Autorki chyba nie muszę nikomu przedstawiać?! Tym razem z kryminału przeszłam na obyczajówkę, po której pewnie część z was weźmie kawałeczek do siebie.
Uwielbiam takie książki, z których mogę czerpać inspirację naukę dla siebie jak i podpowiedź na przyszłość. Miłość, nie ma człowieka, który nie wiedziałby, co to jest albo, z czym to się je, ale można podzielić ją na tą dobrą, która była łaskawa oraz na tą, która nie przyniosła nic dobrego. W książce znajdziemy cały jej obraz, co mnie bardzo cieszy. W dzisiejszych czasach karmimy się obrazem, jaki kreuje TV a często w życiu wychodzi całkiem, co innego i potem wielkie pretensje, do kogo?? Tv? Zaczynamy analizować, co w nas jest takiego, że nie udaje się, nie przynosi pozytywnego rezultatu.
Poznajemy historię Lidki i jej mamy, która ma problem alkoholowy, więc dziecko musiało szybko dorosnąć. Kolejnym bohaterem jest Kondrat starszy od Lidii pan doktor, który wszedł z butami w „poukładany” świat dziewczyny. Część z was pewnie powie „Eeeee historia jak każda inna”, ale nic bardziej mylnego! To, że miłość ma różne etapy to każdy z was wie, tutaj macie każdy jej obraz od motyli w brzuchu po ciskanie gromem, bo trzeba znaleźć winnego!
Poznasz też sekret, jaki poznaje nasza młoda Lidka, a zaczyna się to poprzez otworzenie listu, jaki dostała od Pani Irenki, która tym, co chce przekazać też zamiesza w życiu dziewczyny. Nie napisze, w jaki sposób, ale uwieźcie mi to dla wa...