Tak się złożyło, że ostatnio nie czytam. Stało się tak z powodu kilku czynników, które skumulowane w jednym czasie uniemożliwiły mi to skutecznie. Jednak w tym zabieganym okresie natrafiłam na coś, co niezmiernie mnie zaintrygowało.
Warsztaty botanicznego malarstwa akwarelowego!
Ale jakiego! Prowadzonego w Pałacu Króla Jana lll w Wilanowie pod okiem Izabeli Wolskiej - Kuśmider, pierwszej Polki, która trafiła do prestiżowego grona The Society of Botanical
Artists.
A to cytat z oferty muzeum:
"Myślicie, że malowanie akwarelami jest
skomplikowane? Macie rację. Myślicie, że nie
dacie rady? Nic bardziej mylnego! Nasze
warsztaty to przede wszystkim nauka patrzenia i
próba zrozumienia kolorów. Pracujemy na ograniczonej palecie pigmentów i sami uczymy
się wydobywać barwy, aby realistycznie oddać
charakter danej rośliny. Jest to czasochłonny
proces, ale efekt jest wart wysiłku!
Tym razem zajmiemy się cytrynami. Możemy
je znaleźć zarówno na fasadach pałacu, w jego
wnetrzach, a przede wszystkim w barokowych
ogrodach. Poznamy ich historię i sportretujemy
okazy z wilanowskiej kolekcji historycznych
odmian cytrusów..."
Było wspaniale, twórczo i inspirująco. Efekty nauki możecie zobaczyć poniżej.
Wypatrywałam zorzy polarnej. Nadaremnie. Dzisiejszy zachód słońca zmniejszył moje rozczarowanie.
Wypatrzyłam takie coś 😀. Zielonego pojęcia nie mam jaki ten zapach może być w rzeczywistości. Przyjemny? Znośny? A może wypróbowaliście już kiedyś taki aromat we własnym nosie?
Chciałabym podzielić się wrażeniami, jakie ostatnio odniosłam w zetknięniu z książką papierową - w sensie postrzegania przedmiotu. Być może dla niektórych, a może nawet i większości z Was takie sensoryczne odbieranie książek to chleb powszedni i każdorazowe czytanie jest "ucztą dla zmysłów", jednak dla mnie, tym razem, okazało się czymś niezwyczajnym i w nietypowy sposób przykuło moją uwagę.
Myślę, że wrażenia jakich doświadczyłam są w pewnym stopniu pokłosiem czytania przeze mnie coraz większej liczby e-booków oraz słuchania audiobooków (w co jeszcze kilka lat temu sama bym nie uwierzyła). W efekcie, czytnik stał się moim kompanem na co dzień i od święta, w domu i poza nim. Książki cisną się na półkach, a ja wybieram urządzenie, które zawsze mam gdzieś pod ręką.
"Trwaj przy mnie" już od jakiegoś czasu stała w mojej biblioteczce. Kupiłam ją bo: lubię prozę E. Strout, była w atrakcyjnej cenie i nie mam jej w
wersji elektronicznej. Kilka dni temu wyciągnęłam po nią rękę. I ... zachwyciłam się!
Piękne wydanie - pomyślałam.
Twarda oprawa, przemyślany projekt okładki, świetne liternictwo, złocenia... Uczta dla oczu po prostu. Zaczęłam czytać to śliczne 'cacuszko' i wpadłam w kolejny zachwyt. Papier w kolorze złamanej bieli, mięsisty w dotyku, idealne marginesy, odpowiednia czcionka i wielkość. Przeszyty grzbiet, dzięki któremu książka się nie zamyka, a strony same przewracają. Miękkie, przyjemnie delikatne, pachnące...
Czysta przyjemność czytania w sferze optycznej, haptycznej i duchowej.
Takie połączenie projektu i jakości doceniam, takie lubię, takie chętniej kupuję. I czytam, z rozkoszą :)
Ciemności egipskie nad Warszawą.
A gdzieś tam zaćmienie słońca, godz. 20.20
Wczoraj byłam w kinie. Ostatnio bywam rzadko. Skusił mnie " Bękart". To znaczy nie wiem czy skusił, czy może najzwyczajniej miałam ochotę na jakąś inną produkcję niż made in USA. Poza tym do Danii mam sentyment - Jutlandia i wakacje spędzane nad Morzem Północnym, ach...
W filmie podobało mi się wszystko, dosłownie. Fabuła - niby nic odkrywczego, bo to, że ludzie, to najgorszy gatunek na naszej planecie, to żadna tajemnica , ale tu akurat jest o tych nielicznych wyjątkach - tak pięknie i nienachalnie porusza tyle tematów : dążenie do celu wbrew przeciwnościom, niesprawiedliwość, podłość, okrucieństwo, wykluczenie, miłość (w jej wielu wymiarach), powinność, zemstę, życiowe dylematy, przewartościowanie. Gra aktorska, plenery, obrazy, nastrój - wspaniałe. No i ten ścisk w gardle towarzyszący oglądaniu, który ustąpił dopiero wraz ze łzami wypływającymi spod powiek razem z tuszem do rzęs.
Może być i tak, że miałam gorszy dzień, ale myślę, że to jednak 'wina' tego świetnego filmu.
Dodam tylko, że dzień po premierze kino było niemal puste. Cisza jak makiem zasiał, atmosfera sprzyjająca oglądaniu. Z drugiej strony, o czym to świadczy?
PS Zapomniałam napisać o tym, co najważniejsze! W sumie mniej ważne było dla mnie to, o czym jest ten film, od tego JAK, to o czym jest zostało pokazane. 'JAK' w tym wypadku oznacza po mistrzowsku.
Wypatrzone w internecie. Taka borderowa głupotka, ale słodka i akurat dzisiaj na temat.
Pani kupiła takie futrzaste coś. Nie pytałem po co, na co i dla kogo, uznałem, że dla mnie. Pasuje idealnie:)
Chociaż jestem osobą skromną (😉) i nie lubię się chwalić (😉) nie znaczy, że nie robię wyjątków. Czasami muszę, bo inaczej się uduszę.
Oto efekt mojego ostatniego twórczego szaleństwa. Taki kolor obecnie mi w duszy gra. Wiosną będę bić przechodniów po oczach 😎.
Kilka dni temu przeczytałam artykuł na temat rekordowych wyników sprzedaży przewoźników lotniczych w Polsce w 2023 r. Czterech wiodących na rynku graczy odnotowało wzrost obsługi pasażerów średnio aż o 30% (!). Przełożyło się to oczywiście na miliony monet, do których i ja co nieco dołożyłam.
Niestety, moje czytelnictwo w 2023 r. nie poszybowało równie spektakularnie w górę, ale (dobre i to) utrzymało się na stabilnym, stałym poziomie. Udało mi się przeczytać 37 z deklarowanych 33 książek, co w przeliczeniu na strony dało wynik 12323 stron - zbliżony do wyniku z dwóch poprzednich lat.
W rozbiciu na formaty wygląda to następująco:
● e-book : 29
● audiobook : 4 (kolejne 3 czytałam w trybie mieszanym)
● papier : 4
Poziom mojej satysfakcji czytelniczej w 2023 r. utrzymywał się raczej na średnim poziomie. Niewiele książek mnie zachwyciło, ale też niewiele rozczarowało.
Najlepsze z nich to:
● "Stoner" J. Williamsa
● "Myszy i ludzie" J. Steinbecka
● "Nowolipie" J. Hena
● "Łkające ryby i inne opowiadania" Ch.Zijian
● "Goj patrzy na Żyda" P. Kuncewicza
Odrobinę słabsze:
● "Mężczyzna imieniem Ove" F. Backmana
● "Tętniące serce" S. Lagerlöf
● "To ja byłem Vermeerem" F. Wynne'a
Na wyróżnienie zasługuje też, choć nierówna, norweska "Saga rodziny Neshov" A. Ragde i poezja haiku.
Moje kryminalne odkrycie roku to:
"Mężczyzna na dnie" i Iva Procházková (@Rudolfina, kłaniam się).
A dzięki wyzwaniu czytelniczemu "20 książek na 2023 r." wachlarz z kategoriami przeczytanych przeze mnie książek prezentuje się naprawdę kolorowo :)
Białe futro , uszka dwa,
Kto dostrzeże tutaj psa?
Przejęcie Lorkowych zabawek. 😆
Taka sytuacja. Pani wystawia na próbę moją cierpliwość, wyrozumiałość i tolerancję. Uff...Nie ma lekko ;)
Jak Wam się podoba moje oko à la Damiano z Maneskin? No może być jeszcze Kleopatra?