Stróż Gedras lituje się nad konającą przy drodze ciężarną kobietą i zabiera ją do domu. Choć matka umiera, niemowlę udaje się uratować. Od tej chwili jedynym celem Gedrasa jest wychowanie małej dziewczynki. Ale czy uda mu się zdjąć odium grzechu i hańby, które przyniosła ze sobą na świat? Czy jest to możliwe w świecie pełnym obłudy i zakłamania, gdzie prawdziwa dobroć zdarza się tak rzadko, że najczęściej jest brana za naiwność?
„Ogrodnikowi weszła w tej chwili i poczęła się śmiać.
- Komedia, dalibóg, za biletami pokazywać! Co wy wyprawiacie z tą znajdą?!
- Toć trzeba wykąpać. Do chrztu poniosę.
- Dajcie że mnie, a to z waszych łap żywe nie wyjdzie! Patrzajcie, jaki jednak znający! I wody nagrzał. Pieluszki macie?!
Śmiała się, ale jej kobiece serce rozczuliło się do maleństwa.
- Niebożątko, pisklę. Co winne? Ot, żyć chce. Jak to się skarży pokornie! Ot, jak sądzone na świecie zostać, to wszystko przetrzyma. Nawet niezgorsze dziecko i zdrowe. Czarne ma oczki jak żuczek. No, nie płacz, wykąpię cię, a jak będziesz grzeczna, to jeszcze cię i pokarmię. Ot, dola!
Gedras podarł parę swych koszul na pieluszki i przyglądał się kąpaniu, uczył się na niańkę.”