Wiecie, że uwielbiam debiuty i sięgam po nie z ogromną przyjemnością. Robię to także, gdy moja przygoda z autorem rozpoczyna się na dalszym etapie jego twórczości, te pierwsze książki są zawsze wyjątkowe. Z racji tego, że niedawno wróciłam do komedii kryminalnych, to postanowiłam dowiedzieć się, od czego wszystko zaczęło się u Alka Rogozińskiego.
W zeszłym roku ukazało się wznowienie "Ukochanego z piekła rodem". Mam pierwsze wydanie w wersji papierowej, jednak słuchałam tej odświeżonej. Nie wiem, czy różnice są znaczące, dla mnie ta powieść w niczym nie odbiegała od późniejszych, więc albo autor miał od początku tę lekkość pióra, albo po latach przeredagował znacząco tekst.
Główną bohaterkę miałam okazję już poznać, pojawiła się w "Teściowych w tarapatach". Joanna Szmidt z poświęceniem przygotowuje się do pisania kolejnych powieści, wdając się ciągle w nowe romanse, a jej najnowszy ukochany jest nawet od niej młodszy. I to właśnie Konrad sporo namiesza w jej życiu.
Spodobał mi się świat przedstawiony w tej książce. Z jednej strony pisarka, z drugiej fotograf, gdzieś w tle dziennikarze i piosenkarka, to składa się na mocno artystyczny powiew. I może właśnie dlatego Joannie i jej agentce Betty śledztwo wychodziło o wiele lepiej niż policji, w końcu one stanowiły część tego środowiska. Zresztą ich dialogi za każdym razem wzbudzały u mnie salwy śmiechu, cięty język Betty dodawał wszystkiemu kolorytu.
Intryga przypomina taką z rasowego ...