- „Jestem w czarnej dupie”. Słyszałaś to kiedyś? - Wiele razy. - No to wyobraź sobie. Przychodzę do ciebie i mówię, że jestem w czarnej dupie. Pewnie ryczę, znając mnie jem i nie mogę ci nic więcej powiedzieć, poza tym, że jestem w Czarnej Dupie, i że dla mnie to Koniec Świata. - No i ja wtedy powiem ci, że kłamiesz, bo mieszkańcy wsi Koniec Świata doskonale wiedzą, że gdy jesteś w Czarnej Dupie, to to nie jest Koniec Świata. On jest dużo dalej. Czarna Dupa – miejscowość gdzieś na mapie życia. Czarna Dupa – miejscowość zupełnie nieładna, nijaka, która z powodów nikomu nie zrozumiałych jest przez nas odwiedzana przynajmniej kilka razy w życiu. Przeważnie to wycieczka noninclusive, zupełny last minute. Wyprawa do której bardzo często nawet nie zdążymy się przygotować, spakować, pożegnać z bliskimi. Nic w tym złego, że tam trafiamy, ważne jest, by nie zapuszczać tam korzeni. Czarna Dupa to metafora tych najgorszych chwil w życiu, które są wpisane w nasz życiowy scenariusz. To te dni, kiedy uważamy, że świat się skończył i słońce już nigdy nie zaświeci.