Wigilia ze skutkiem śmiertelnym

Książka ciężkostrawna. Humor na siłę, sporo wulgaryzmów, które do niczego tu nie były potrzebne i głupota niektórych bohaterów, która nie śmieszyła, ale denerwowała.

Było kilka dialogów i żartów, które szczerze mnie rozbawiły, ale częściej pojawiał się humor, który przyprawiał o mdłości i całość jest słaba. Książka przypomina mi trochę wiejskie wesele, na którym wesoły ‘frontman’ orkiestry weselnej próbuje na siłę rozbawić gości i wciągnąć ich do superśmiesznyh zabaw.

Bardzo dobra komedia kryminalna, pełna charakterystycznych postaci, zabawnych sytuacji i śmiesznych gagów.

To już trzecia świąteczna książka, z którą postanowiłam się zmierzyć.
Tym razem historia opowiedziana przez Iwonę Banach, która niejednokrotnie potrafi rozbawić do łez. "Wigilia ze skutkiem śmiertelnym" to komedia kryminalna, i jak sam tytuł wskazuje, dotyczy wydarzeń związanych z tym pięknym, przedświątecznym dniem...
Miłka związana była z Karolem, lecz nie był to dobry związek, lecz dziewczyna dopiero przejrzała na oczy, gdy jej chłopak za namową mamusi zażądał od nie podpisania... intercyzy. Przecież to ona pracowała jak wół aby niby narzeczony mógł się realizować (za jej pieniądze) i mieszkał w jej mieszkaniu.
Okazało się, że Karol wygrał los na loterii i został milionerem, więc troskliwa mamusia wymyśliła, że to co jest Miłki to jest wspólną ich własnością, lecz to co należy do Karola to już jest tylko własnością jej syneczka, no i oczywiście także jej. Jest w końcu jego matką. Nawet zarezerwowała już lokal na uroczystą kolację, zaprosiła gości i w wigilijny wieczór Karol oficjalnie ma się oświadczyć Miłce.
Po ochłonięciu z zaskoczenia tą niespodziewaną sytuacją Miłka powiedziała nie i kazała Karolowi wyprowadzić się z jej mieszkania. Nie ma zamiaru brać udziału w tej kolacji i udaje się do babci aby się po prostu napić z rozpaczy i żalu. Nie przyszło jej nawet na myśl, co może jeszcze gorszego ją czekać w tę niby spokojną, cichą noc...
Jednak uroczysta kolacja zwołana przez niedoszłą teściową Miłki trwa w najlepsze i wszyscy maja nadzieję, że dz...

Iwona Banach w całej krasie!
Jest Wigilia potem Święta, a w tym trup, który się przemieszcza, zakochana kobieta, rozpaczająca po stracie narzeczonego, trzeźwo myśląca babcia, mimo dużej ilości wypitej nalewki, no i diabeł co szuka żony ... Ciężko rozwikłać tak zakręcony galimatias!

Małe miasteczko, gdzie wszyscy wiedzą wszystko albo i więcej o innych. Siedlisko plotek i pomówień. To miejsce akcji.

Miłka rozstała się z Karolem po kilku wspólnych latach. To, że nastąpiło to przed samymi świętami, spowodowało trochę zamętu w rodzinnych planach. Sala weselna na zaręczyny była zarezerwowana. Impreza musiała się odbyć. Nawet bez niej.
I oczywiście była.

Lucjan (diabeł) dostał nakaz znalezienia sobie żony. Wyruszył więc w teren...najarany znalezionym papierosem z wkładką😀Przygód miał niemało.

Wigilia w domu babci obfitowała w ... niespodziankę w postaci nagiego, obcego mężczyzny, bez oznak życia, którego panie (Miłka, babcia i Alicja) postanowiły "wyprowadzić" a właściwie wywieźć do parku. Nie był to koniec jego "wycieczki".
Denatem okazał się niedoszły pan młody, Merlin, którego wesele miało odbyć się w tej samej sali co niedoszłe zaręczyny.

Śledztwo trwało. Proste nie było.

Wszystko co złe mieszkańcy Leszyna zrzucali na pacjentów prywatnego, ekskluzywnego ośrodka.
(jeśli chcecie dowiedzieć się na czym polega terapia ciastem drożdżowym to odsyłam do lektury - str.83)
Bohaterów w tej książce było wielu. Trudno zdecydować kto był najważniejszy, bo każdy był istotny w całości.
Często można było się pogubić, szczególnie wtedy, gdy wszyscy lub większość z nich znalazła się "przypadkiem" w tym samym miejscu.
Każdy ma coś za uszami, nie pomijając denata. Kto z kim? Gdzie i kiedy?
Poplątani...

Miłka od paru lat spotykała się z Karolem. Miały być zaręczyny, ślub, ale wyszło szydło z worka... Karol pokazał swoje prawdziwe oblicze, a przyszła teściowa zawsze "dolewała oliwy do ognia".
Święta też były, ale nie takie jak zawsze.Trup zdecydowanie nie wybiera momentu, ale ten wyjątkowo wybrał bardzo nieodpowiedni czas i okoliczności, chociaż dużo w tym wypadku do gadania nie miał. Dodatkowo nieźle namieszał w życiu mieszkańców miasteczka.
--------
Hmm... no powiem szczerze, że bardzo ciężko ocenić mi tę książkę. Na pewno jest inna niż wszystkie, które dotychczas czytałam. Śledztwo, w którym conajmniej każdy brał udział, dziwiło. Fabuła i zachowania bohaterów były absurdalne, ale też w większości przypadków typowe dla ludzi. Chyba najbardziej czekałam na wzmianki, o Lucjanie, bo one faktycznie były momentami całkiem śmieszne. Brakowało mi tutaj podziału na rozdziały, bo przeskoki akcji, a także duża ilość osób biorąca w nich udział niekiedy przeszkadzały - można było się pogubić, kto gdzie i z kim. Niestety, jak na komedię kryminalną dużo jej zabrakło, ale mimo wszystko dziękuję za możliwość poznania tej historii.