Górska sceneria. Odcięty od świata pensjonat. Morderstwo…
„Pod czerwonym aniołem” to genialna świąteczna komedia w dość świątecznym wydaniu. Kto zna pod pióro Agathy Christie powie, że pachnie tutaj nudą i to już było, ale uwierzcie, że motyw może i jest oklepany, ale jego wykonanie jest bardzo świeże. Takie „Rogozińskie”. Całość jest naprawdę świetnie napisana i pomimo, że mamy do czynienia z morderstwem to uwierzcie, że nie da się przy tej książce nie śmiać. Opatrzona jest w tak dużą ilość śmiesznych dialogów, że w pewnym momencie ze śmiechy zaczął mnie boleć brzuch. Cała fabuła wciąga od pierwszych stron i została dopracowana w najmniejszym szczególe. Do samego końca nie byłam pewna kto jest mordercą co tylko potęgowało moją ciekawość i nakręcało do szybkiego czytania. Bohaterowie, a tym samym pensjonariusze i nasi podejrzani to bardzo ciekawe grono osobowości. Chociaż emerytki Grażynka i Stefania to mistrzynie. Ich potyczki słowne i analiza tego co zaszło w pensjonacie dostarczają czytelnikowi ogromnej dawki humoru. Uwierzcie, że nikt nie znalazł się w tym pensjonacie przypadkiem i każdy z nich ma na swoim koncie nie lada grzeszki. Ciągle zastanawiamy się kto z kim jest powiązany i o co w tym wszystkim chodzi. Śmiem nawet twierdzić, że autor niejednokrotnie wyprowadził mnie w pole.
„Pod czerwonym aniołem” to świetna dawka kryminalnej rozrywki w najlepszym stylu. Tutaj nie jesteśmy wyłącznie czytelnikami. Stajemy si...