"... Teraz Mc Dermott, rozwija atak, ale znowu Manchester. Manchester! Natychmiast przechodzą. Jest czterech przeciwko trzem. Mc Illory do Coppella, Pearson, Pearson! Bardzo niebezpiecznie było pod bramką Liverpoolu".
Patrick kątem oka zauważył, że Lee usiadł z powrotem na swoim miejscu. Wychodził gdzieś? Teraz?
W chwilę potem w głębi korytarza trzasnęły drzwi. Sanders drgnął i oderwał wzrok od ekranu. Przez lekko rozsunięte drzwi dostrzegł Rhodesa. Już wrócił. Lord minął jednak salon, nie zatrzymując się ani nie odwracając głowy w ich stronę. Szedł szybko, był jakiś inny niż 25 minut temu.