Marcie wali się świat, kiedy jej niepełnosprawny syn zostaje porwany. W dodatku nie jest on pierwszym przypadkiem. Marta znajduje sprzymierzeńca w Marku Bielawskim, który jest lokalnym przedsiębiorcą oraz ojcem jednego z porwanych dzieci. Mężczyzna staje na głowie, by znaleźć swojego syna i pozostałych.
Pojawia się szansa na rozwiązanie zagadki, ale w tym musi pomóc im wybitny psychiatra i psychoterapeuta. Czy porwani się znajdą?
Cóż to była za lektura! Już dawno nie miałam tak, że praktycznie wciągnęłam się od pierwszych słów. Myślę, że to duża zasługa stylu Autora oraz jego języka. Muszę przyznać, że od początku bardzo się z nim polubiłam pod tym względem, a to, co wymyślił, było naprawdę interesujące.
Nie powiem, Autor trochę mącił, ale jak tak się zastanowię, to chyba od początku miałam słuszne podejrzenia. Podczas lektury czułam jakąś tam niepewność w stosunku do swoich domysłów, ale intuicja mnie nie zawiodła.
Marek i Marta to rodzice, którym przydarzyła się tragedia i Autor świetnie oddał ich zachowanie oraz emocje, które nimi targały. Pod względem merytorycznym wyszło naprawdę super – poruszone zagadnienia zostały bardzo dobrze wyjaśnione. Czuć to wszystko, co tu się dzieje i widać porządny research.
Może jedynie przyczepię się trochę do końcówki – jak dla mnie to było jej za mało. Jestem ciekawa, co było jeszcze po niej 😉
Jestem jednak pod ogro...