Maria Rodziewczówna to bez wątpienia jedna z najwspanialszych kobiet Rzeczypospolitej, uczyła jak nie dać się wrogom, jak scalać wspólnotę, jak bronić ziemi, ojczystej mowy i miłości do ojczyzny. Dziś już nieco zapomniana, była w swoim czasie autorką wywołującą sprzeczne reakcje, z jednej strony uwielbiana, z drugiej zaś odsądzana od czci i wiary. Uważana za autorkę romansów dla pensjonarek, napisała ponad 30 powieści, w których ze znawstwem opisywała życie prostych ludzi i ziemian. Krytyka nazywała ją "żubrem w spódnicy”, choć właśnie taką osobą była. Krytycy zarzucali jej także wtórność i powtarzanie rozwiązań fabularnych wcześniejszych pisarzy pozytywistycznych. Autorka zmarła na zapalenie płuc 6 listopada 1944. Jej najsłynniejsze powieści to: Dewajtis, Lato leśnych ludzi, Między ustami a brzegiem pucharu, Straszny Dziadunio oraz Wrzos.
Nie lubię książek o miłości, bo ich fabułę dałoby się streścić w trzech zdaniach. Niemniej, jest coś takiego w powieściach Rodziewiczówny, że daję się im porwać od pierwszej strony i nie wypuszczam ich aż do ostatniej. Być może dlatego, że nazwanie Wrzosu po prostu romansem nie oddaje nawet połowy ducha tej książki. Bo wrzos to kwiat, który tak łatwo zdeptać, to kwiat z kartek papieru barwny i wzruszający. Wrzos to miłość, tak różnorodna.. to miłość do ziemi, do ludzi i do natury... i do tej jedynej. Pełna niegasnącej pasji, którą się odczuwa w trakcie czytania. Cudowna, choć zdaje się być banalna, a jednak nie sposób się od n...