Cześć,
Niespodziewanie szybko upłynął mi czas od ostatniego wpisu. Jednak ogród to dużo pracy. Na szczęście w warzywniku pomaga mi mąż. Z kolei ciągle nie zdążam z czymś. W każdym razie rabatki rozkwitają coraz bardziej, a posiane kwiaty wschodzą jak same chcą lub nie chcą. Dokupiłam cebul i bylin oraz dostałam od koleżanki nakanapowej i nie powtórzę jak mąż się wyraził o obfitości kwiatów, bo to niecenzuralne. Fakt, nogi nie ma gdzie wsadzić. Ale dokupił 5 kręcących się kwiatków wiatraczków, które świetnie się komponują, a syn jest nimi zachwycony.
Tak jak napisałam, bylin mam sporo, ale wszystko małe. Te ubiegłoroczne już ładnie porozkwitały. Szał to szałwie i rudbekia, która jeszcze trochę, a wyskoczy za siatkę. Ładnie też rosną jeżówki i złocień. W tym roku dokupiłam kilka uroczych maleństw na allegro, które już mi zakwitły: mini gaury i nachyłek. Inne będą kwitły, na przykład mini werbena. Z pnączy udała mi się fasola ozdobna oraz groszki, prezent od koleżanki. To cudowne kwiaty. Z jednorocznych wybijają się ostróżki. Sprawdzają się też maczki i nagietki. Mam też łąkę kwietną, która jest bardzo fajna.
Zamierzałam każdą rabatę robić całoroczną, ale to mi chyba nie wyjdzie. Na przyszły rok trzeba zrobić poprawki. Być może trzeba też będzie przesadzić pięciornika. Zachwyciłam się też u koleżanki słonecznicami. W efekcie przekonałam się do roślin zadarniających i posadziłam je koło siatki pomiędzy krzewami. Nowa rabata. Z kolei ocieniona rabatka pod lipą na razie mało co przyjęła. Posiałam tam sporo, a na razie wyrosły tylko złocienie. No i rośnie turzyca od koleżanki. Za rok może się szarpnę na jakiegoś miskanta albo inną potężną trawę. Coś tam trzeba wymyślić.
Ogród to świetna terapia, gdy człowiek próbuje znów uwierzyć w siebie. To świetna metoda na spędzanie czasu z trzylatkiem. No i to coś pięknego, co daje ziemia. To niesamowita moc natury. Zdumiewa mnie to każdego ranka, gdy idę na obchód rabatek. Wszystko ma swoje potrzeby. Ale i potrafi z ziarenka rozrosnąć się w piękny kwiat. Ma w sobie zapisane, czy będzie żółtym kwiatkiem, czy czerwonym. Dużym czy małym. Ale i dużo zależy od warunków. Jest sucho, więc onętek jest malutki. Rok temu były ogromne. A dlaczego nie mam łanu lewkonii i dzwonków, chociaż siałam? Nie wiem. Czekam.
Te rośliny to coś mojego, ale i pamiątka po rodzicach, ale układana po mojemu. Niedawno podwiązywałam groszki. Patrzę, a to gwoździe wbite przez mamę. Faktycznie, chciała mieć klematisa, ale nie starczyło sił i pieniędzy... Udało mi się. Posadziłam trzy. Groszki to prezent od przyjaciółki. Gdy piję kawę koło piaskownicy, to myślę o niej. No i tak to jest, że każda roślinka to cała opowieść.... Może by tak popełnić książkę?
Mogłabym tak opowiadać godzinami.
Zostawiam kilka zdjęć. Pozdrawiam ciepło, pa.
Renax