierzyna kwiatów:
Potem to usunęłam i posadziłam kilka bylin oraz jednoroczne. Wykopałam krzew. Generalnie to mnóstwo pracy, a efekt będzie widać może za rok.
Jesienią posadziłam też tam cebulowe. No i te byliny może się rozrosną. Póki co więc wszystko jest w marzeniach. Ale już kwiitło, a to naprawdę cud natury, że takie małe ziarenko, a rozrasta się w kwiat.
To wyglądało więc mniej więcej tak. Byliny posadzone w lipcu to wciąż małe roślinki. Jedynie rudbekia mi zakwitła i szałwia wieloletnia. Lawenda jest maciupka. No zobaczymy co za rok wyrośnie. Zapowiadają śnieg, więc myślę, czy czymś to okrywać.
Najwytrzymalsze było to: Wciąż chyba sobie radzi:
Na koniec wyznam, że te kwiaty to taka terapia. Że coś tworzę, że mam wpływ na rzeczywistość. Bardzo mi to pomaga.
A Wy lubicie kwiaty?