Niezwykła opowieść o walce o zachowanie polskości i wiary w zaborze rosyjskim. Dwaj bracia Barcikowscy stają wobec opresyjnego systemu. Wacław jedzie do gimnazjum w Petersburgu i przesiąka propagandą sukcesu oraz antypolskimi hasłami, zaś Filip zostaje na gospodarstwie. I choć Wacław pnie się po szczeblach kariery urzędniczej, to Filip w ostatecznym rozrachunku zachowa narodową tożsamość i zyska prawdziwe szczęście.
„-Ciężko nam jest i kuso! Wychowanie szkolne będzie kosztowało tysiące. Siedem lat gimnazjum, cztery czy pięć uniwersytetu – a potem co? Zdobędzie chłopak dyplom, a zarazem wyrok wygnania z kraju. A przez te lata gdzie on będzie, pod jakim wpływem, w jakim towarzystwie?
- Niech mi go panie dadzą do Petersburga. (…) Ciężko paniom dwóm synom dać rady. Wacio jest bardzo zdolny, proszę mi go oddać. Zrobię z niego człowieka, a tu zmarnuje się malec.
- To prawda. (…) Młodszy jest o wiele trudniejszy do prowadzenia. Tego nigdzie oddać nie można, bo gotów na wszelką ostateczność. Starszy powinien się kształcić. (…) I pierwszy to będzie z rodu, co pójdzie do obcych po naukę, a potem im będzie musiał służyć. Waham się tedy i cierpię, ale tu zostać mu nie sposób. Ziemia nie wyżywi już ich troje, jeden tu do obrony gniazda wystarczy; temu biedakowi trzeba odejść. Wolałabym go była nie rodzić! Mój Boże!”