25 marca 2021 roku, około godziny 22:50 przewróciłam ostatnią kartkę Dziennika utraconej miłości Erica-Emmanuela Schmitta. Piszę tę post by podzielić się z Wami całą toną myśli, jaki mi towarzyszą oraz też w pewien sposób je poukładać. Nie mam pojęcia, kiedy będę gotowa napisać recenzję tej osobistej powieści Schmitta. W jakiś sposób zwalił mnie z nóg, mam blokadę na recenzję. Chyba muszę ją jeszcze jakoś wewnętrznie przetrawić, przemyśleć.
Schmitt w dzienniku pisze o swojej mamie, która zmarła 2017 roku. W jego zapiskach odnajdziemy wiele czułości, miłości, dobroci i delikatności. Wspomnień o jego mamie, o ich relacji, wspólnych podróżach i rozmowach na temat teatru. Polscy czytelnicy znają Schmitta najczęściej jako autora Oskara i Pani Róży, po tym często trop i ścieżka znajomości pisarza się zamyka. Eric-Emmanuel Schmitt jest również aktorem i dramaturgiem, czego ja sama dowiedziałam się właśnie przez ostatnią jego książkę. Wiem jeszcze, że jest z wykształcenia filozofem. Co ja osobiście zauważam w jego książkach i bardzo mi się w nich to podoba.
W tej opisywanej przeze mnie, w tym poście i dwóch wcześniejszych, też da się znaleźć filozofię, ale jest też coś co bardziej moją uwagę zwróciło.
Nie wiem, czy Wam się zdarzyło tak omawiaćTreny Jana Kochanowskiego, jak mnie..., ale jest tam taki istotny podział żałoby Kochanowskiego i jego przejścia przez te trudne dlań doznania. Mianowicie:
Mam wrażenie, że w zapiskach pisarza jest pewne podobieństwo i zawiera się w tym, właśnie takie przeżywanie. To, co prawda tylko moja osobista uwaga. nie wiem ile w niej jest racji.
Książka została w Polsce wydana w 2021 roku, ale z zapisków wynika, że mama autora zmarła 2017 roku. Wydaje się więc, że Schmitt pisał dziennik do 2019 roku, gdzieniegdzie pojawia się nakreślenie tego czasu (dwóch lat). Nie wiem, kiedy autor opublikował Dziennik we Francji.
To, co Schmitt opisuje, skojarzyło mi się z cytatem zeWstawakówO. Szustaka z dnia (27.03.2021). [Słuchacie Wstawaków?]
Pod wieczór życia będziemy sądzeni z miłości.
słowa Św. Jana od Krzyża
Dziennik utraconej miłości to jedna z najpiękniejszych książek o miłości. Przez zwierzenia autora sami możemy popatrzeć na swoje relacje, na samego siebie, na nasze różne oblicza miłości. Uczucia trudnego, wielkiego i niesamowitego. Poza tym pisarz w niesamowity sposób pisze o kruchości życia i tym, że warto przeżyć je jak najlepiej.
Jestem zakochana w tej osobistej powieści, ale mam też niebywałą trudność pisania o niej. Ten wpis jest chaotyczny, pisany 3 dni. Mam jednak nadzieję, że odnaleźliście w nim coś dla siebie. Dziękuję tym, którzy dotarli tu, do samego końca. Uciekam rozmyślać dalej... może jeszcze coś spontanicznego powstanie.
Dziękuję Ci za podzielenie się tymi refleksjami. Na pewno sięgnę po tę książkę. Zaciekawiłaś mnie. Przechodzę teraz trudny dla mnie i moich najbliższych czas żałoby i mam nadzieję, że akurat ten tytuł będzie dobrym drogowskazem.
Przesyłam ogromnego przytulasa! I życzę wszystkiego dobrego, dużo siły. Trzymaj się! I bardzo dziękuję za dobre słowo, mam nadzieję, że książka pomoże.
Jestem ciekawa jak ja się za nią zabiorę co będzie mną targać, a zabiorę się za nią za 2 tygodnie jak dobrze pójdzie. Podzielę się z tobą moją refleksją...