22 listopada 1963 roku przeszedł do historii jako dzień, w którym z ręki Lee Harveya Oswalda na Dealey Plaza w Dallas zginął 35. prezydent USA, John F. Kennedy. Oswald oddał trzy strzały z okna Teksańskiej Składnicy Książek Szkolnych, używając prymitywnego włoskiego karabinu Carcano z przytwierdzoną do komory zamka tanią japońską lunetką. Pierwszy strzał był niecelny; drugi zranił Kennedy'ego w szyję. Trzecia kula trafiła prezydenta bezpośrednio w tył czaszki, a następnie rozprysnęła się na drobne kawałki, co uniemożliwiło identyfikację broni, z której ją wystrzelono. Ten strzał okazał się śmiertelny.
Czy tak przeciętny strzelec, jakim był Oswald, mógł być jedynym zamachowcem? Dlaczego chybił za pierwszym razem, a trafił precyzyjnie za trzecim, gdy jego cel znacznie się oddalił? Te pytania od dziesiątków lat nurtują opinię publiczną i jak dotąd nie znalazły przekonywującego wyjaśnienia. Trwające prawie rok dochodzenie prowadzone przez słynną komisję Warrena, która zdecydowała, iż Oswald działał sam, również go nie przyniosło. Zdaniem większości Amerykanów Kennedy padł ofiarą spisku, zaś w trakcie śledztwa tuszowano dowody wskazujące na wykonawcę i organizatora zamachu. Zaczyna się od drobiazgu, czegoś, co trudno byłoby nawet nazwać poszlaką... Starego męskiego płaszcza poplamionego płynem do czyszczenia broni, który robotnicy wykonujący prace remontowe znajdują w budynku Dal-Texu, stojącym naprzeciwko składnicy.
Wiele lat później pewien człowiek na podstawie tego drobnego wydarzenia buduje teorię wyjaśniającą przeoczenia i błędy komisji Warrena. I natychmiast zostaje zamordowany. Zbieg okoliczności? Na prośbę jego wdowy były amerykański snajper Bob Lee Swagger rozpoczyna prywatne śledztwo. Spokoju nie daje mu trzecia kula – ta, której nie odnaleziono. Stawia pytania, które wcześniej bagatelizowano. Czy zabójczy strzał padł z budynku Dal-Texu? Kto strzelał? Kto był mocodawcą Oswalda? W jaki sposób udało się zorganizować tak trudny zamach w ciągu zaledwie dwóch i pół dnia? Stopniowo, krok po kroku, analizując powszechnie znane fakty, poszukując nowych informacji w moskiewskich archiwach, ryzykując własnym życiem, dochodzi do ostatecznej prawdy, która podważy wszystko, co wcześniej ustalono. Na sprawiedliwość nigdy nie jest za późno – nawet po 50 latach...