"Pociąg kolei żelaznej przeleciał po moście i wstrząsnął łoskotem martwą ciszę pustkowia. Linia szła przez bagna i rozlewy leniwej rzeki i przerzynała wielki szmat tych mokradeł białą taśmą sztucznego nasypu. Wokoło, jak okiem sięgnąć, był monotonny obszar czarnych wód, niskich łóz i bezdennych torfowisk pokrytych rzadką trawą i siwym mchem. Nikt tu nie kosił ani tu się osiedlał i jedynym mieszkańcem był stróż z dalekiego dworu, pilnujący przylegającego do tych bagien lasu. Właściwie służba jego potrzebna była tylko zimą, gdy lody i mrozy utrwalały moczary, latem nikt tam się dostać nie mógł."