"Sprawiedliwość owiec" miał to być kryminał z owczej perspektywy, pełen tajemnic i humoru. Te dwa pierwsze elementy owszem, są. Owczej perspektywy jest tu bardzo dużo, tajemnic również nie brakuje. Niestety, ale brakowało mi tego humoru. Jedyny moment, który mnie rozbawił to było wtedy, kiedy nastąpiło odczytanie testamentu. W innych sytuacjach niestety się to nie zdarzyło.
Zakończenie historii dosyć zaskakujące, bo jednak nie do końca wpadłam na takie rozwiązanie, choć zaczęłam coś podejrzewać. Jednak do chwili obecnej nie rozumiem motywu, przyczyny dla którego stało się to w taki sposób. Naprawdę tego nie rozumiem.
"Sprawiedliwość owiec" to książka, która niestety mnie nie pochłonęła. Przedstawienie historii z perspektywy owiec to dosyć ciekawy zabieg. Jednak coś tu się nie udało. Brakowało mi emocji i trochę więcej akcji. Może gdyby było mniej przemyśleń owiec a bardziej jakby się skupiły na samym śledztwie, wszystkich tropach to byłoby znacznie ciekawiej. Niestety, ale przez to historia straciła u mnie. Najwięcej się działo i było najbardziej ciekawie pod koniec. Ostatnie 100 stron było tak intrygujące, że nie dało się oderwać. Naprawdę żałuję, że cała książka taka nie była. Niestety nie jest to historia, która zostanie ze mną na dłużej, ale zachęcam, aby ją poznać. Może ktoś się zachwyci. Miłego!