Po przeczytaniu wstępu tej książki, stwierdziłam, że ta pozycja zdecydowanie nie jest dla mnie. Ale skro już sięgnęłam po nią, stwierdziłam, że dam jej szanse. I było warto. Czytając, co chwilę wybuchałam śmiechem i z każdą stroną byłam coraz ciekawsza nowych pomysł Kornelii Nicpoń.
Kornelia Nicpoń ma 93 lata i nie zamierza umierać, dopóki nie będzie miała herbu. Swojego młodszego brata nazywa gówniarzem, który nic o życiu nie wie. Od lat przyjaźni się z proboszczem i nawet on nie próbował jej już nawracać. Starsza pani, trzeba przyznać miała charakterek, ale najważniejsza zawsze dla niej była rodzina, która ostatnie lata trochę się rozsypywała.
Inni bohaterowie książki, również są pozytywnie zakręceni jak seniorka.
Helena, córka Kornelii, która od 15 lat próbowała wsiąść rozwód, ale zawsze odkładała go na późnej.
Konrad, wieczny kawaler, który nie chce angażować się w poważne związki.
Zosia, najmłodsza w rodzinie, która chyba po swojej babci odziedziczyła docinki. Obok Korneli, jest to moja druga ulubiona postać.
Jest i krowa, która mam wrażenie, że miała terapeutyczny wpływa na naszych bohaterów.
Powieść chociaż jest w zabawnym stylu napisana, to również zmusza do refleksji nad swoim życiem i nad tym co jest naprawdę ważne.
Ksią...