Zadumałam się nad życiem,
wzięłam klucz,
powiesiłam go na szyi,
zatrzasnęłam drzwi,
nie dopuszczając do siebie nikogo
na kilka chwil.
I zadumałam się nad życiem,
wiesz o czym marzę?
O utopii.
O świecie pełnym miłości,
o świecie bez zawiści,
o byciu u boku drugiego człowieka,
gdzie patrzymy na drugiego człowieka.
Marzę o Raju, o takmi świecie, o którym mowa w Biblii. O miłości z Hymnu, z listu do Koryntian. O takim zapatrzeniu ludzi w miłość jak Oblubienica patrzy na Oblubieńca.
Bo nie chcę, by moje życie obserwował ktoś na Instagramie, a tak naprawdę robił to jako mój wróg.
Bo nie chcę wrogów, pragnę przyjaciół i takiego świata, w którym jest miłość.
Chyba mnie oszukali
Miałam właśnie złożyć ten plecak i wsadzić go na miejsce, jednak wcześniej zdążył stać się legowiskiem tego mości kota. Więc idąc tym tropem, idę sobie zrobić porządek w książkach 😂.
Dobrego dnia!
Cześć ludki!
Na moim koncie na Instagramie pojawiło się rozdanie z książką Karoliny Kasprzak-Dietrich. Poradnik kosmetyczny, czyli jak prosto wyglądać bosko.
Zapraszam Was do udziału jeśli macie chęć.
Dodam, że książkę objęłam patronatem :D.
Zapraszam!!
Link do konkursu :D
Dzień dobry i cześć,
tak ładnie podsumowujecie swój czytelniczy lipiec na różnych mediach społecznościowych; niektórzy na Fb, Instagramie,
nasza droga społeczność tu na kanapie.
I tak sama sobie myślę o tym miesiącu, podsumowując go w całości. Był dla mnie niesamowitym czasem, bardzo cennym i potrzebnym. Działo się dużo jednak na stopie podróżniczej i duchowej. W lipcu przeczytałam dwie niezbyt grube lektury. Jedno że mało było czasu, dwa, że i jakiś zastój czytelniczy chyba mnie złapał.
49 książka w tym roku, czyli dość głośno przeze mnie skrytykowana Linn Skaber Młodość. Wyznania nastolatków. Na kanapie wstawiłam wcześniej recenzję, na blogu dopiero dziś, udostępniając u siebie na profilu. I dziś wyszła w komentarzach pod postem bardzo ciekawa dyskusja, jeśli macie chęć poczytać, czy skomentować to zostawiam Wam link TUTAJ
50 książka to debiut z 2021 Krzysztofa Chronowskiego Nieobecność i to była bardzo interesująca lektura, ale jeszcze zastanawiam się, co o niej powiedzieć, więc recenzja za chwil pare :).
Jeśli chodzi o książki to tyle, o swoich przygodach napiszę innym razem :D.
Wiem, że różnych zbiórek jest dużo. Dziś jednak udostępniam taką, dzięki której można pomóc kotce. Jeśli macie chęć to proszę Was o udostępnienie, jeśli macie wolę wpłacić to zachęcam. To była podopieczna fundacji Przytul Kota, w której jestem wolontariuszką.
Księgarnia Tania Książka wstawiła na swój Instagram taką zabawę. Jestem ciekawa Drogie Moliki co Wam wyszło. Ja zaś jestem rozczarowanym erudytą 😂.
Ostatni dzień czerwca, kończy się miesiąc, w którym zaczynają się wakacje. Można powiedzieć, którego wypatrują wszyscy, szczególnie uczniowie. Niekoniecznie studenci, gdyż wiadomo - sesja.
Mnie na całe szczęście ten czas dał sporo wytchnienia i odpoczynku. Był też taki moment oderwania się od wielu rzeczy na wyjeździe, o czym troszkę Wam pisałam w moich przygodach. Dałam sobie też przerwę od bloga. Dziś planuję kilka postów na początek lipca, niech działają w czasie mojego wyjazdu. Poniżej krótkie podsumowanie przeczytanych książek, gdyż jest ich niewiele.
W czerwcu, od A do Z przeczytałam 4.
1. Ks. Krzysztof Kralka, Most na drugi brzeg. bardzo ciekawe spostrzeżenia na temat relacji, pytania do medytacji, interesujące historie obrazujące wchodzenie w relacje itp. Bardzo polecam. 9/10 Jedną gwiazdkę odjęłam za nieco skrajne podejście do jednego tematu.
2. Katie Henry, Anonimowi heretycy, e-book, 8/10 Tak jak pisałam w recenzji, tę książkę kupiłam zaraz po premierze, ale jakoś się nie złożyło i wcześniej jej nie przeczytałam. Zrobiłam to w czasie wyjazdu i nie żałuję. Świetna, przemyślana i z dystansem, sięga do współczesnych problemów, nie zależnie od tego, czy mieszkamy w Ameryce, czy w Europie. Przyznam, że zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie i była ponad moje oczekiwania. Jeśli się dacie namówić, to zdecydowanie niech Was proszę początek nie zwiedzie.
3. Izabella Agaczewska, Poduszka na parapecie, egzemplarz recenzencki. To trzecia powieść autorki, którą miałam możliwość przeczytać. Napisana z ogromną wrażliwością na drugiego człowieka, dobrą (i mądrą, jeśli można tak powiedzieć) obserwacją drugiego człowieka. Chwilami Jadwiga i Dagmara działały mi na nerwy, ale ten zabieg jest po coś, po co. Ujawnię być może odrobinę w recenzji. 9/10
4. Ludovic Frere, Pochwała cierpliwości, 8/10. Krótka, ale wartościowa książeczka, mówiąca o cierpliwości, pokazująca jej atuty, wartość. Pokazuje jak nad ową cnotą pracować i co czynić abyśmy stali się bardziej cierpliwi: dla siebie i innych.
Teraz idę pisać recenzje, a jak Wasz czerwiec?
Kolejny dzień nad morzem. Poszliśmy dziś z samego rana (ok. 6:40) na plażę. Z prawej strony pusto, z lewej strony pusto. I w takim lekkim i jakże przyjaznym słonku, delektowaliśmy się z jednej strony ptasimi trelami, z drugiej cichym szumem morza. Nawet zasnęłam na trochę. Było mi po prostu cudnie, w tej wspaniałej chwili trwaliśmy gdzieś do ok. (9:30). Potem ludzie zaczęli napływać z parawanami, dmuchańcami, leżakami i innymi przedmiotami rozmiarów dużych.
Rano, gdy dreptałam z tatą cicho po leśnej ścieżce, to nasze uszy miały możliwość słuchać niesamowitych ptasich trelów, uwielbiam te ich ranne koncerty. Po drodze spotkałam wiewiórkę, zawsze mnie widok wiewiórki w jakiś sposób raduje. Nie wiem czemu, ale lubię te śmiałe zwierzątka. Potem, gdy trochę się przebudziliśmy po drzemce. To po plaży chodził gołąb, co już na swój sposób było dla mnie zaskakujące. Dreptał żwawo po plaży, ale potem do słownie do nas przyszedł. Najpierw wszedł na nasz kocyk, my patrzymy na niego, on na nas. W mojej głowie "mam go pogłaskać, czy jak?". Potem odszedł i przyczjanikował, a po chwili wszedł na mojego tatę i siedział na nim. I my takie, eee, ale o co chodzi. Następnie samotnie usiadł nad wodą, no i nazwałam gołębia - filozofem. Bo taki dostojny był i jakoś tak. Co byście zrobili?
W ogóle dziś nad morzem dość parny dzień, gorąco, wiaterku mniej, a poza tym nadciąga burza. Jak u Was pogodowo?
I teraz jak tu sobie siedzę, już w domu, w którym przesiadujemy. Ciemno, bo wietrzymy i ciem nie wzywamy. Widzę coś się w drzwiach rusza. Mówię szczur jaki, kret...
Tu jednak dużo milszy gość, pewnie sam trochę tymi odwiedzinami zestresowany. Pan Jeż nas odwiedził. I daliśmy mu pić, mam nadzieję, że znajdzie pojemniczek z wodą.
Chyba przyciągamy zwierzątka, bo jeszcze podczas spaceru ptak nam towarzyszył, co prawda jeszcze nie sprawdziłam jaki.
Dziś tyle. Mam nadzieję, że macie się dobrze, pozdrawiam Was wszystkich serdecznie! Trzymajcie się zdrowo i bezpiecznie przy tych upałach, pijcie dużo wody!
To, co w tym roku bardzo doceniam na wyjeździe nad morze. To było długi dzień. Dziś po spaniu do 10, zakupach o spacerku w Mielnie, zjedliśmy grila. A po tej uczcie, o godzinie 20. Poszliśmy na plażę, podelektować się tym cieplutkim słonkiem, lekkim powiewem, bryzą morza, nawet zamoczyłam w nim stopy :D. Bardzo rześko się zrobiło, tak jak to oblepienie od upało w ciągu chwili ze mnie zeszło. I porobiam zdjęcia zachodu słońca, to dla mnie zawsze taka magiczna chwila. Niebo się zmienia z minuty na minutę, kolorując oboki i horyzont. W takich chwilach niebo przypomina mi poezję, każdy kolor jest niesamowity, komponuje się ze sobą ujmuje i zachwyca. Nie ma chyba nigdy dwóch takich samych zachód słońca... Czuję się w takich momentach jak w raju, w baśni. Nie dziwię się, że Mały Książę uwielbiał zachody słońca. 22 i wokół jasno, tak jakbu była zupełnie inna godzina i jak tu iść spać?
Teraz dopiero zaczyna robić się ciemno. Oh, jak cudnie. Taka mała "pocztówka" słowna z nad morza i kilka moich zdjęć.
Te zdjęcia są troszkę niewymiarowe, gdyż to zdjęcie zdjęcia z aparatu. Nim robiłam fotki zachodu słońca. Niedługo kolejna pocztówka z wakacji. Mam nadzieję, że takie drobne opowieści Wam nie przeszkadzają.
Nie ma to jak wakacje...
Pojechać pierwszego dnia nad morze:
zagubić się w miasteczku, w którym się jest.
Jest właściwie jeszcze tydzień przed końcem roku szkolnego, a oficjalnym początkiem wakacji, a tym samym jeszcze trochę tak jakby sezon się nie zaczął. 3/4 sklepików w okolicy zamknięte. Jeść, hmmm... Można, ale może w dwóch miejscach, bo wszystko pozamykane na cztery spusty.
Wieczorem puścić z dymem suszarkę do włosów.
A z pierwszego dnia na drugi, zamrozić produkty na śniadanie tak, że przypominają słupki lodowe, a nie ser żółty, serek topiony czy wędlinę.
Nie ma to jak jeść pomidorki na śniadanie, które na całe szczęście nie zamarzły, bo nie były w lodówce. I znaleźć w pudełku pszczółkę nie wiadomo skąd.
Takie przygody 😂. Zaś przedsezonowe przyjemności są takie, że jest cisza i spokój. Na plaży miejsca do woli, brak ścisku gwarantowany. I najwyżej burger na obiad, bo jedyny otwarty w okolicy oraz obiad, dużo wcześniej niż w domu 😂💪🏻❤️.
Pozdrawiam znad naszego Morza!
Cześć Moi Drodzy,
czytuję NaKanapie.pl Wasze recenzje i wiem, że sięgacie po książki różnych gatunków. Między innymi i po fantastykę.
Dlatego przychodzę powiedzieć Wam o:
Pierwszym Festiwalu Grozy i Fantastyki w Łodzi!
Odbędzie się: 6-8 maja 2022
Gdzie?: w Łodzi, ul. Targowa 1/3, na terenie EC1
Bardzo blisko dworca Łódź Fabryczna
Cena biletów: 15 zł osoby dorosłe, a od 7do 18 roku życia 10 zł, dzieci poniżej 7 roku za free. Bilety można kupić tutaj
Według zapowiedzi na stronie organizatorów w czasie wydarzenia:
Spotkania z autorami i wydawcami, panele dyskusyjne, premiery książkowe oraz gier planszowych, przedstawienia teatralne, wystawy, seanse filmowe, rękodzieło, warsztaty, zawody.
Szykuje się zabawa na całego.
Ja sama jestem ogromnie zainteresowana i z pewnością będę przynajmniej jeden dzień, w piątek 06.05.2022, ale jak będzie ciekawie to i w sobotę.
Informacje na temat planu festiwalu, na każdy dzień, nie zostały jeszcze ujawnione. Jakby ktoś chciał to tu są informacje: https://grozaifantastyka.pl/piatek/
Ktoś zainteresowany, ktoś się wybiera? Lub chętny na spotkanko?
W tym filmie jest to, czego na co dzień nie widać.
Życie sportowca wielu wydaje się zabawą,
a ja doskonale wiem, że nią nie jest (w dużej mierze).
Niekończące się wyrzeczenia, długie treningi, gdzie oddajesz 100%,
a potem wracasz do domu i jesteś wypluty, nie masz energii na nic.
Ból, zmęczenie, niekiedy brak sił, bo nie zdążysz się zregenerować,
skurcze...
Zobaczcie