Od jakiegoś czasu o ekologii mówi się bardzo dużo i jest wszechobecna w naszym codziennym życiu. Cały świat stara się zapanować nad globalnym ociepleniem klimatu i naprawić wszystkie szkody, które zostały wyrządzone w ciągu dziesięcioleci przez człowieka. Jakiekolwiek działania by nie zostały podjęte, to nie zmieni się wiele, gdy każdy człowiek nie weźmie sobie tego do serca i o tym jest ta książka.
Kathryn Kellogg jest rzeczniczką „National Geographic” i promuje życie bez plastiku. Od wielu lat wprowadza we własne życie stopniowo zmiany, by wyeliminować z niego produkty niezdrowe dla człowieka i szkodliwe dla planety. Chce, by ludzie przeorganizowali swój styl życia i wprowadzili zmiany, które będą przyjazne dla środowiska.
Wszyscy zaczęli segregować śmieci, wprawdzie o kilkadziesiąt lat za późno, ale zawsze to już coś. Zasmuciła mnie jednak wiadomość, że to niewiele już pomoże. W tym stanie nasza planeta potrzebuje czegoś więcej, a ten cel to „zero waste”, czyli zero odpadów. Segregujemy, ale góry odpadów ciągle są zatrważające, a dobra naturalne ziemi mocno wyeksploatowane. Jedyne wyjście to zmniejszyć konsumpcję. Należy zmniejszyć ilość odpadów i w tym może pomóc każdy z nas.
Autorka doradza, jak zacząć od małych kroków, każde gospodarstwo domowe może to zrobić, ale do tego potrzebna jest wiedza, którą znajdziemy w książce. Zacznijmy od wprowadzenia prostych zasad, zmiany przyzwyczajeń, uświadomienie sobie zagrożeń, edukacji dzieci i najbliższych, to wszystko wpłynie pozytywnie na nasze działanie. W książce znajdziemy gotowe przepisy na wykonanie domowym sposobem środków czystości czy kosmetyków do pielęgnacji urody. Wszystko zrobione z naturalnych składników i tańsze niż gotowe produkty ze sklepu. Cenne rady dotyczące zakupów żywności i przechowywania, zapobiegną wyrzucaniu resztek i zapewne przydadzą się w codziennym planowaniu jadłospisu.
Nie wszystkie porady zastosujemy, ale liczą się nawet te drobne zmiany, które każdy może wprowadzić we własnym otoczeniu. My dorośli dopiero się tego uczymy, pocieszające jest fakt, że nasze dzieci już od przedszkola są edukowane i to, co teraz dla nas jest nowe, to dla nich będzie czymś naturalnym.
Autorka nie krytykuje naszego zachowania, a próbuje nas naprowadzić na właściwą drogę. Nie nakazuje, by z wszystkiego od razu rezygnować, ale zachęca do stopniowego wprowadzania zmian. Może to być zamiana plastikowej butelki na wielorazowego użytku czy ograniczenie korzystania z woreczków foliowych, a może płyn do mycia łazienki, który sami zrobimy. Każda nawet najdrobniejsza zmiana pomoże w walce z degradacją naszej planety. Niech każdy człowiek na ziemi dołoży własną cegiełkę do ratowania planety. Mamy ogromną władzę, to my decydujemy, co kupujemy i od jakiego producenta. Warto pochylić się nad tym tematem dłużej i zaznajomić z tym problemem.
Książka dostarczy nam wiedzy, zainspiruje do działania i podaruje wiele praktycznych porad, przepisów i gotowych rozwiązań, które można wprowadzić w życie, nie jutro czy za miesiąc, ale już dziś. W jednym miejscu znajdziemy zgromadzone wiadomości jak produkować mniej odpadów, zadbać o nasze zdrowie i czystość planety. Więcej recenzji na blogu:https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
Nie jest to książka z przypadku, lecz sama ją sobie upatrzyłam. Po zapoznaniu się z opiniami chciałam przekonać się osobiście, co wyjątkowego zawiera, tym bardziej że autorka ma w swoim dorobku już kilka publikacji. Najczęściej literatura obyczajowa lub piękna kradnie moje serce, ale lubię czasem odmianę, bo warto być otwartym na wszystkie gatunki.
Aurelia to dziewczyna dynamit, córeczka tatusia, której niczego nie brakuje. Dwudziestoczteroletnia dziewczyna lubi tatuaże, zabawę do rana i szybkie motocykle. Pracuje również w firmie ojca i tam poznaje mężczyznę. Francuz jest poważnym człowiekiem o ustabilizowanych priorytetach i ustatkowanym życiu osobistym. Ich pierwsze spotkanie jest katastrofą, bo różnią się ogromnie. Niestety muszą ze sobą współpracować ze względu na nowy projekt w firmie. On uważa Aurelię za rozpieszczoną małolatę ubierającą się jak tancerka go-go, a ona jego, za nadętego żabojada. Jak potoczy się ich współpraca i czy firma ojca Aurelii to przeżyje?
Główna bohaterka to kobieta o silnej osobowości i nieprzeciętnej urodzie. Jak magnes przyciąga mężczyzn, jednak nie każdy może się do niej zbliżyć, bo jej cięte riposty zniechęcą niejednego amatora podrywu. Taką właśnie cudowną postać stworzyła Alicja Skirgajłło. Opis głównej bohaterki, elementy jej charakteru, cała otoczka wokół niej, którą zbudowała autorka jest genialna. Bardzo wyrazista postać, dopracowana ze szczegółami, poznajemy ją dokładnie z każdej strony. Skomplikowany charakter dziewczyny nie ułatwi jej życia i czasem prowadzi do bezmyślnych zachowania.
Bardzo podobała mi się rodzina dziewczyny i ich relacje. Dowcip, którym posłużyła się autorka, trafia w sedno, bo jest inteligentny, śmieszny, oraz ironiczny. Niezmiernie cięte i dosadne riposty dziewczyny powalają z nóg i wywołują uśmiech do końca książki. To doskonałe poczucie humoru nam się udziela i odpoczywamy przy tej lekturze bardzo przyjemnie.
Jedynie co nie było dla mnie, to język, którym posługiwali się bohaterowie. Dużo przekleństw, wulgaryzmów, trochę bolało to moją duszę. Tak musiało najwyraźniej być, bo ten język doskonale pasował do dziewczyny i towarzystwa, w którym się obracała. Zapewne brzmi bardziej dosadnie i może z większą siłą dociera do czytelnika.
Okładka prezentuje się jeszcze ładniej niż na zdjęciach, a tytuł przyciąga. Książka przypadnie do gustu nie tylko amatorom powieści erotycznych, ale i tym, co cenią sobie dowcipną fabułę. Narracja w pierwszej osobie, co ciekawe, z perspektywy kilku osób. Czyta się bardzo dobrze, a to samo wydarzenie z perspektywy kobiety i mężczyzny, okazuje się, że wygląda zupełnie inaczej, co jest dla czytelnika niebywale zabawne.
„Sposób na Francuza” to książka, która porwie nas od pierwszych stron. To powieść erotyczna, ale fabuła bardzo ciekawa, wciągająca i niebanalna. Znajdziemy tu o wiele więcej niż seks, pożądanie czy namiętność. Miłość, zazdrość, rodzina, przyjaźń i szybkie motocykle, tyle się dzieje, że nie sposób się nudzić. Sceny erotyczne wysmakowane, pięknie opisane z dużą dozą wrażliwości, a bohaterka aż kipi temperamentem, czym zaraża każdego czytelnika. Dowcipne dialogi i błyskotliwe riposty wprawiają nas w świetny nastrój, który będzie trwał i trwał, aż do ostatniej strony. Więcej recenzji na blogu:https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
Patrząc, ile nagród ma w swoim dorobku Joanna Jodełka nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że książka oprócz ciekawej okładki zawiera w sobie fabułę stworzoną wprost dla mnie. Jest to pierwsza część cyklu kryminalnego z Siostrami Raj w roli głównej.
Tycjana jest konserwatorką dzieł sztuki, a Angelina charakteryzatorką teatralną. Widzą się po raz pierwszy dopiero na pogrzebie ojca, który ginie w dziwnych okolicznościach. Ciotka Józefina jako jedyna snuje teorie, że ich ojciec nie zmarł śmiercią naturalną i zatrudnia prywatnego detektywa. Podejrzani są właściwie wszyscy, którzy mieli styczność z już nieżyjącym Tomaszem Rajem. Siostry nie pałają do siebie miłością, ale zaginięcie drogocennego miniaturowego portretu zmusza je do współpracy. Ojciec był miłośnikiem sztuki i bibliotekarzem w Pracowni Zbiorów Masońskich, które skrywają wiele tajemnic tak jak życie nieboszczyka.
Akcja powieści toczy się w przepięknym Poznaniu. Duża ilość bohaterów drugoplanowych sprawiła, że zaczynałam się zastanawiać czy się nie pogubię. Okazało się jednak, że nie ma takiej możliwości. Każda postać bardzo ciekawa i ubrana w nietuzinkowy charakter, dzięki czemu nie można ich pomylić i łatwo zapadają w pamięć. Przy kryminałach to ważne, bo czytający sam próbuje rozwikłać zagadki i dopasować motyw zbrodni do odpowiedniego bohatera.
Ta książka to skarbnica wiedzy. Opowieści o Masonach spotykałam w wielu publikacjach. Jeżeli ktoś nigdy nie miał do czynienia z tym określeniem, to tu znajdzie wszystko wytłumaczone w sposób bardzo przystępny, a jednocześnie ciekawy. Wszystkie zagadnienia dotyczące sztuki są idealnie wplecione w fabułę i oczarują niejednego czytelnika.
Opis Biblioteki w Poznaniu był poruszający i skradł moje serce. Każdy znajdzie dla siebie tu taki smaczek, który długo zapamięta. Wiele starań autorka włożyła w przygotowanie tej książki, to się czuje przy każdym zdaniu. Nic dziwnego, bo Joanna Jodełka jest absolwentką historii sztuki na UAM w Poznaniu. Cenne informacje o dziełach sztuki, ich renowacji, historii chłoniemy z każdą kartą.
Cała fabuła to doskonały trening dla naszych umysłów, ale uprzedzam, nie da się jej przekartkować od niechcenia. Powieść czyta się wolno ze zrozumieniem, bo każde zdanie wydaje nam się ważne bardzo istotne, ciekawe i pouczające. Nasze szare komórki napracują się przy odgadywaniu tajemnic, a uśmiech będzie gościł do końca stron. Nieoczywiste wskazówki podane, jak na tacy mają pomóc czytelnikowi lub jeszcze bardziej zamieszać mu w głowie. Nie odgadłam zakończenia, ale wyśmienicie się bawiłam, snując domysły.
„Córka nieboszczyka” to powieść z bohaterami, których charaktery aż iskrzą od ognistych cech. Szybka akcja, malownicze opisy otoczenia i wątków pobocznych nadają płynności czytaniu. Zadziorni bohaterowie, cięty dowcip, inteligentne zagadki i podstępna intryga wymyślona przez autorkę rzuci nas na kolana. Wiedza dotycząca sztuki, którą tu znajdziemy, jest cenna, jak poszukiwane dzieła. Zakończenie nas zaskoczy i zaprosi do drugiej części, która może już powstaje. Więcej recenzji na blogu:https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
„Poznaj świat i spotkaj siebie”, to książka, którą celowo wybrałam. Lubię od czasu do czasu sięgnąć po lekturę motywacyjną, bo może w środku znajdę coś dla siebie, by dzień był pełniejszy i bardziej owocny. Pierwsza część była przetłumaczona na pięć języków i miała bardzo dobre recenzje, niestety nie miałam okazji jej przeczytać.
Autor jest m.in. przedsiębiorcą, finansistą, analitykiem biznesowym, trenerem mentalnym oraz redaktorem naczelnym magazynu „Businessman Today”. W swoim dorobku ma cykl książek o własnym biznesie. Tak wiele zainteresowań, że nie sposób ich wszystkich wymienić. Od siedmiu lat promuje międzynarodową działalność szkoleniową na rynkach europejskich i amerykańskich. Dzięki temu często podróżuje i właśnie te podróże wypełniają kary jego najnowszej książki.
Krzysztof Sadecki jest autorem teorii innerbuildingu, czyli budowy i umacniania siły psychicznej. W książce opisuje swoje podróże do miejsc, w których już był, a z którymi wiążą się wydarzenia, przeżycia, interesujący ludzie i przyjaciele. Ponowny powrót w to samo miejsce po kilku latach jest świetnym sposobem poznawania i odkrywania na nowo samego siebie. Każdy rozdział w książce to inny kraj, wyjątkowe wspomnienia i przykłady innerbuildingu.
Muszę się do czegoś przyznać. Po przeczytaniu kilkudziesięciu stron sprawdziłam na stronach internetowych czy opisane konferencje naprawdę się odbyły i czy Pan Sadecki brał w nich udział. Tak, to wszystko prawda, znalazłam zdjęcia plany konferencji i wszystko, co uwiarygodniło opisywane wydarzenia. Dlaczego nie uwierzyłam w to, co czytam?
Autor jest bardzo pewny siebie i wydawało mi się, że przesadza, przerysował trochę swoje opowieści i nie mógł zwiedzić tyle miejsc, spotkać tak ogromnej ilości ciekawych ludzi. W każdym z tych krajów miał się, gdzie zatrzymać, do kogo zadzwonić, spotkać się ze znajomymi i przyjaciółmi, co świadczy o jego dobrych relacjach z ludźmi. Chyba po prostu pozazdrościłam autorowi podróży po całym świecie, ciekawych miejsc i luzu w tym, co robi oraz bardzo dużej pewności siebie. Stąd moje sprawdzanie wydarzeń zawartych w książce.
Mój ulubiony rozdział to „Kalifornia” i spotkanie z Deanem Karnazesem, który jest ultramaratończykiem. Ten człowiek to chodząca (a właściwie biegająca) inspiracja o wysportowanym ciele i silnym umyśle. Kolejny rozdział, który zrobił nam mnie największe wrażenie, to „Emiraty”. Ze względu na interesującą kulturę wszystkie informacje i anegdoty związane z tym krajem pochłania się z dużym zainteresowaniem. Ulubiony cytaty z książki to: „Podróżujemy nie po to, by uciec przed życiem, ale po to, by życie nam nie uciekało”.
Zaletą książki są ciekawe opisy krajów i interesujący ludzie. Trochę odpychała mnie na początku duża pewność siebie Krzysztofa Sadeckiego, zrozumiałam jednak, że bez tej cechy pewnie nie byłby tą osobą, którą jest teraz. Wierzy w siebie, swoje umiejętności i dąży do celu. Silny charakter, który udało mu się na przestrzeni lat zbudować, to wpływ podróży, wykształcenia, dużej ilości szkoleń oraz nabyte doświadczenia, wszystko to razem niewątpliwe się do tego przyczyniło.
Jest fanem medytacji i dobrej kawy, ja mam podobne zamiłowanie do kawy, co autor. Właściwie nie tyle kawy jako napoju, ile uwielbienia dla tego momentu, bo czas kawy to mój czas. Wszystko może wtedy poczekać, ten mój rytuał daje mi niebywałe szczęście i relaks w ciągu zabieganego dnia. Celebruje tę chwilę codziennie i ta czynność wzmacnia mój umysł, może autor nazwałby to innerbuilding.
Zapewne jeszcze długo będą w głowie mi dzwonić mądre cytaty z książki. Jest ich naprawdę wiele i zmotywują niejedną osobę do pracy nad sobą, by dzień był bardziej spełniony i szczęśliwszy Są bardzo życiowe, realistyczne i skłaniają do przemyśleń. To nie ostatnie słowo autora i w planach jest kolejna książka „Zrozumieć siebie”. Znalazłam motywację, wiedzę oraz nowe informacje o sobie. Moje sceptyczne podejście zmieniało się z każdym kolejnym rozdziałem i sądzę, że dużo osób znajdzie w książce jakąś myśl, którą zapamięta na długo. Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu https://nakanapie.pl/
Książkę aż chce się wziąć do rąk, patrząc na uroczą okładkę. Agnieszka Panasiuk przekazała nam dużą wiedzę z historii, pisząc „Podróże serc”. Spodziewałam się, że poznam tereny Podlasia, piękno i tradycję tego regionu, ale autorka zrobiła coś dużo więcej. Zainteresowała mnie trudnym okresem z dziejów polski, który znałam tylko z lektur szkolnych.
Joanna Wierzbicka jest zamożną kobietą. Po zawodzie miłosnym, gdy ukochany wybrał inną, pogrążyła się w samotności, a jej życie było podporządkowanie pracy. Zarządzała majątkiem, który był spory i rozległy, co dla samotnej kobiety było wyzwaniem. Niespodziewanie, jako matka chrzestna dostaje pod opiekę sześcioletnią Anielkę, której rodzice zginęli w pożarze. Jej życie bardzo się zmienia, uczy się opieki nad dzieckiem i uczuć, tak dla niej nowych, jak miłość do dziecka. Gdy jej życie wydaje się już poukładane,odnajduje się ojciec chrzestny dziewczynki, który ma równe prawa do opieki, jak i ona. Od tej pory Joannie codziennie towarzyszy strach, że straci dziecko, które już zdążyła obdarzyć uczuciem. Co los szykuje dla niej ? Czy dziewczynka po trudnych przejściach zazna spokój i szczęście ?
To wzruszająca powieść napisana starodawnym językiem o dziewczynce, która pragnie mieć rodzinę, ale to dorośli decydują o jej przyszłości i szczęściu. Jej spostrzeżenia, naturalność i mądre myśli, które kłębią się w główce dziecka, zaskakują niejednego dorosłego. Polubimy również Joannę, która zamknęła się na zaloty mężczyzn i postanowiła spędzić życie sama. Nie umie zapomnieć o przykrości, która ją spotkała kilka lat wcześniej i nie pozwala sobie na żywienie głębszych uczuć, by ponownie nie być zranioną.
Umiejscowienie akcji nie pozwala się oderwać od pięknych opisów ziem podlaskich. Wątki historyczne z XIX w. zaciekawiają, otwierają umysł i poszerzają naszą wiedzę.Wszelkie ciekawostki z tego okresu autorka przekazuje w wyjątkowo lekki sposób tak, by mała dziewczynka zrozumiała. My czytelnicy tylko na tym korzystamy, chłonąc wiedzę podaną w tak bardzo przystępny sposób i notujemy wszystko w naszych głowach, przekładając kolejną kartę tej pięknej historii.
Duża ilość wiadomości tak dokładnych nie jest przypadkowa, bo autorka z wykształcenia jest nauczycielką historii. W przekazie czuć pasję i staranność włożoną w przygotowanie książki. Możemy się dowiedzieć, jak ludzie starali się zachować swoją tożsamość narodową. Pod czujnym okiem Rosjan robili wszystko, by ich dzieci nie zapomniały, że są Polakami mimo różnych zakazów ze strony władz i represji z tym związanych.
Bardzo podobało mi się przedstawione życie ludzi na Podlasiu. Ich codzienność, która toczyła się zgodnie z porami roku i kalendarzem świąt, obchodzonych w religii chrześcijańskiej. To pogoda, żyzna ziemia, wyznaczały dobre plony i zarobek lub jego brak. Wszystko ma swoją kolej, to przyroda stawia swe warunki, a ludzie się dostosowują i żyją z nią w zgodzie. W zamian ta odpłaca im dobrymi plonami i pięknym krajobrazem.
Wartości opisane w książce mogą niejedną osobę w zamyślenie wprawić, a radość z pracy rąk zadziwić i nauczyć szacunku do ziemi. Docenimy wolność, którą dziś mamy i lekkość naszych czasów. Ciepła powieść, którą czyta się z ciekawością, ale wolno i dokładnie, by nie stracić cennych informacji przekazywanych przez Agnieszkę Panasiuk.
Książka zachwyci wszystkich miłośników tych ziem i historii, która została umiejętnie wpleciona w piękną i wzruszającą fabułę. Doskonałe umiejscowienie akcji sprawia, że chcemy tam pojechać i obejrzeć okolice lub sprawdzić, jak wyglądają miejsca, dworki, ruiny, nad którymi pochyla się autorka. Zostałam zabrana w ciekawą podróż i moje oczekiwania co do tej książki zostały podwójnie spełnione, a wiedza, którą zdobyłam, na długo pozostanie w mojej pamięci.
Nie miałam pojęcia co znajdę pod tym tytułem. Byłam pewna, że ten poradnik mnie nie dotyczy, Ale czy na pewno? Anne Bogel zgłębia stare pomysły i przedstawia je czytelnikom w nowej odsłonie. Autorka od kilku lat prowadzi blog o literaturze i nagrywa audycje, w których opowiada o książkach.
Ta publikacja ma za zadanie pomóc w podejmowaniu decyzji. W ciągu dnia musimy podejmować ich wiele, a każda z nich może zaważyć na naszym życiu, pracy, szczęściu rodziny lub po prostu na tym, co zjemy na kolacje. Jeżeli ktoś ma problem z podejmowaniem decyzji lub ma w zwyczaju długo analizować co zrobić, jak postąpić, by wybór był najlepszy, to tak książka mu w tym pomoże.
Myślałam, że nie znajdę tu nic dla siebie. Jestem optymistycznie nastawiona do problemów i nie rozdrapuję podjętych decyzji, nie cofam się, analizując je w nieskończoność. Jednak znalazłam też przykłady zachowania, które miewam od czasu do czasu, a na które szkoda energii i warto, by się ich pozbyć dla lepszego samopoczucia.
Książka uświadamia, że jest coś takiego jak paraliż analityczny. Autorka podaje wiele przykładów z życia wziętych, co bardzo ułatwia zrozumienie tematu. Dostajemy wytyczne, jak pozbyć się nadmiernego analizowania sytuacji, która nie doprowadza do dobrego wyboru, a tylko do frustracji i straty czasu. Otrzymujemy dokładne wskazówki, jak w praktyce wykorzystać zalecenia autorki.
Paraliż analityczny jest też ściśle związany z codziennymi nawykami, które każdy z nas miewa. Jeżeli nawyki okazują się dla nas zgubne, może warto by je zmienić, co ułatwi nam funkcjonowanie.
Najbardziej podobał mi się rozdział „Pora zaszaleć”. Znalazłam tam trochę siebie. Będąc w sklepie, moją uwagę przykuł kwiatek ładnie kwitnący w uroczej kremowej doniczce. Stałam, oglądałam, dumałam i poszłam, bo były inne ważniejsze produkty spożywcze do kupienia. Gdy wróciłam do domu i spojrzałam na blat w kuchni, bardzo tego żałowałam. Kwiatek kosztował dwanaście złotych, czy ja nie zasłużyłam, by go kupić. Umilałby mi każdy dzień i zachwycał pięknymi kwiatami. Podjęłam decyzje, że to za dużo kosztuje, ale jednocześnie koszyk wypełniłam słodyczami, chemią, napojami i kilkoma rzeczami, bez których spokojnie mogłabym się obejść.
Poradnik przekonuje, że przecież nie da się przeliczyć przyjemności, którą by mi dawał piękny kwiat. No cóż, następnym razem już będę bardziej wyrozumiała względem własnych potrzeb, bo przecież szczęśliwa Ja to szczęśliwi domownicy.
To przewodnik, jak podejmować szybko decyzje, przestać je wszystkie analizować i rozkładać na czynniki pierwsze, bo szkoda czasu i życia. Znam osoby, których zachowania doskonale się wpisują w podjęty problem, chętnie im tę książkę polecę. Więcej recenzji na blogu:https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
Carla Montero to hiszpańska pisarka, której już debiut otrzymał prestiżową nagrodę. Jej książki stały się bestsellerami na świecie, jak również w Polsce. A ja mam przyjemność trzymać w ręce jej najnowszą powieść „Ogród kobiet”, po której dużo sobie obiecuję.
Gianna jest architektką i odnosi sukcesy w pracy. Ma romans z przystojnym aktorem, który od kilku lat obiecuje, że odejdzie od żony. Przy porządkowaniu restauracji po śmierci babci Gianna znajduje tajemniczy pamiętnik. W jej życiu osobistym nie układ się tak jak powinno. Chce odnaleźć rodzinne korzenie i nie zdaje sobie nawet sprawy, jak na nią wpłynie podróż do Włoch.
W małym miasteczku Castelupo na początku XX wieku trudów życia zaznaje Anice. Młoda dziewczyna doskonale zna się na ziołach i zamieszkuje młyn, który jest jej domem. Zakochuje się ze wzajemnością, ale to zakazane uczucie. Gdy wybucha wojna, jej ukochany wyjeżdża i sprawy jeszcze bardziej się komplikują.
Za wskazówkami z pamiętnika Anice, podąży Gianna, by odkryć historię rodziny Verelli. Okazuje się, że odkryje dużo więcej niż karty przeszłości z życia rodziny. Niespodziewanie ten wyjazd może zmienić jej przyszłość.
Książkę czytałam pomału, celebrując każdą stronę. Chłonęłam jak najwięcej z każdego rozdziału, bałam się, by nic nie stracić. Bohaterowie o inspirujących cechach charakteru, a widoczne wady sprawiają, że chce się ich dotknąć, bo są żywi, ciekawi, naturalni.
„Ogród kobiet” to powieść, która wciąga od pierwszej strony. Fabuła biegnie dwutorowo w różnych czasach i opisuje życie dwóch kobiet. Każda z nich mierzy się z trudami swojego życia a czasy, w których żyją, tak bardzo się różnią i nie zawsze są sprawiedliwe. Rodzina, nadzieja, miłość pomagają im walczyć z przeciwnościami losu i szukać szczęścia.
To powieść o kobietach ich sile, przyjaźni, miłości w codziennym życiu. O bezcennej wartości ludzi, których spotykają na swojej drodze i rodziny, z którą spędzają wyjątkowy czas. Trudne przeżycia, przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć oraz okrucieństwo wojny wzrusza i uczy pokory. Gianna szuka domu, czyli miejsca, gdzie będzie czuć się szczęśliwa. Nieważne jest miasto, budynek, czy wygląd wnętrza. Ważni są ludzie, którzy tworzą ten dom, ale o tym dopiero przekona się, odczuwając samotność w dużym mieście.
Carla Montero przekazuje obrazy bardzo wyraziście, wręcz w namacalny sposób przenosi nas do pięknych miejsc wypełnionych przyrodą, interesującymi ludźmi i pysznym jedzeniem. Jedzenie jest wszechobecne i można poczuć smak i zapach potraw, którymi delektuje się nasza bohaterka, próbując rozwiązać swoje problemy. Na każdym kroku widać staranność i dokładność przy tworzeniu fabuły. Czuć zaangażowanie autorki, a szczegóły zdradzają miłość do historii z czasów wojny.
Fabuła bogata i wielowątkowa, bardzo ciekawa. Miejsca akcji się zmieniają, poznajemy nowe miasta, okolice, coraz to nowych bohaterów. Emocje czasem skrajne od złości, gniewu, rozpaczy, po szczęście wzruszenie. Cała paleta uczuć zawarta w tej książce wtłaczana jest w czytelnika pomału z wyczuciem i pięknym zrozumiały językiem literackim, którym przy pisaniu posługuje autorka.
Doskonała powieść na wzruszający film, który wyciśnie niejedną łzę. Zatrzymujemy się, dając się wciągnąć w płynącą opowieść. Ciekawość pochłania nas bez reszty, a otoczenie nie istnieje. Jesteśmy tylko my i książka, która zatrzymuje nas w swoim świecie, a autorka po raz kolejny udowadnia, że zasługuje na nagrody, które otrzymuje za swoją pracę.
To moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki. Książkę stawiam na honorowym miejscu, aby dokupić kolejne publikacje Carli Montero i stworzyć wspaniałą kolekcję.
Otrzymałam niebywałą przyjemność z czytania, ogrom emocji, wiedzy o życiu ludzi w czasie wojny i doskonałe przekazanie wydarzeń, które mnie uwiodły i uszczęśliwiły. Tak właśnie sobie wyobrażam bardzo dobrą powieść, która zasługuje na najwyższą ocenę. Więcej recenzji na blogu: https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
Czasem opis na książce, czasem recenzja lub poprzednie publikacje autora zachęcają mnie do czytania. Tym razem to okładka wykonana przez Martę Lisowską. Gdy ją ujrzałam, to uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy. Pomyślałam, że skoro do okładki się tak uśmiecham, to może i przy czytaniu będzie mi wesoło. Autorka Małgorzata Kasprzyk ma na swoim koncie już kilka wydanych powieści, w tym dwutomową sagę z historią w tle i zadbała o to, bym się nie zawiodła.
Rodzice dziesięcioletnie Ewy giną w wypadku samochodowym. Opiekę nad dziewczynką przejmuje wujek Waldek, brat jej matki. Traktuje siostrzenice jak swoją córkę i zapewnia jej wszystko, co najlepsze. Wujek jest kawalerem, a jego życie kręci się wokół pracy i Ewy. Ma świetnie prosperującą firmę, ale przy kobietach traci wiarę w siebie. Ewa dorasta i gdy kończy studia myśli o wyprowadzce. Szuka wujkowi odpowiedniej kandydatki, która by wypełniła pustkę po jej odejściu. Dziewczyna ma wyrzuty sumienia, że wujek, zajmując się nią, nie miał czasu interesować się płcią przeciwną i się zakochać. Czy uda jej się znaleźć odpowiednią partnerkę dla niego, a może sama padnie ofiarą strzały amora ?
Już po kilku stronach czuć lekkość tej historii okraszonej dużą dawką humoru. Jest to opowieść o ludziach, którzy pragną mieć kogoś bliskiego, by poczuć ciepło rodzinne i zaznać odrobinę szczęścia. Pragnienie miłości jest niezależne od wieku, tylko może inaczej smakuje, w inny sposób się ją celebruje. Jak się szuka miłości w średnim wieku ? W powieści dowiemy się tego z perspektywy mężczyzny, jak i kobiety. Czy ich sercowe rozterki tak bardzo się różnią?
Naturalność bohaterów sprawia, że polubimy ich od razu i kibicujemy w zawirowaniach sercowych. Intrygi miłosne Ewy nie zawsze wychodzą, a zabawne sytuacje tworzą humorystyczną fabułę dającą nadzieję na lepsze jutro. Mimo lekkiego czytania doskonale można zgłębić relację ludzi, którzy nie wierzą w swoją wartość, odpuszczają niepotrzebnie, tracąc szanse na cudowne uczucie. Piękno to pojęcie, które dla każdego znaczy coś innego i porównywanie się z innymi, nie doprowadzi do szczęścia, a jedynie do kompleksów i braku wiary we własne możliwości.
Każdy z bohaterów ma jakiś bagaż doświadczeń, a brak wiary w udany związek nie pozwala iść do przodu. W głębi duszy jednak bohaterowie chcą jeszcze odnaleźć tę drugą połowę. Jedno się nie zmienia, każdy chce być kochany niezależnie od wieku. Miło wiedzieć, że po powrocie do domu ktoś czeka i oby nie był to tylko kot.
Jeżeli chcemy spędzić miło czas i zapomnieć o własnych troskach, to polecam tę opowieść pełną lekkości i dobrego humoru. Nie rozmyślamy za dużo, nie analizujemy, po prostu płyniemy z fabułą, uśmiechając się do siebie, bo książka pozwala na relaks i odpoczynek dla naszego umysłu.
Po lekturze pierwszej części chętnie sięgnęłam po kolejną. B.K. Staron zostawiła wiele niewyjaśnionych tajemnic, które skrywają główni bohaterowie. „Richard Bonett. Obsesja” jest to druga część cyklu Possession.
Nanette miała złamane serce i czuła się ogromnie zraniona przez Richarda. Minęło już trzy tygodnie, odkąd widziała go po raz ostatni pamiętnej nocy. Z osoby płaczliwej i strachliwej zamieniła się w kobietę silną i odważną. Po kilku nieprzespanych nocach zrozumiała, że to, co zrobił Richard było dla niej najlepsze. Starała się wymazać go z serca, by cierpienie jak najszybciej ustąpiło. Pewnego wieczoru na eleganckim przyjęciu stanęli znowu naprzeciw siebie. Ich uczucia odżyły, a pan psycholog postanowił odzyskać Nanette, udowadniając swoją miłość na każdym kroku. Niestety mroczne tajemnice Richarda zaczęły wychodzić na jaw i dziewczyna zagubiła się w swoich uczuciach do ukochanego.
Nanette oprócz namiętności przeżywa ogrom innych emocji. Nasza bohaterka bardzo na tym zyskała. Dużo nieprzewidzianych wydarzeń wpływa na jej codzienność. Przed nią trudne decyzje i zwroty w życiu osobistym. Richard nadal przystojny, nieobliczalny, bogaty, szarmancki i pewnie dlatego nie może się mu oprzeć. Przeszłość kształtuje naszą teraźniejszość. Nie da się przed nią uciec, należy się z nią zmierzyć. I nad tym muszą popracować Nanette i Richard.
Przede wszystkim zostałam zaskoczona fabułą tej drugiej części. Dla mnie jest lepsza od pierwszej, co nieczęsto się zdarza. Atutem są wątki sensacyjne, które wciągają czytelnika i dodają dreszczyku emocji. Pojawili się bohaterowie drugoplanowi, a tajemnice zaczęły się pomału rozwiązywać. Akcja bardzo przyspieszyła, zmienia się otoczenie i miejsce akcji. Autorka nadal pisze językiem bardzo płynnym i pięknie obrazowo przedstawia sceny pożądania, jak i miłość, złość, wściekłość, tworząc doskonałą całość, od której nie można się oderwać.
Jest wszystko, czego oczekiwałam, a nawet więcej. Namiętność połączona z wątkiem sensacyjnym, emocjonalni bohaterowie i zwroty akcji, których się nie spodziewałam. Bardzo ożyła cała fabuła i czytało się z niezwykłą przyjemnością. Gratuluję autorce, bo ciężko napisać kolejną interesującą powieść, skoro pierwsza miał tak dobre recenzje. Druga część cyklu Possession to powieść, gdzie akcja sensacyjna i sceny erotyczne się równoważą i zadowolą większą ilość odbiorców, w tym mnie.
To druga książka autorki, a ja zdecydowanie pokochałam jej lekkie pióro i jakże realne, delikatne, wysmakowane przedstawienie zmysłowości, seksu i erotyki. Zwracam honor, bo przy pierwszej części przyczepiłam się trochę fabuły, ale teraz będę tylko zachwalać. Więcej recenzji na blogu:https://ksiazkanaprezent.blogspot.com/
„Richard Bonett. Pożądanie” to pierwsza część cyklu Possession wydana w 2019 r. Specjalnie po nią sięgnęłam, gdyż właśnie została wydana druga część i nie chciałam, żeby mnie coś ominęło. Autorka tym debiutem zaskarbiła sobie serca wielu fanów, a czy mnie też uwiodła?
Nanette, to dwudziestoośmioletnia baristka. Z natury cicha i spokojna pracuje w kawiarni oraz prowadzi zajęcia w Klubie Książki Młodzieżowej. Cztery lata temu przeżyła tragedie, o której do dziś nie umie zapomnieć. Sesje terapeutyczne nie przynoszą oczekiwanych efektów. W jej życiu pojawia się przystojny psycholog, który wprowadza ją w świat namiętności i dzikiego seksu. Dziewczyna na nowo odkrywa swoją kobiecość i otwiera się na nowe doznania. Richard Bonett wciąga Nanette w ognisty romans, ukrywając jednocześnie swoją mroczną stronę, która może być niebezpieczna dla dziewczyny.
Książkę czyta się szybko, jest napisana płynnym językiem. Na uznanie zasługują dopracowane szczegółowo sceny erotyczne, które niejednokrotnie przyspieszą krążenie krwi czytającego. Główna bohaterka o skomplikowanej osobowości, jej partner, równie mało stabilny emocjonalnie. Oboje po przykrych doświadczeniach życiowych i skrywają tajemnice sprzed lat. Dwie osoby o wyrazistych cechach charakteru i skomplikowanym umyśle. Autorka bardzo dopracowała te dwie postacie, zaglądając głęboko w ich psychikę, co jest dużym atutem tej powieści. Cechy te nadają im ludzkiego wymiaru i powodują, że stają się bardzo realni. Oprócz namiętności łączy ich coś, co jeszcze bardziej komplikuje ten układ. Fabuła właściwie to tylko tych dwoje, zabrakło mi wątków pobocznych, które dałyby trochę wytchnienia od świata gry zmysłów.
Narracja pierwszoosobowa i detale opisywanych scen dają poczucie uczestniczenia w życiu Nanette. Sceny erotyczne są rzeczywiste z wysmakowaną finezją. Dla miłośników książek o zabarwieniu erotycznym to będzie idealna pozycja. Ciekawa jestem, jak zakończy się ta skomplikowana relacja, skoro powstała kolejna część. Czyta się bardzo przyjemnie i dużo się dzieje. Pióro autorki wręcz malowało w naszej wyobraźni obrazy nasycone namiętnością i ognistym seksem.
Kto przeczyta tę pierwszą część, zapewne będzie chciał sięgnąć po kolejną, bo wiele tajemnic pozostało do rozwikłania w życiu tych dwojga kochanków. Mimo że, to nie jest mój ulubiony gatunek, książka zasługuje na wysoką ocenę. B.K. Staron ma niebywałą umiejętność przekazywania treści erotycznych z eleganckim wyrafinowaniem, wyczuciem, a wszystkie sceny są bardzo prawdziwe, jak na wyciągniecie ręki.
Katarzyna Muszyńska oddała w nasze ręce już nie pierwszą powieść z gatunku fantasy. Dla mnie to właśnie ta książka okazała się wyjątkowa. Autorka w tworzeniu fabuły wykorzystała legendę o zielarkach zamieszkujących Górę Kujawską.
Każdego dnia Marena uczyła się właściwości roślin oraz jak leczyć choroby. Do zielarek trafiła, gdy miała cztery lata. Od tamtej pory znała tylko życie, które wiodła wśród tych kobiet na Górze Kujawskiej. Miała swoje obowiązki, ale nie wolno jej było się zakochać i założyć rodzinę. Pewnego dnia odkryła w sobie moce, które zmieniły jej dotychczasowe życie i stała się wyjątkowa. Młoda dziewczyna nie umiała jednak nad nim zapanować, co mogło doprowadzić ją do śmierci. Wyruszyła na poszukiwanie czarownicy, która miała jej pomóc. Dziewczyna w głębi duszy chciała też odnaleźć swoją matkę i dowiedzieć się, dlaczego ją kiedyś oddała. Nieoczekiwanie na jej drodze stanął nieobliczany wiking ze skomplikowaną osobowością. Marena lgnęła wręcz do niego, bo czuła niebywałą siłę, która ich łączyła. Czy udało jej się okiełznać moce, czy odnalazła matkę, a może zaufała nieodpowiedniej osobie?
Akcja toczy się w XI i XII w. w Bydgostii. To czasy, gdzie zielarki nazywano wiedźmami. Ich wiedza i umiejętności przerażały ludzi. Przedstawione postacie są fikcją literacka, a opisywana historia opiera się na legendach i dawnych wierzeniach.
Katarzyna Muszyńska ma ogromną wiedzę i czuje się pasję w każdym zdaniu. Stworzyła świat pradawny z detalami, odpowiednim słownictwem pasującym do tych czasów. Wykreowała bohaterów i ich dziwne, czasem straszne cechy charakteru. Opis okolicy, wiosek, budynków, przyrody, wszystko, to razem powoduje, że autorka świadomie zabiera nas w tamte czasy.
Fabuła opisuje jednocześnie wydarzenia kilku osób, których losy w efekcie się splatają. Wiedźmy, stwory, wierzenia, bogowie, niepojęte moce, duchy – to wszystko wplecione w piękną opowieść, która skradał moje serce i wyłączyła umysł. I jak natchnieni, kartka po kartce chcemy więcej i więcej. Polubiłam bohaterów, tych dobrych, ale i tych z czarnym charakterem i podążałam za nimi z ciekawością.
Emocje, które mi towarzyszyły przy czytaniu, to zdziwienie, zdumienie, fascynacja, niedowierzanie, zachwyt. Często moje oczy robiły się wielkie, a twarz rozpalona od wrażeń. Gdy zamknęłam ostatnią stronę, to tylko jedno słowo przyszło mi do głowy: „łał”. Tak się czułam, łał co to była z podróż, cóż za nowe doświadczenie. Jak dużo wiedzy zyskałam, bo wkroczyłam w nowy baśniowy świat. To jedna z najciekawszych książek, które ostatnio czytałam, dziękuje autorce za te nowe doznania i za tak pięknie napisaną powieść.
Ten świat fantasy był dla mnie niespodzianką. To pierwsza książka tego gatunku od kilku lat w mojej biblioteczce. Szczerze jestem zakochana w tej historii i chętnie obejrzałbym jej ekranizację. Cudowna fabuła czyta się z dużą ciekawością i wręcz pochłania kolejne strony. Szybka akcja, pełna emocji i zwrotów. Polecam nawet dla tych, którym ten gatunek jest obcy.
To już trzecia powieść Anny Kucharskiej. Jest to I tom z serii Bieszczadzkiej, co było dla mnie dużą zachętą, bo miałam nadzieję, że akcja toczy się właśnie w tej przepięknej scenerii.
Beata Polska wyjechała z rodzinnej miejscowości, gdy wkraczała w dorosłość. Od kilkunastu lat satysfakcję daje jej praca w Stanach Zjednoczonych, a jej życie wydaje się stabilne i poukładane. Gdy przyjeżdża na pogrzeb ojca do Polski, okazuje się, że odziedziczyła pensjonat „Kwiaty Józefa”, o którym istnieniu nawet nie wiedziała. Wracają też wspomnienia z przeszłości oraz pojawia się mężczyzna, jej pierwsza miłość. Dziewczyna skrywa tajemnicę, która przez lata nie pozwalała cieszyć się jej życiem. Nikt nie rozumie, dlaczego wyjechała, gdy była młodą dziewczyną, dlaczego zostawiła swoją miłość? Co takiego się wydarzyło i przed czym musiała uciekać? Czy w małej miejscowości Wetlinie znajdzie swój dom, swoje miejsce na ziemi?
Główna bohaterka mówi o sobie, że jest „popaprana emocjonalnie”. Wydarzenia z przeszłości obecne są nadal w jej życiu, mimo że minęło wiele lat. Jako trzydziestopięcioletnia kobieta nadal nie radzi sobie z własnymi emocjami. Jedyną drogą, jaką zna, jest ucieczka od problemu. Dziewczyna wyjeżdża z rodzinnej miejscowości, skazując nie tylko siebie na cierpienie, ale i najbliższych. Jedno zdarzenia, jedna decyzja, a może zmienić życie wielu osób. Pogubiona bohaterka szuka miejsca na dom.
Autorka umiejscowiła akcję w przepięknej scenerii przyrody bieszczadzkiej. Życie Beaty toczy się w Nowym Jorku oraz w Polsce w Wetlinie. Pensjonat „Kwiaty Józefa” przepięknie opisany, dokładnie z ciekawymi detalami. Okolica zachęca do przyjazdu i miałam ochotę czytać tylko o wydarzeniach, które dzieją się w tej malowniczej miejscowości. Książka napisana lekko, bohaterowie naturalni. Irytował mnie mężczyzna bliski sercu Beaty, jest mało wyrazisty i brakuje mu pazura. Podobało mi się przedstawienie społeczności mieszkającej w tych okolicach.
Anna Kucharska poruszyła trudne tematy, a główną bohaterkę obdarzyła bogatym wachlarzem emocji. Strach, który towarzyszył jej przez całe życie, smutek, złe relacje z mężczyznami, próba zrozumienia samej siebie. Czytając, wzruszyłam się, smuciłam, denerwowałam i złościłam na Beatę. Gdy nosimy w sercu emocje, z którymi nie umiemy sobie poradzić, nie powinniśmy ich unikać, a poszukać pomocy.
Pokonywanie trudów, własnych lęków, walka z wewnętrznymi demonami przeszłości, tworzą bardzo ciekawą powieść. Umiejscowienie tej historii w pięknej scenerii jest jej wielkim atutem. Uczucie spokoju i rozmarzenia towarzyszyło mi przy czytaniu. Przeszłość ma znaczenie i nie da się przed nią uciec, trzeba się z nią zmierzyć i zaakceptować
„Dom Beaty”, to opowieść słodko-gorzka z zapachem gór, kalejdoskopem uczuć i widokami, które dadzą impuls do odwiedzin tego pięknego regionu. Jeżeli pojawi się kolejny tom z serii bieszczadzkiej, to z przyjemnością po niego sięgnę.
Świat Macieja właśnie legł w gruzach. Jego żona Janina zginęła w wypadku samochodowym. Przed nim trudne zadanie, poinformować rodzinę oraz dzieci. Sam będąc w rozsypce, musi zająć się dziećmi i pracą, a jednocześnie znaleźć odpowiedzi na wiele pytań. Wypadek zdarzył się pod Mrągowem, ale jego żona pojechała do Krakowa. Gdzie była i co tam robiła? Obwiniał się o śmierć żony, bo gdy ostatni raz rozmawiali, to tylko po to, by się pokłócić. Mężczyzna zaczął szukać i odkrywa wiele sekretów Janiny. Wkrótce dowiaduje się, że tak naprawdę jej nie znał, a tajemniczy mężczyzna, który przyszedł na pogrzeb, może mu pomóc odpowiedzieć na nurtujące go pytania. Jak wyglądały ostatnie miesiące jej życia? Czy miała kochanka, a może prowadziła podwójne życie?
Początek powieści zaczął się dość przewidywalnie. Myślałam, że odkryłam zamysł autora. W połowie książki zwroty akcji jednak posypały się jak z rękawa. Książka nie dała się odłożyć nawet na chwile, bo ciekawość brał górę nad zmęczonymi oczami. Fabuła wymyślona po mistrzowsku z elementami zaskoczenia. Bohaterowie powoli dogłębnie zilustrowani, czuje się ich życie i codzienność. Emocje głównego bohatera bardzo trudne i zmieniały się wraz z wydarzeniami. Od złości, smutku, poczucia winy po odwagę, bunt, walkę z własnymi słabościami. Doskonale zbudowane napięcie, które kieruje wprost do wątku kryminalnego. Ten thriller psychologiczny napisany dość łagodnie i nie musiałam zamykać oczu ze strachu, co dla mnie jest plusem. Płynny zrozumiały język, doskonałe żywe dialogi prowadziły gładko przez wartką akcję.
Małżeństwo opisane, jakich wiele. Niby razem, a jednak tak mało o sobie wiedzą. Każdy ma tajemnice i własne życie. Poruszane problemy są bardzo realne, rzeczywiste, mogą wydarzyć się w każdym domu. Brak zrozumienia drugiej osoby, kłamstwo, brak szczerej rozmowy. Nikt nie jest idealny, każdy popełnia błędy. Tylko jednym uchodzi to na sucho, a drugim niszczy życie. Najprostsza metoda to obwinianie się nawzajem. Maciej powoli i konsekwentnie dąży do odkrycia prawdy. Nie bez znaczenia jest bohater drugoplanowy Wojnar, który ma wpływ na wiele zdarzeń i popycha Macieja do przodu, dodaje mu odwagi, a zarazem zmienia jego życie.
Czy książka kiedyś doczeka się ekranizacji jak poprzednia? Ja nie miałby nic przeciwko temu, już widzę, jak wciska w fotel widzów, którzy czekają z napięciem, co będzie dalej. Dużo emocji, porusza trudny tematy uczuć w małżeństwie. Brak szczęścia, poświecenie dla rodziny, to problemy wielu par. I dlatego powieść może być kolejny bestselerem, bo dotyka tematy, które są bliskie każdemu z nas w sposób nieskomplikowany. Zmusza do refleksji nad naszym związkiem i życiem. Może po tej lekturze wielu osobom uda się poprawić relacje rodzinne, zanim zdarzy się nieszczęście.
Do przeczytania książki czasem zachęca mnie tytuł, opis lub ciekawa okładka. Tym razem to temat i blurb zachęcił mnie skutecznie. Autor jest scenarzystą, reżyserem, producentem i dziennikarzem. Jest twórcą nagrodzonych filmów dokumentalnych emitowanych w różnych telewizjach. Jeżeli scenarzysta pisze książkę, to pomyślałam, że musi być ciekawa i niejednoznaczna.
„Człowiek, a nie człowiek”, to powieść o dramacie mężczyzny, który zaznał nieprzychylność losu i ludzi. Wystarczyło kilka wydarzeń, zbiegów okoliczności, by z dnia nadzień stał się bezdomnym. Markijan Sowa, to główny bohater, który jest pół Polakiem, pół Ukraińcem. Wykształcony, młody, przystojny człowiek mieszka na dworcu kolejowym w Gliwicach. Co takiego się wydarzyło, że dorosły mężczyzna nie ma środków do życia i śpi na ławce?
Po kilku stronach myślałam, że to opowieść o bezdomnym człowieku, ale okazało się, że nie tylko. Jak Markijan stał się bezdomnym, dowiemy się z perspektywy nie tylko samego bohatera, ale i kilku osób, które miały z nim styczność. Każda z tych osób ma swoje własne życie, problemy i możemy się dowiedzieć, jak widzą naszego bohatera. Osoby, które spotyka Markijan, bardzo się różnią, ale wszystkie mają wspólny mianownik. Kiedyś na swojej drodze spotkały człowieka, który potrzebował pomocy. Czy pochyliły się nad nim i podały mu pomocną dłoń? Czy ich wspomnienia pokryją się ze wspomnieniami bezdomnego mężczyzny?
Niezwykle ciekawie skonstruowana fabuła, płynny język interesujące wzmianki z okresu, kiedy dzieje się akcja (2013 r.). Dużo pobocznych wątków, które jeszcze bardziej wciągają w całą opowieść. Pierwszy raz od dawna opis z tyłu książki mocno mnie zachęcił do czytania. Autor zrobił jeszcze więcej, bo zaskoczył mnie fabułą, a zakończeniem zirytował. Za wszystkie emocje od wzruszeń, nostalgie, zadumę po złość, irytacje, bardzo dziękuje.
To jedna z tych książek, które mogą zmienić zachowanie, poglądy, przekonania czytelnika. Gdy będę przechodziła w centrum miasta obok ludzi skrywających się w bramach lub siedzących na ławkach pilnujących swojej reklamówki, w które mieści się cały dobytek ich życia, nie przejdę już obojętnie. Zawsze przypomni mi się Markijan Sowa. Bezdomność to nie zawsze wybór, to często niewłaściwe decyzje, splot wydarzeń i obecność złych ludzi u boku. Moje serce będzie bardziej czułe, a umysł otwarty.
Nie zawsze ktoś jest bezdomny, bo chce, bo pijak. Większość to nie znaczy, że wszyscy. Opowieść pozwala pozbyć się stereotypów, które nosimy w sobie i uczy reagowania na jednostkę. Zaczniemy zauważać pojedynczą osobę.
Powieść skłania do refleksji, pochylenia się nad drugim człowiekiem. Zaczynamy się zastanawiać, czy my nie spotkaliśmy w naszym życiu kogoś, komu mogliśmy pomóc. Czasem małe gesty, drobna pomoc, a może znaczyć dla kogoś wszystko, dosłownie wszystko, może uratować czyjeś życie. Bardzo dobra lektura z przesłaniem, ciesze się, że mogłam przeczytać tę książkę.
Gdy zobaczyłam ten intrygujący tytuł i wyrazistą okładkę książki wiedziałam, że chcę sprawdzić, co zawiera w środku. Autorka Ewelina Domańska wykorzystała doskonale swoją wiedzę z zakresu informatyki, tworząc bardzo interesującą fabułę.
Pasmo niekończących się problemów, śmierć bliskich oraz mnóstwo życiowych porażek sprawia, że Adrian ma dość życia. W tym trudnym czasie znajduje ulotkę reklamową strony itakjuzniezyjesz.com. Postanawia z niej skorzystać, ale nie wie, jak bardzo to zmieni jego życie i już nic nie będzie takie jak wcześniej. Na stronie internetowej poznaje dziewczynę, która podobnie jak on nie chce już żyć. Brakuje im odwagi, by popełnić samobójstwo, a tutaj mają znaleźć pomoc. Ich drogi nieoczekiwanie się krzyżują. Chłopak szybko pożałuje, że nie przeczytał regulaminu strony przed zalogowaniem. To może zaważyć na dalszym jego losie. Ciąg zdarzeń, który ma później miejsce, niejedną osobę przyprawi o szybsze bicie serca. Kto stworzył stronę z tak okrutnymi zasadami ? Ten młody człowiek musi znaleźć odpowiedź na wiele pytań.
Bardzo ładnie wydana książka z przyciągającą okładką i interesującym tytułem. Narracja w pierwszej osobie jest czytelna i sprawnie prowadzi przez fabułę. Dla mnie powieść mieści się w gatunku sensacyjnym, kryminalnym, ale thriller, to za dużo by było powiedziane.
Fabuła pomysłowa, rozbudowana, prowadzi nas powoli za bohaterami i wciąga w ich świat, gdzie komputery odgrywają dużą rolę. Niektóre wątki zbyt nierealistyczne, mało wiarygodne i czyta się je z przymrużeniem oka. Reszta fabuły wymyślona rewelacyjnie. Emocje, jakie mi towarzyszyły przy czytaniu, to duża ciekawość co będzie dalej i uśmiech. Co jakiś czas główny bohater wspomina słowa babci, co jest bardzo ujmujące i pozytywnie zapada w pamięć. Wartka akcji i wydarzenia pędzące do przodu nie pozwalają się nudzić. Czeka na nas przyjaźń, miłość, nienawiść, wątki sensacyjne oraz wiedza z informatyki i liczne zagadki do rozwiązania.
Dużym atutem są bohaterowie. Cechy, którymi obdarzyła ich autorka, są doskonale wymyślone, przyciągające czytelnika i nie sposób pomylić poszczególnych postaci, które są bardzo charakterystyczne. Dialogi naturalne z dobrym ironicznym poczuciem humoru. Doskonała umiejętność Eweliny Domańskiej obrazowego przedstawienia otoczenia, powodują płynność i lekkość czytania.
Książka przyciąga do siebie i zadowoliła w pełni moje wyobrażenie, które pojawiło się w głowie po przeczytaniu tytułu. Bardzo się cieszę, że mogłam przeczytać tę powieść, bo pozostanie na dłużej w mojej pamięci. Można się w niej zaczytać i delektować innowacyjnymi pomysłami autorki. Ten debiut zaliczam do bardzo udanych.