Od razu wolę uprzedzić, że jeśli nie jesteś fanem historii, nie lubisz czytać o królach i przyrównania miejsc obecnych do panujących w tamtym czasie władców, to nie sięgaj po tą książkę. Większość książek autora to komediowe kryminały, lecz ja po raz pierwszy spotkałam się u niego z tym barwnym dla fabuły dodatkiem. Można by powiedzieć, że to kryminalna komedia historyczna, która mnie zaciekawiła, bo była inna niż jego dotychczasowe działa, ale jak widzę, za dawnymi klimatami nie wszyscy przepadają. Moim zdaniem lepiej sobie odpuścić, niż narzekać, że komuś się nie podobało.
,,Na przykład ciała Władysława Warneńczyka, który ponoć zginął w bitwie pod Warną, w Bułgarii, nigdy nie odnaleziono i w związku z tym ma tylko symboliczny grób."
W książce poznajemy opowieść o młodej dziennikarce, której zlecono napisanie ważnego artykułu o odkryciu archeologicznym. Nie jest z tego zadowolona, gdyż historia to dla niej jak opowieść o skarpetkach nie do pary, totalnie się na niej nie zna i nie chce jej poznawać. Jednak z powodu drobnej nieuwagi to ona wyrusza w podróż swojego życia. Ma to szczęście, że towarzysz posiada historię w małym paluszku. Kiedy więc wie, że odkrycie może należeć do grobu jednego z królów, bacznie przysłuchuje się opowieściom o dawnych rządzących, które zajmują większą treść, dlatego stąd to moje początkowe ostrzeżenie. Jednak jak wiadomo, to, co zostało ukryte powinno takie pozostać, więc opowieść przyspiesza, gdyż bohaterzy pakują się w nie lada tara...